[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mocy. Ciekaw jestem, co dzieje się w pałacu.
Jupiter usiadł na swojej pryczy.
 Byliśmy na nogach całą noc  mówił.  Jedyne co nam zostało, to odpocząć
trochę w oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków. Trzeba wiedzieć, że dzwon jako sygnał
alarmu...
Reszta zdania utknęła w szerokim ziewnięciu. Jupe potarł oczy. Spojrzał na swych
towarzyszy. Bob leżał głęboko uśpiony. Pete i Rudi po drugiej stronie korytarza nie słuchali
go również. Spali. Jednakże gdy Jupiter zaczynał coś mówić, lubił skończyć swoją myśl.
Mówił więc dalej, mimo że nikt go nie słuchał.
 Dzwon jako sygnał alarmu ma setki lat  mamrotał, padając na wznak na pryczę.
 Jest o wiele starszy od radia i telewizji. Gdy Turcy podbili Konstantynopol w 1453 roku,
zabronili surowo bicia w dzwony, by zapobiec wezwaniu ludności do rewolty i... i...
Tym razem Jupe skapitulował i nie skończył zdania. Spał głęboko.
Bob stracił grunt pod nogami w ciemnej, bystrej wodzie kanałów Denzo. Niosło go,
podrzucało, obijało o ściany, a Jupiter krzyczał do niego z daleka:  Bob! Bob!
Z wysiłkiem starał się stanąć na nogi. Ktoś chwycił go za ramię. Głos Jupitera
dzwięczał mu teraz w samym uchu.
 Bob! Obudz się! Obudz się!
Bob rozespany zamrugał powiekami i ziewnął. Usiadł z wysiłkiem. Jupe, sam trochę
zaspany, uśmiechnął się do niego.
 Bob! Mamy gościa. Zobacz, kto to.
Jupe przesunął się i Bob zobaczył roześmianego Berta Younga.
 Dobra robota, Bob!  Bert podszedł i uścisnął mu rękę.  To, co zrobiliście było
wspaniałe! Naprawdę bardzo się niepokoiliśmy, gdy przestaliście się z nami kontaktować.
Ale, jak widać, daliście sobie sami radę o wiele lepiej, niż można było oczekiwać.
Bob patrzył na niego mrugając oczami.
 Książę Djaro?  zapytał.  Nie jest już w niebezpieczeństwie?
 Miewa się doskonale i zaraz tu przyjdzie  odparł Bert Young.  Książę Stefan,
premier i wszyscy gwardziści na ich usługach zostali aresztowani. Ojca Rudiego właśnie
zwolniono z więzienia i został ponownie mianowany premierem. Ale jestem pewien, że
chcecie wiedzieć, co zaszło po waszym szaleńczym biciu w dzwon.
Chcieli, oczywiście. Rudi i Pete weszli do ich celi, a policjanci stali obok z
uśmiechem. Oficer gwardzistów znikł bez śladu.
Bert Young opowiedział im o zajściach, jak mógł najkrócej. Tegoż rana  teraz było
popołudnie  udał się wraz z ambasadorem Stanów Zjednoczonych do pałacu, by
dowiedzieć się, co stało się z Pete'em, Jupiterem i Bobem. Bramy były zamknięte i
gwardzista pałacowy odmówił im wstępu.
Wciąż spierali się z gwardzistą, gdy rozległo się złowieszcze bicie dzwonu księcia
Paula. Na pierwsze uderzenia wszyscy oniemieli, zaskoczeni. Potem, gdy dzwon bił nadal,
pod bramami pałacu zaczęli gromadzić się ludzie.
Tłum rósł i rósł i wkrótce plac przed pałacem był już zatłoczony. Zgromadzeni
zaczęli wołać księcia Djaro. Gwardziści usiłowali rozpędzić tłum, ale byli bezsilni. Wtem
ktoś wspiął się na słup przy bramie i zaczął krzyczeć do tłumu, że książę Djaro musi być w
niebezpieczeństwie, że bicie dzwonu nie może oznaczać nic innego i że trzeba księcia
ratować.
 Wtedy ja wkroczyłem do akcji  mówił z uśmiechem Bert Young.  Znam trochę
warański, wykrzykiwałem więc:  Ratujcie księcia Djaro! Precz z księciem Stefanem! i tym
podobne. Tłum był już teraz mocno wzburzony. Ruszył na bramy i wyłamał je z wielkim
trzaskiem. Wlał się do środka, a ja wraz z nim. Zgadałem się z człowiekiem, który pierwszy
przemówił do tłumu. Powiedział mi, że jest Bardem. Na czele tłumu wtargnęliśmy do
pałacu. Gwardziści zostali zmieceni jak zapałki. Mój towarzysz Lonzo...
 To mój brat!  wykrzyknął Rudi z dumą.  Więc także uciekł!
 Tak. Lonzo znał drogę do apartamentów księcia Djaro. Podprowadziliśmy tam
ludzi, a gwardziści zobaczywszy, co się święci, szybko przeszli na naszą stronę. Większość z
nich nie robiła nam już trudności. Uwolniliśmy Djaro, a on zapanował nad sytuacją, jak na
księcia przystało. Rozkazał gwardzistom zaaresztować księcia Stefana i premiera. Te łotry
starały się ukryć, ale ich schwytano.
Trochę czasu zabrało wyłuskanie wszystkich nielojalnych gwardzistów, ale pomogli
ci, którzy potajemnie byli zawsze oddani księciu Djaro. Książę Djaro osobiście pilnuje, by
wszyscy spiskowcy zostali aresztowani, i jak tylko się z tym upora, przyjdzie tutaj. Przy
okazji, chcę wam powiedzieć, że wszystko wskazuje na to, że zderzenie z samochodem
księcia, do którego o mało nie doszło w Kalifornii, nie było przypadkiem. Było częścią
planów pozbycia się księcia Djaro.
Tu przerwały mu okrzyki wznoszone na korytarzu:
 Książę! Niech żyje książę!
Niebawem pojawił się sam Djaro. Twarz miał bladą, lecz oczy radosne. Stłoczyli się
ciasno jeden przy drugim, by zrobić mu miejsce, gdy wszedł do celi.
 Moi amerykańscy przyjaciele!  wykrzyknął i uściskał ich.  To jest wasz dzień.
Cóż za natchniony pomysł bić w dzwon księcia Paula! Jak na to wpadliście?
 To Jupiter wpadł na ten pomysł  odezwał się Rudi.  My tak uporczywie
chcieliśmy zaapelować do społeczeństwa przez radio, telewizję lub prasę, że nawet nie
pomyśleliśmy o dzwonie.
 Mówiłeś nam  podjął Jupiter  że twój przodek, książę Paul, dzwonem wezwał
pomoc podczas rewolucji 1675 roku. Od tego czasu dzwonu używano tylko na odświętne
okazje. Pomyślałem, że nadszedł moment, by użyć go ponownie  na trwogę. Jakby nie
było, dzwony są o wiele starsze od radia i telewizji, a także gazet. Zawsze bito w nie, by
zebrać ludzi, by zawiadomić o pożarze, by ostrzec przed niebezpieczeństwem i tak dalej.
Przeto...
Znowu nie dane mu było skończyć. Książę Djaro roześmiał się radośnie i klepnął go
w plecy.
 Postąpiłeś wspaniale!  zawołał.  Sam książę Paul byłby z ciebie dumny. Książę
Stefan jest w więzieniu pod strażą, a spisek, który, jak się dowiedziałem, był o wiele
grozniejszy, niż sądziłem, został unicestwiony. Rozkazałem bić w dzwon księcia Paula aż do
zmierzchu na chwałę zwycięstwa. Wszystko więc układa się dobrze, mimo że wciąż nie
odnaleziono srebrnego pająka.
 Dzwon bije na zwycięstwo  wyszeptał Jupiter i oniemiał na moment. Wreszcie
doszedł do siebie i rzekł:  Książę Djaro, myślę, że drogą dedukcji doszedłem, gdzie
znajduje się srebrny pająk. Lecz by go odnalezć, musimy się udać do pałacu.
Piętnaście minut pózniej jechali samochodem księcia Djaro przez zatłoczone
wiwatującym tłumem ulice. Djaro kłaniał się i machał ręką do wiwatujących z sunącego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl