[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ziemi.
Zac Deight był tutaj szefem wszystkich, jak ich nazywacie, Obcych. Zwykły okres przeznaczony
na pracę w terenie wynosi u nas dwa lata. Mój pobyt dobiega końca, nie mogę zostać tu dłużej, muszę
wracać do domu, pisać pracę o tym, jak byłem Obcym. Przebywanie w terenie przynosi wiele
korzyści; jest wprawdzie uciążliwe, ale nie niebezpieczne, chyba że się wpadnie w ręce wyjątkowo
sprytnych ludzi, takich jak Scoyt. Zac Deight kochał zawrotków... kochał was... Pozostał na statku o
wiele dłużej, niż musiał, by walczyć o poprawę warunków bytu dla was, by sposób myślenia
Dziobowców zbliżyć do normalnego. Miał w tym bardzo duże osiągnięcia, co sami zresztą możecie
stwierdzić, porównując warunki panujące na Dziobie z warunkami, w jakich żyły szczepy z Bezdroży
i Kabin. Zac Deight to był wspaniały człowiek. Humanista jak Schweitzer w dwudziestym i Turnbull
w dwudziestym trzecim wieku. Możliwe, że jak tylko skończę swoją pracę, napiszę jego biografię.
Complain poczuł się niewyraznie. Przypomniał sobie, jak wraz z Marapperem z zimną krwią
zabili starego radcę.
- Czy Giganci to po prostu wysocy ludzie? spytał pragnąc zmienić temat.
- Nie wysocy, normalnego wzrostu - wyjaśnił Fermour - to znaczy sześć stóp i więcej. Do tego
nie trzeba było dobierać specjalnie niskich ludzi; w przeciwieństwie do Obcych mieli nie być przez
was widziani. Był to personel techniczny, który się tu znalazł, gdy statek był już na orbicie, i w
tajemnicy zaczął go przystosowywać, tak aby stał się dla was wygodnym i odpowiednim miejscem
do życia. Zapieczętowali stery, na wypadek gdyby ktoś je odkrył i chciał coś z nimi robić, bo chociaż
zawsze staraliśmy się doprowadzić do waszej świadomości, że znajdujecie się na statku, na wypadek
gdybyście mogli go opuścić, to jednak personel techniczny miał obowiązek niszczenia wszystkiego,
czego wykrycie przez was mogłoby ich narazić na niebezpieczeństwo.
Ich praca miała jednak głównie charakter konserwatorski. Naprawiali wodociągi, przewody
wentylacyjne, przecież pamiętasz, Roy, jak spotkałeś Jacka Randalla i Jocka Andrewsa, gdy usuwali
powódz w basenie kąpielowym. Zabili mnóstwo szczurów, ale szczury były chytre. Wiele gatunków
zmieniło się bardzo od czasu opuszczenia Procyona V. Teraz gdy większość szczurów znajduje się na
Pokładzie 2, zlikwidujemy je za jednym zamachem.
Pierścienie, które nosimy my i tak zwani przez was Giganci, są odpowiednikiem kluczy,
używanych przez personel techniczny jeszcze wtedy, kiedy statek znajdował się na kursie. Klucze te i
tunele inspekcyjne, którymi można było swobodnie wyjść, pozwalały nam z wami jakoś współżyć.
Mieliśmy na statku tajną centralę, dokąd czasem można było się wymknąć, aby coś zjeść i wykąpać
się. Tam prawdopodobnie umiera teraz Curtis, o ile nie uratowało go zamknięcie pokładów.
Curtis nie jest typem człowieka, który odnosi sukcesy w pracy. Jest na to zbyt nerwowy. Pod
jego kierownictwem osłabła dyscyplina i popełniono liczne błędy. Ten biedak, którego Gregg zranił
włócznią i który miał przy sobie tę nieszczęsną spawarkę, pracował w Bezdrożach sam, zamiast we
dwójkę, jak przewidują przepisy. Był to jeden z błędów Curtisa. Mimo wszystko mam nadzieję, że on
się jakoś uratuje.
- To znaczy, że wyście się nami po prostu opiekowali! Nie chcieliście nas wystraszyć, co? -
spytał Gregg.
- Oczywiście, że nie - odparł Fermour. Nasze przepisy wyraznie zabraniają zabijania
zawrotków. Nikt z nas nie nosi przy sobie broni. Legenda, że Obcy powstają samoistnie z resztek
gnijących glonów, była tylko dziecinnym przesądem zawrotków. Nie chcieliśmy was niepokoić,
naszym zadaniem było nieść wam pomoc.
Gregg roześmiał się krótko.
- Rozumiem - powiedział. - Po prostu grono zacnych nianiek dla nas, biednych tumanów, co?
Czy nigdy nie przyszło wam do głowy, skurwysyny o wielkich sercach, że gdyście nas pieścili i
prowadzili na nas te swoje badania, myśmy przeszli przez piekło? Popatrz na mnie! Popatrz na mego
towarzysza Hawla i na tych biedaków, którzy mi podlegali! Nie zapominaj o tych, którzy byli tak
zdeformowani, że natykając się na nich w Bezdrożach zabijaliśmy ich z litości! Policzmy:
dwadzieścia trzy mniej siedem... Szesnastu pokoleniom pozwoliliście żyć i umierać tutaj, tak blisko
Ziemi, pozwoliliście na to, abyśmy cierpieli wszystkie możliwe katusze, i jeszcze uważacie, żeście
zasłużyli na medale? Daj mi ten nóz, Marapper, zaraz wyprujemy bebechy temu zasranemu
bohaterowi!
- yle mnie zrozumiałeś! - krzyknął Fermour. - Powiedz mu, Complain! Mówiłem, że wasze
życie jest przyspieszone. Okres jednego waszego pokolenia jest tak krótki, że minęło ich
dwadzieścia, zanim Wielki Pies został odkryty i umieszczony na orbicie. Przysięgam wam, że
zasadniczy problem jest nieustannie badany w laboratorium Małego Psa. W każdej chwili mogą
wynalezć środek, który wstrzyknięty w żyły, przerwie obcy łańcuch peptydowy w waszych
komórkach. Wtedy będziecie wolni. Nawet teraz...
Przerwał gwałtownie patrząc ze zdumieniem w jakiś punkt sterowni.
Wszyscy spojrzeli w tę samą stronę. Nawet Gregg się odwrócił. Z otworu znajdującego się w
jednym z rozwalonych pulpitów wydobywała się w oślepiający blask słoneczny smuga dymu.
- Pożar! - krzyknął Fermour.
- Bzdural - rzekł Complain. Podszedł bliżej do ciągle powiększającej się chmury. Uformowana
była z tysięcy moli. Całymi chmarami wlatywały pod kopułę kierując się do słońca. Za pierwszymi
falangami małych pojawiły się duże sztuki, przeciskające się z trudem przez niewielki otwór w
pulpicie. Nieprzebrane roje, które leciały przed swymi szczurzymi sojusznikami, dostały się na teren
sterowni, zanim gryzonie osiągnęły pokład. Nadlatywały teraz w stale wzrastającej liczbie.
Marapper wyjął paralizator niszcząc je w miarę, jak się pojawiały.
Ogarnęło ich dziwne odurzające uczucie, z wirującej chmury mutantów emanowały jakieś nie
dokończone fragmenty myśli. Oszołomiony Marapper przestał strzelać i owady pojawiły się znowu
we wzrastającej liczbie. Gdzieś za płytami pulpitów sterowniczych rozległ się trzask wyładowania
elektrycznego. Hordy moli zablokowały połączenia wywołując krótkie spięcie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl