[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Hej, ty! - Nieco uszczypliwy ton Zacka spowodował, że
popatrzyła na niego. - Ponoć mamy spędzić razem czas przy
romantycznej kolacji, a nie zastanawiać się nad życiem uczuciowym
twojego brata.
- Przepraszam. - Uśmiechnęła się do niego. - Nigdy wcześniej
nie myślałam o jego życiu uczuciowym. Zawsze był taki
zdystansowany.
- Czyli ten gość jednak ma serce.
- Które go boli. Biedny Creed. Wygląda, jakby mu nieźle
dopiekło. Może źle go oceniałam.
Przyniesiono drinki i karty dań. Skylar nagle poczuła się
wściekle głodna. Ślinka jej ciekła od czytania opisów dań. Siedzenie
naprzeciwko mężczyzny, którego obecność wywoływała dzikie harce
jej serca, stanowiło zupełnie nowe doświadczenie. Szybko omiotła
wzrokiem pomieszczenie. Było tu trzydzieści, może czterdzieści osób,
lecz sprytna aranżacja wnętrza powodowała, że tylko dwa stoliki
widziała w miarę dobrze. Przy obu siedziały dość młode pary.
- Wychowałaś się razem z Creedem i Case'em, prawda? - spytał
Zack, kiedy kelner skończył przyjmować od nich zamówienie.
- Tak. I z Elizą.
- Dlaczego jesteście tak słabo ze sobą związani?
- Blake i ja zawsze czuliśmy się jak ubodzy kuzyni. Pozostali
nigdy nie wybaczyli mojej matce, że zdradzała tatę. Sytuacja: oni
66
Anula
kontra my. A przynajmniej tak to wyglądało, kiedy byliśmy młodsi.
Teraz żyjemy w zgodzie, choć nieco na dystans. Wiem, że im zależy
na mnie tak samo, jak mnie na nich.
- Odniosłem wrażenie, że bardzo cię lubią. Blake to zupełnie
inna para kaloszy.
- Blake zawsze dążył do konfrontacji. Zwłaszcza po przekazaniu
przez tatę sterów w interesach Case'owi i Creedowi.
- Obwinia ich?
- Zaproponowali mu stanowisko, ale nigdy nie zdołałby
pracować pod ich zwierzchnictwem - potwierdziła. -W końcu sam
całkiem nieźle sobie poradził. Jestem z niego bardzo dumna. -
Zerknęła w stronę stolika brata, ale był niewidoczny. - Sądzę, że
Creed i Case też są pod wrażeniem jego osiągnięć, choć
najprawdopodobniej nigdy by tego nie przyznali.
W trakcie posiłku rozmowa toczyła się głównie wokół koni i
Nowej Zelandii. Zack dotrzymał słowa i nie naciskał ani w sprawie
ślubu, ani wspólnej przyszłości. Jedzenie było znakomite i Skylar
rozkoszowała się zainteresowaniem mężczyzny. Mówiła więcej o
sobie niż kiedykolwiek, odpowiadając na sprytnie zadawane pytania.
- Czy zawsze kochałaś konie?
- Mój ojciec uwielbia wyścigi. Jeździ na wszystkie te większe,
także na aukcje. Moim pierwszym koniem był czystej krwi Roscoe.
- Jednak konie czystej krwi wcale tu nie są tak popularne -
zauważył Zack.
67
Anula
- To właśnie dlatego taki dreszcz emocji wywołało posiadanie
Black Powera. Tata ma mnóstwo kontaktów. Przekonał wielkiego
hodowcę z Kentucky, że wszyscy skorzystają na sprzedaży tego konia
za godziwą cenę. Hodowca zapewni sobie świetną reklamę, a interes
w naszej okolicy będzie się lepiej rozwijał. Nebraska i Minnesota
rozbudowują stadniny, więc są dla mnie świetnymi dostawcami
klaczy.
- Dla Asa też - zażartował z szerokim uśmiechem.
Po deserze odchylił się na oparcie i po prostu przez kilka minut
obserwował ją w milczeniu. Nie miała nic przeciwko temu, tak
świetnie się czuła.
- Co się dzieje, Skylar? - odezwał się w końcu. - Dlaczego przez
cały ten czas, aż do wesela Casea, byłaś taką nieśmiałą, jąkającą się
ofermą, cofającą się za każdym razem, gdy na ciebie spojrzałem, i
nieubierającą się nigdy w celu zrobienia na kimkolwiek wrażenia?
Ubierać się na pokaz to jedna z mantr jej matki. Cała Trina.
- A potem to wesele - ciągnął. - Weszłaś tam z głową w
chmurach i ruszyłaś prosto na mnie. Cały wieczór rozmawialiśmy. ..
tańczyliśmy. - Uniósł kieliszek. - Jak ty to robisz? Zmieniasz się w
różne dziewczyny?
- A którą wolisz? - zapytała cichutko, ale uderzenia serca
łomotały jej w uszach.
- Z każdą wytrzymam - odparł bardzo serio. - A zgadywanie
mogłoby być niezłą zabawą.
68
Anula
Max powiedział kiedyś, że jego przyjaciel Kiwi jest złotousty.
Nie w tym tradycyjnym sensie, oznaczającym śliską gładkość
wymowy, tylko że bardzo często mówi właściwe rzeczy.
- Za tę noc weselną obwiniam i Maksa, i ciebie. - Zmarszczyła
nos. - Lubiłam cię. Sądzę, że wiedziałeś o tym. Pamiętasz dzień
wyprawy do mojego znajomego na Grand Island w celu obejrzenia
ogiera, którego chciałeś zabrać na antypody? Max ciągle mi dokuczał, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl