[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stóp do głów.  Znaków szczególnych nie widzę, nie słyszę... To chyba wszystko, co się da
powiedzieć ogólnie.
 Nie wysiliłeś się zbytnio  Antolski był wyraznie zawiedziony.
 Miało być ogólnie  Stefan wzruszył ramionami.
Antał wahał się chwilę, a potem z nagłą determinacją powiedział:
 Gruby jestem, nie?
W jego oczach czaiła się rozpacz i nadzieja, odwaga zmierzenia się z oczywistą prawdą i
oczekiwanie na kłamstwo, które odrzuciłby po męsku, bez wahania.
 Gruby zawsze może schudnąć, a chudy utyć  stwierdził Stefan oględnie, a potem dodał:
 mógłbyś trochę zrzucić.
Antał smutnie zwiesił głowę.
 Ale czy warto?
 Aatwiej cię będzie przepchać do matury  powiedział Stefan, bo nic lepszego nie przy-
chodziło mu do głowy.
 Czy w taki wygląd warto inwestować?  Antolski mówił trochę do siebie.
 Nie masz specjalnego wyboru.
 Czy warto się poświęcać, ograniczać? Czy to ma w ogóle jakiś sens?  mnożył pełne
rozterki pytania.
 Robert Redford to ty raczej nie jesteś  powiedział Stefan, który wreszcie zorientował
się, o co chodzi w tej całej rozmowie.
 Wiem  przyznał Antał ponuro  ostatnio zaglądam do lustra... Ty, czy to normalne, żeby
zaglądać do lustra?  zaniepokoił się nagle.
 Normalny objaw. Tak jak mutacja i tak dalej  uspokoił go Stefan.
 Też to miałeś?
 Już to mam za sobą. Tobie też przejdzie  wyjaśnił tonem człowieka znającego życie.
 Myślałem, że może coś jest ze mną nie tak, jak trzeba  zastanawiał się, a potem nagle
dodał:  wolałbym jednak wyglądać jak Redford. No nie?  uśmiechnął się przy tym smętnie.
30
 Nie wiem, czy byłoby ci z tym do twarzy  pocieszał go Stefan.  Zresztą jesteś podobny
do Hackmana.
 A jak on wygląda, ten Hackman?  w oczach Antolskiego pojawił się nagle błysk zainte-
resowania.
 To bardzo dobry aktor  powiedział Stefan poważnie.  Możesz mi wierzyć, że nie gor-
szy od Redforda.
Zwiadomość, że ktoś wygląda tak jak on i że do tego nie jest to byle kto, pokrzepiła Antol-
skiego. Czuł z tego powodu wdzięczność dla Stefana, ale nie potrafił wyrazić jej słowami.
Z dziennika młodocianego pechowca
Rozmowa z Antałem nasunęła mi pewien pomysł w związku z Martą. Postanowiłem do
niej podejść i wygłosić następujący tekst:  Słuchaj, Marta, czy ja wyglądam na faceta, z któ-
rym poszłabyś dzisiaj do kina.
Wymyśliłem to wieczorem, przed zaśnięciem. Wydawało mi się wtedy, że przed takim
tekstem musi się ugiąć każda dziewczyna. Krótki i śmieszny.
Kiedy stanąłem przed nią, już nie miałem tej pewności. Najgorsze, że mina, którą specjal-
nie przygotowałem na tę okoliczność, nie sprawdziła. się. Spojrzała na mnie z niepokojem i
zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć, zapytała, czy rozbolał mnie brzuch. Zdałem sobie
naraz sprawę, że człowiek podejrzany o gwałtowny ból brzucha nie proponuje nikomu pójścia
do kina. Odpowiedziałem więc z zimną krwią, że owszem, co przyszło mi dość łatwo, bo
czułem się rzeczywiście niedobrze, i po prostu odszedłem.
Następnego dnia przyszło mi do głowy, że jeszcze nie wszystko stracone, że mogę do niej
podejść jeszcze raz i zapytać, czy już wyglądam na faceta, z którym poszłaby tego dnia do
kina. Odczekałem do dużej przerwy, bo wtedy jest więcej czasu, potem przez długi czas po-
lowałem na okazję, ale zawsze ktoś był w pobliżu. Kiedy już wreszcie mogłem podejść bez
ryzyka, zdążyłem powiedzieć:
 Marta, czy... i rozległ się dzwonek. Najważniejszej części wypowiedzi nie usłyszała. Za-
pytała, co mówiłem, ale po pierwsze nie lubię się powtarzać, a po drugie ten dzwonek to mógł
być zły znak. Machnąłem więc ręką, że nic ważnego i że opowiem jej przy okazji.
Jak na mężczyznę przystało, postanowił pogodzić się z utratą szans. Chcąc zgasić w sobie
poczucie klęski trenował zapamiętale. Przez dwa dni w szkole był nadmiernie hałaśliwy, co
wyglądało nieco zagadkowo. Marty unikał w sposób tak ostentacyjny, że zwróciło to jej uwa-
gę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przyzwyczaiła się do jego obecności w zasięgu
wzroku.
Gdy podeszła do niego niespodziewanie, wszystkie mające ją obezwładnić błyskotliwym
dowcipem teksty wyleciały mu oczywiście z głowy.
 Stefan, zatrzymaj się, przecież nie będę za tobą biegła!
 Ja?  stanął jak wryty i rozglądał się z niedowierzaniem, aż wzbudziło to jej podejrzli-
wość.
 Pewnie, że ty. Co się tak rozglądasz? Ktoś cię szpieguje?  dopytywała się patrząc na
niego nieufnie.  Zdaje się, że miałeś mi coś powiedzieć?
 Ja?  zapytał po raz wtóry. Wyglądał przy tym na osobnika, który ma kłopoty z kojarze-
niem prostych rzeczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl