[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kubełku chłodził się szampan, a w kryształowym wazonie był bukiet polnych kwiatów.
- Czy to wszystko dla mnie? - zapytała ze zdumieniem.
- A dla kogo miałoby być? - przekomarzał się.
- Mieliśmy się przecież spotkać w mieście. Skąd wiedziałeś, że tu przyjdę?
- Nie było trudno przewidzieć. Nie jesteś znów taka niekonwencjonalna. Kiedy pracujesz w polu, zawsze tutaj
przychodzisz, zanim pójdziesz do domu.
Zmarszczyła nos.
- Widzę, że muszę zmienić swoje zwyczaje, bo staniesz się zbyt pewny siebie.
- Przy tobie nigdy. - W jego wesołych oczach zapaliły się iskierki. - Przenigdy.
Larę ogarnęło nagle jakieś nieznane, nieokreślone uczucie. Coś jej mówiło, że to będzie niezwykła noc. Steven
wziął ją za rękę i poprowadził, tak jak stała, w ubraniu do strumienia. Chłodna woda wirowała wokół nich. Zmył
kurz z jej twarzy, odgarnął z policzków mokre włosy i delikatnie ją pocałował. Jej ramiona opadły na jego barki,
ich nogi się splotły. Przywarła do niego, aby nie stracić równowagi. Poczuła, jak jego ciało twardnieje, i pojęła,
przy całym swoim braku doświadczenia, co to jest kobieca satysfakcja.
Doznała niezwykłego wrażenia, że swoim dotknięciem obłaskawiła buntownika, że on należy do niej.
Niepewność znikła.
- Laro, nie - prosił stłumionym głosem. - Tak bardzo cię pragnę, że nie będę mógł się powstrzymać.
Spojrzała na niego poważnie.
- Wcale nie chcę, żebyś się powstrzymywał - odparła.
Zaprotestował słabo, zbity z tropu jej szczerością. - Kochanie, przecież twoi rodzice i wszyscy inni spodziewają
się nas w mieście. Nie zaplanowałem tego spotkania, żeby cię uwieść.
Uśmiechnęła się do niego.
- W takim razie ja będę musiała uwieść ciebie, zgoda?
Tak też zrobiła. Obsypała go pieszczotami, całowała namiętnie, podsycając w nim żądzę, dopóki go nie
rozpaliła do białości. Policzki jej zapłonęły, gdy sobie przypomniała swoje lekkomyślnne, pełne pożądania
zachowanie.
W końcu uległ jej. Wyniósł ją na brzeg, położył delikatnie na kocu i ostrożnie zdjął z niej mokre ubranie.
Potem się kochali, brał ją znowu i znowu, aż zapadający zmierzch okrył ich cieniem. Była pragnieniem, którego
nie mógł ugasić. Był miłością, której subtelności odkrywała niestrudzenie. Leżąc obok siebie obserwowali
migotanie ogni sztucznych w oddali. To była niewyobrażalnie piękna chwila. Szczęście przepełniło jej serce. .
Oparł się na łokciu i spojrzał na nią tkliwie. - Przykro ci, że straciłaś uroczystości? Położyła mu palce na
ustach:
- Ty nie wiesz, że uroczystości były tutaj?
Ta noc wydawała się nie mieć końca, tak była pełna radości, śmiechu i podniecenia. Miała wrażenie, że
podobna nigdy się już nie zdarzy. Ale mijały
miesiące i przekonała się, że każda chwila w objęciach Stevena przynosi jej nowe, głębokie wzruszenia.
Lara westchnęła. Rozejrzała się dokoła. Dzieci zorientowały się widocznie, że śni na jawie, i wykorzystując jej
nieuwagę, zniknęły z pola widzenia. Nie miała wątpliwości, że pobiegły prosto nad strumień. Jennifer od
dziedziczyła niestety upór Danversów. Być może kieqyś wyjdzie jej on na dobre, teraz czasami Larę drażnił.
- Jennifer, Kelly - zawołała zrywając się z miejsca. - Wracajcie w tej chwili albo za karę spędzicie resztę dnia w
swoim pokoju.
W tej samej 'chwili Jennifer wybiegła spomiędzy drzew na szczycie pagórka. Jej ubranie było brudne, łzy
spływały po policzkach. Nawet z tej odległości Lara dostrzegła, że ma oc"zy szeroko otwarte ze strachu. Serce
podeszło jej do gardła.
- Ciociu Laro, ciociu Laro, chodz szybko!
- Jennifer, gdzie Kelly? Co się stało?
- C-c-coś się stało K-K-Kelly - dziewczynka wyjąkała żałośnie. .
O Boże drogi! Strumień. Nie był głęboki, ale jeśli Kelly upadła i uderzyła się w głowę, mogła łatwo utonąć.
Serce Lary waliło. Puściła się biegiem.
- Co się stało? Wpadła do wody?
- N-n-nie. .
Jennifer szlochała coraz bardziej. Lara zatrzymała się, przyklękła i wzięła przerażone dziecko w ramiona.
- Kochanie, proszę cię, powiedz mi. Co się stało?
- O-o-ona upadła i n-n-nie mogę jej znalezć.
Lara opanowałi ogarniającą ją samą histerię.
- Jak to nie możesz jej znalezć? Ukryła się? Może się z tobą bawi?
Jennifer pokręciła przecząco głową.
- Zapadła się pod ziemię. W dziurze.
Larze ciarki przeszły po plecach. Zaświtała Jej straszna myśl.
- O Boże drogi! - Słowa te, wypowiedziane tym razem głośno, zabrzmiały jak błaganie. - Pokaż mi, gdzie to
było, Jennifer.
Wzięła ją na ręce i pobiegła potykając się raz po raz pod jej ciężarem. Pomimo przerażenia, zmusiła się, by
mówić spokojnie.
- Gdzie-wtedy byłyście? Pokaż mi dokładnie, gdzie byłyście, kiedy ją ostatni raz widziałaś?
- O tam, ciociu Laro. Byłyśmy dokładnie tam. Tylko na chwilę puściłam jej rękę. Naprawdę. Tylko na chwilkę.
- Cicho, dziecinko. Już dobrze. - Przytuliła ją do siebie i próbowała uspokoić. - Cii. Odnajdziemy ją
Ale kiedy dotarły do starej studni, nie było tam ani śladu po Kelly. Dochodziły tylko słabe odgłosy z czeluści.
Przez chwilę Larę ogarnęła panika. Dręczyło ją wyobrażenie Kelly uwięzionej w ciemności, gdzieś poza jej
zasięgiem. Wielkie nieba! Kelly nie możeumrzeć! Nie w ten sposób. Zaczęła się w duchu modlić. O Boże! spraw,
żeby jej się nic nie stało.
Modlitwa ją uspokoiła. Spojrzała w ciemną głębię studni i nic nie zobaczyła.
- Kelly, kochanie - zawołała. - To ja, twoja ciocia. Nie bój się, dziecinko, wydobędziemy cię
Przyjrzała się uważnie otworowi w ziemi i przez chwilę zastanowiła się, czy sama dałaby sobie radę Porzuciła
jednak ten niewczesny zamiar jako niemądry . Nie mogła przecież wiedzieć, jak głęboko wpadła Kelly. A
postępując nierozważnie naraziłaby ją na większe niebezpieczeństwo. A jeśli sama również wpadnie w pułapkę?
Z pewnością nie pomogłoby to Kelly. Nie ma czasu do stracenia. Potrzebowała pomocy, a naj bliżej był Steven.
Będzie musiała mu zaufać.
Odetchnąwszy głęboko ujęła za ramiona Jennifer i powiedziała łagodnie:
- Pobiegnij do domu pana Drake'a tak szybko, jak tylko potrafisz. Zrobisz to dla mnie? Powiedz mu, co się
stało, i poproś, żeby przyszedł jak najprędzej. Ja zostanę tutaj z Kel1y,
Przestraszonej Jennifer zaczęły kapać z oczu łzy. - Chcę zostać tu z tobą. B-b-boję sos-się, ciociu.
- Ja też się boję, ale wszystko będzie dobrze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl