[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aleksy puścił ją natychmiast.
- Och, Eve, przepraszam. Nie powinienem był ci tego mówić!
Potrząsnęła głową i powoli potarła czoło. Aleksy cofnął się i był teraz
ciemną sylwetką na tle okna rozświetlonego słonecznym blaskiem.
- Jak bardzo musiałeś mnie nienawidzić - rzekła przygnębiona. - Za to, że
jestem jego córką.
- Nienawidzić cię? - powtórzył dziwnym tonem. Nie zwróciła na to
uwagi.
Tyle grozy i nienawiści. Zbyt wiele, by mogła to znieść.
Spróbowała wstać, ale znowu zakręciło się jej w głowie i opadła z
powrotem na fotel.
- Eve!
Natychmiast podbiegł i podtrzymał ją, lecz zaraz potem znów ją puścił.
Jakby była zakażona.
Albo skalana.
Skalana płynącą w jej żyłach krwią ojca, który miał na rękach krew jego
siostry.
Spojrzała na niego posępnie.
- Teraz rozumiem, że postąpiłeś tak ze mną, żeby mnie ukarać.
Gorzko skinął głową i odparł ochrypłym głosem:
- A teraz ja z kolei jestem ukarany twoją nienawiścią. I moją nienawiścią
do samego siebie - do tego, kim się stałem. Upodobniłem się do twojego ojca,
bo czerpałem przyjemność z tego plugawego seksu, jaki z tobą uprawiałem.
Uznałem go za ekscytujący, podniecający. Pózniej czułem do siebie
obrzydzenie, ale wtedy w nocy doznawałem rozkoszy. Więc jestem taki, jak
twój ojciec.
105
R S
Eve wstała raptownie.
- Ależ nie! Wielki Boże, czy sądzisz, że mężczyzni pokroju mojego ojca
uważają się za łajdaków? Skądże! W swoich własnych oczach są szanowanymi
obywatelami, wybitnymi przemysłowcami, dobrymi mężami i ojcami. -
Podeszła do niego z pałającym wzrokiem. - Ale ty jesteś inny. Wiesz, co
zrobiłeś, i nienawidzisz siebie za to.
Z jego spojrzenia z wolna znikała ta przerażająca pustka.
- Eve, nie rozgrzeszaj mnie z mojego wstrętnego czynu. Nie zasługuję na
twoje przebaczenie.
Wpatrywała się w niego intensywnie, jakby chciała siłą woli pomóc mu
zrzucić ten ogromny ciężar, który go przygniatał.
- Jesteś dobrym człowiekiem, Aleksy. Pozbądz się tego odrażającego
wspomnienia. Egipcjanie wierzyli, że po śmierci dusza jest ważona na szali
przeciwko lekkiemu piórku. Zapewniam cię, że na tej wadze twoja dusza
wzleciałaby ku niebu. Pomyśl o całym dobru, jakie sprawiłeś i wciąż sprawiasz.
Ocaliłeś tyle dziewczyn i wymierzyłeś sprawiedliwą karę potworowi, który zabił
twoją siostrę, dręczył moją matkę i okaleczył mojego brata. Gdyby nie ty, nadal
wyrządzałby zło. Tak, rozgrzeszam cię całkowicie i wybaczam ci, a teraz... -
wzruszenie ścisnęło jej gardło - teraz ty musisz wybaczyć samemu sobie.
Stał sztywno, bez ruchu, lecz w jego oczach zamigotał jakiś jasny błysk.
- Posłuchaj mnie, Aleksy - ciągnęła. - Ojciec zniszczył nasze życia. Nie
możemy pozwolić, by teraz znów zwyciężył. - Odetchnęła głęboko. - Sofia
powiedziała, że musimy walczyć, i miała rację. Nie możemy się poddać tej
nienawiści, grozie i zepsuciu.
Jego twarz przypominała maskę, w której tylko oczy były żywe.
Wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku. Poczuła, że Aleksy zadrżał, i jej
serce nabrzmiało uczuciem.
- Będziemy razem walczyć i zwyciężymy. Będziemy się kochać i
użyjemy daru Erosa nie do deprawacji, lecz do uświęcenia naszego człowie-
106
R S
czeństwa. Tamtej pierwszej nocy na brzegu morza w blasku księżyca ujrzeliśmy
siebie nawzajem takimi, jacy naprawdę jesteśmy. Ale potem oboje uznaliśmy to
za złudzenie, wytwór naszej fantazji. Lecz to nie było złudzenie, tylko prawda.
Aleksy odpowiedział głosem ochrypłym ze wzruszenia:
- Próbowałem odzyskać tę prawdę. Och Eve, uwierz mi, że kiedy
poddałem cię temu koszmarnemu testowi, z całego serca pragnąłem odnalezć
kobietę, którą ujrzałem owej nocy. Kobietę... - odetchnął głęboko - w której się
zakochałem.
Na jego twarzy rysował się ból. Wpatrzony we własny mrok nie widział,
że oczy Eve rozbłysły światłem.
- A kiedy jej nie znalazłem - ciągnął - kiedy uznałem, że jest jedynie
nieodrodną, zdeprawowaną córką człowieka, którego nienawidziłem z całej
duszy, zapragnąłem ukarać ją za to, że zniszczyła moją nadzieję i zmieniła ją w
ułudę.
Twarz Eve złagodniała.
- Ale teraz wreszcie odnalezliśmy siebie nawzajem - powiedziała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]