[ Pobierz całość w formacie PDF ]
praktyki rady uznawał za wielce prawdopodobne.
Drugi, imieniem Rivas, pochodził z odległego świata Jono, dzikiego obszaru pogranicza. Tego
smukłego i bystrego męża uznawano za osobę honorową, chociaż wyrażającą często odmienne
zdanie niż rodacy. Jednak kodeks etyczny mieszkańców Jono czynił z tych cech cnoty. Rivas
ostrzegł Ecu, że chociaż nie podziela entuzjazmu rady co do obecnego kursu politycznego i
ekonomicznego, to jednak nie jest skłonny uznać motywów ich działania za bezgranicznie
samolubne. O Kyesie, na przykład, wyrażał całkiem pozytywne opinie. Miał już z nim kiedyś do
czynienia i uważał go za istotę honorową.
Ostatnia kandydatka cieszyła się zapewne największym prestiżem. Nazywała się Apus, była
Królową Matką Fernomii. Miała bardzo wiele lat i mało już dbała o swój monarszy tytuł. To jej
córki i wnuczki doglądały miliardów samic i paru milionów samców tworzących społeczeństwa
Gromady Fernomii. Mimo wieku cieszyła się znakomitym zdrowiem. Nie utykała na żadną z
sześciu pajęczych nóg, a jej szczęki zachowały młodzieńczą elastyczność. Wyznała szanownemu
Ecu, że nie cierpi członków rady, szczególnie blizniaczek Kraa, które kilka lat wcześniej oszukały
jej lud, pozbawiając go praw do eksploatacji niektórych bogactw mineralnych. Jednak Ecu dobrze
wiedział, że emocje nie przeszkodzą Królowej Matce w obiektywnym przeanalizowaniu dowodów.
Cała trójka została ulokowana w komfortowych i dobrze strzeżonych apartamentach. Tuż przed
samym procesem Ecu zapoznał ich z zasadami, którymi przyjdzie im się kierować. Zgodzono się,
że mistrz zostanie arbitrem Trybunału. Jego zadanie polegało na pilnowaniu, aby wszystkie
zaangażowane strony postępowały rzetelnie i obiektywnie. Jego też wyznaczono na rzecznika
Trybunału. Jako jedyny będzie przyjmował pytania i wnioski, a potem udzielał odpowiedzi - po
skonsultowaniu się z sędziami. Zgodzono się również, że w gestii Ecu pozostanie gromadzenie
dowodów i poszukiwanie świadków. Reszta powinna wspierać mistrza autorytetem i pomocą.
Załatwiwszy najważniejsze, szanowny Ecu pospieszył zająć się ostatnimi szczegółami.
Wezwany do ogrodu mieszkalnego Sten od razu zauważył, jak bardzo jest zmęczony stary
dyplomata. Wibrysy drgały mu nerwowo, ciało poszarzało. Ale pora nie była stosowna na
wyrażanie współczucia. Ecu kazał Stenowi unieść prawą dłoń.
Sten posłuchał.
- Czy przysięgasz strzec rzetelności tego postępowania i pilnować, aby przestrzegano pradawnych
praw imperium, którymi mamy się kierować?
Sten przysiągł.
- Zatem na mocy powierzonej mi władzy mianuję cię. przewodniczącym składu sędziowskiego.
Sten wiedział o tym z góry, jednak poczuł się nieco speszony oficjalnym językiem szanownego
Ecu. I od razu poczuł też na barkach ciężar odpowiedzialności. Rozumiał, że to nie będzie zabawa.
Przy wejściu już czekali Alex i Mahoney. Kilka minut pózniej oni również opuścili salę, tak samo
dziwnie milczący i poważni.
Razem ruszyli z powrotem do kwater. Jednak ledwo zrobili kilka kroków, otoczyła ich niewielka
grupa strażników. Sten patrzył ze zdumieniem, jak zbrojni otaczają go ciasnym kręgiem. Jedną z
ochraniających osób była Sind. Aż jej oczy zalśniły, gdy wzięła się do wydawania rozkazów
podwładnym. Potem stanęła przed Stenem na baczność i zasalutowała.
- Czy jest pan zadowolony, sir?
- Dziewczyno, o czym ty mówisz? - sapnął Sten.
- No, jesteśmy pańską ochroną, sir - wyjaśniła Sind, nie skrywając radosnego uśmiechu. - Jeśli
pojawią się jakieś powody do niezadowolenia, niezwłocznie proszę mnie o nich informować. To ja
dowodzę zespołem.
Sten bąknął, że nie zgłasza żadnych skarg, poza tą jedną może, że przecież wcale nie potrzebuje
obstawy. Co więcej...
- Takie są rozkazy szanownego Ecu! - rzuciła Sind.
Zanim Sten znalazł jakieś odpowiednie słowa, obaj jego przyjaciele wybuchnęli śmiechem.
- Lepiej nie brykaj, kochany - poradził Mahoney.
- Właśnie - dodał Kilgour z przesadnym patosem w głosie. - Teraz jesteś kimś. Przecież nie
chcemy stracić przewodniczącego, prawda?
Szczęśliwa jak nigdy Sind odprowadziła Stena do jego pokoju. Ten podążał w milczeniu, chociaż
chętnie zamordowałby tak ze dwie osoby. Najlepiej te idące obok i chichoczące bez ustanku.
Początek obrad przesunięto na popołudnie, a to za sprawą tysięcy widzów pchających się do sali.
Dostawione krzesła zajęto w kilkanaście sekund, na dodatek przeciążona klimatyzacja po prostu
wysiadła. Całe rzesze czekały na zewnątrz, by śledzić przebieg procesu na wielkich ekranach.
Ekipy dziennikarskie musiały przedzierać się do budynku pod opieką straży. Ta ostatnia zaś
przeszła nie tyle chrzest ognia, ile test na wstrzemięzliwość bojową. Zgodnie z instrukcjami miała
działać tylko prewencyjnie, bez rozbijania głów czy strzelaniny. Ostatecznie udało się przywrócić
względny porządek.
Gdy sędziowie pojawili się wreszcie na scenie, zapadła wielka cisza. Tłum uspokoił się niejako
spontanicznie, nikt bowiem nie chciał uronić ani chwili z czegoś, co było w dziejach imperium
zdarzeniem absolutnie bezprecedensowym i zapewne całkowicie niepowtarzalnym. Nad sceną
zawieszono wielki portret Wiecznego Imperatora, jeden z tych w guście Tanza Sullamory, czyli
romantyczny i heroiczny. Tylko, czy były inne? Sten aż zadrżał, widząc jakim spojrzeniem władca
przeszywa wszystkich obecnych.
Sten znał ten - wyraz twarzy. I co, robaczki? - zdawało się, że pytał władca. - Co macie na
swoją obronę?
Szanowny Ecu w końcu rozwiał roztaczany przez malowidło czar. Machnął ogonem i wysunął się
przed innych. Publiczność prawie bezgłośnie wciągnęła powietrze.
Troje sędziów dołączyło do arbitra. Usiedli na ławie.
Przy wtórze szeptów pojawiły się na sali wózki pełne dokumentów. Dziekan Blythe zajął miejsce
w prawym skrzydle. Miał doglądać komputera rejestrującego. Kamerzyści dali kilka zbliżeń.
Warirt, potem Rivas, Królowa Matka Apus. Na końcu Ecu. Wytrawny dyplomata wyczekał
jeszcze kilka chwil, potem zaczął:
- Trybunał rozpoczyna obrady.
Proste zdanie wywołało szereg okrzyków. Wszyscy wiedzieli, że oto zostało rzucone wyzwanie.
- Zebraliśmy się, aby poznać dowody zbrodni popełnionej przez grupę osób rządzących tym
imperium. Aby uniknąć wpływania na decyzje sędziów ze strony wyżej wymienionego grona,
postanowiliśmy o szczególnej ochronie przebiegu procesu. Wszyscy sędziowie wyrazili na to
zgodę. Wszyscy też zostali zaprzysiężeni. W pierwszych słowach pragnę zwrócić się do członków
prywatnej rady imperatora z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów, które przeciwko nim
wysuniemy. O ich potwierdzenie lub obalenie. A oto akt oskarżenia:
Członkowie prywatnej rady Wiecznego Imperatora, oskarżam was o zawiązanie skrytobójczego
spisku, którego wynikiem było zamordowanie Wiecznego Imperatora. Pod waszą nieobecność
założenie niewinności zostaje automatycznie...
Reszta słów utonęła w krzyku i wrzasku. Dopiero po trzech godzinach Ecu mógł wznowić
przemówienie. Jednak wówczas nie zostało już wiele czasu do wieczora, zatem zdążono
przeprowadzić jedynie losowanie. Trójka sędziów ciągnęła słomki, by rozstrzygnąć o podziale ról.
Królowa Matka Apus, chociaż pogardzała siostrami Kraa, została oficjalnym obrońcą. Sten aż się
zdumiał, jak szybko podjęła wyzwanie porzucając osobiste afronty. Darzącemu sympatią Kyesa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]