[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczuciem do niego. A jeśli on w dodatku poznałby jej przeszłość, tak
żałośnie odmienną od jego własnej? Jak mogłaby kiedykolwiek
zdobyć się na wyznanie mu, że dorastała, trafiając kolejno do coraz
to innych domów zastępczych? To sytuacja bez wyjścia, pomyślała z
rozpaczą. Pozostanie u rodziny Montague, którą szczerze pokochała,
nie doprowadzi do niczego dobrego.
Była realistką i wiedziała, że musi potraktować pobyt w tym
domu jako kolejne życiowe doświadczenie, wyciągnąć z niego naukę
i pójść dalej.
Oderwała się od tych rozmyślań i odrzekła spokojnie:
 Tak, możemy odłożyć kwestię znalezienia nowej opiekunki na
okres po wakacjach.
Pomyślała z bólem, że ta dwutygodniowa rozłąka z Theem i
jego dziećmi jeszcze spotęguje jej rozterkę i emocjonalny zamęt.
 Zarezerwowałem rodzinny apartament w hotelu dla siebie i dzieci,
ten sam co w zeszłym roku  oznajmił pogodnie.  Na szczęście
udało mi się wynająć dla ciebie sąsiedni pokój  choć nie mogę
obiecać, że od czasu do czasu nie będzie cię nachodzić troje małych
intruzów.
 Zawsze z radością powitam te dzieci, gdziekolwiek będę 
odrzekła chłodno.
Spojrzał na nią przenikliwie i uderzyło go nagle, że dziewczyna
wydaje się bardzo znużona. Miał nadzieję, że wino nie uderzyło jej
przed chwilą była odprężona i ożywiona, lecz teraz wyczuwał w niej
smutek.
Wyszli z restauracji dopiero przed jedenastą. Gdy jechali
szybko pustymi ulicami, spojrzała na Theo. Od kilku minut nie
zamienili nawet słowa. Przypuszczała, że mężczyzna nie może się
już doczekać końca tego wieczoru. Spełnił swój obowiązek, zapewnił
jej rozrywkę, a teraz pragnie zapewne jak najszybciej wrócić do
domu.
 Dziękuję za uroczy wieczór  powiedziała sztywno.
 Cała przyjemność po mojej stronie  odrzekł, nie odrywając wzroku
od jezdni.  Smakowała ci kolacja?
 Bardzo  zapewniła i odwróciła głowę ku bocznej szybie.
Zajechali przed dom. Zanim Theo zdążył włożyć klucz w zamek
frontowych drzwi, otworzyła je Bea z ziemistą twarzą.
 Och, Theo... Lily... ja...  wyjąkała.
Weszli szybko do środka.
 Co się stało?  rzucił mężczyzna stanowczym, lecz opanowanym
tonem.
 Freya gdzieś zniknęła  zaszlochała Beatrice.
 Przeszukałam cały dom. Od waszego wyjścia nie ruszyłam się stąd
ani na krok, więc wiem, że musi tu gdzieś być, ale nie mogłam jej
znalezć.
Starsza kobieta cała się trzęsła. Theo uspokajająco położył dłoń
na jej ramieniu.
 Nie martw się, znajdziemy ją. Pewnie gdzieś się schowała.
 Też tak myślałam... ale zajrzałam już wszędzie.
 Któreś z nas na pewno ją odszuka  powiedziała pocieszająco Lily,
lecz w głębi duszy ogarnął ją niepokój. Freya jest wielkim śpiochem
i wydawało się nieprawdopodobne, by ułożywszy się do snu, wstała
jeszcze z łóżka.
 Zaglądałam do dzieci trzy razy  wymamrotała Bea.  Ostatnio
jakieś piętnaście minut temu i właśnie wtedy zobaczyłam, że łóżko
Frei jest puste. Nie rozumiem, co się mogło stać.
 Przeszukamy systematycznie cały dom  zdecydował Theo. 
Uspokój się, Bea, ona musi tu gdzieś być.
W ciągu dwudziestu minut przetrząsnęli każdy kąt, pokój po
pokoju. Zajrzeli pod łóżka, za szafy i komody. Bez rezultatu.
Lily właściwie się nie denerwowała, jednak zaczynała czuć
zimne ukłucia lęku. To śmieszne, dziewczynka musi tu gdzieś być.
Ale gdzie?
Spojrzała na Thea.
 Czy Freya zrobiła już kiedyś coś podobnego?
 O ile wiem, nie  odparł z irytacją. Córka sprawiała niekiedy
problemy, ale nigdy jeszcze nie wywołała takiego zamieszania.
 Może wyszła na zewnątrz...  zaczęła Lily, lecz Beatrice jej
przerwała:
 Och, to niemożliwe, nie w nocy!  Zawahała się.  Chociaż
rzeczywiście, oglądałam ciekawy program w telewizji i mogłaby się
wtedy niepostrzeżenie wymknąć.
Ledwie skończyła mówić, Theo i Lily równocześnie dopadli do
drzwi i wybiegli na dwór w ciemność. Noc była niewiarygodnie
ciepła.
 Jest tam  powiedziała cicho Lily, wskazując Freyę śpiącą smacznie
w hamaku.
Theo podszedł szybko do córki i spojrzał na nią z
niedowierzaniem.
 Dałbym głowę, że nie wyszła z domu, ale z dzieciakami nigdy nic
nie wiadomo  rzekł z wyrazną ulgą.
Dołączyła do nich Bea.
 Och, Freyo  wyszeptała.  Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
Theo podniósł uśpioną dziewczynkę i pocałował delikatnie w
czubek głowy. Obudziła się natychmiast. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl