[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obraca je pan na tak niecne sprawy...
Podobnie jak poprzednim razem, wyciągnął z zanadrza jakieś papiery i rozprostował je na stole.
- Czy to pańskie pismo?
Staś podszedł o krok. - Moje - potwierdził zaskoczony. - Skąd pan to ma i dlaczego...
Nie dokończył pytania. Na kartkach zapisany był jego artykuł o różnicach w zbrojeniach Rosji i
Niemiec, który redaktor Zeligman wyrzucił do kosza jako nieprzydatny.
- Ciekawy materiał - Rudolf Krantz przeglądał zapiski Stasia i kręcił głową z podziwem. - Niezwykle
ciekawy. W innych okolicznościach chętnie bym podyskutował o zawartych tu twierdzeniach. Teraz,
niestety, nie są to właściwe okoliczności. Ale oczywiste są wnioski. Zatem, dogi panie Stanisławie, nie tylko
jest pan anarchistą, ale i szpiegiem. Moje gratulacje, poważnie. Jak na człowieka w tak młodym wieku, to
naprawdę zdumiewający dorobek.
Staś stał naprzeciw, zupełnie oszołomiony. Kompletnie zapomniał języka w gębie. Szpieg? Czy on
powiedział: szpieg?
- Chyba się przesłyszałem... - zauważył. - Czy pan powiedział szpieg?
Rudolf Krantz pokiwał głową.
- Taką to nosi nazwę, panie Stanisławie. Przecież pan to wie, prawda?
Kalinowski już nieco ochłonął.
- To jest brudnopis artykułu do gazety - wyjaśnił. - Nie wiem, o czym pan mówi. Napisałem, ale
redaktor nie zechciał wydrukować. Wyrzuciłem do kosza.
- A co jeszcze pan napisał? - spytał Krantz podchwytliwie. - I gdzie to jest?
- Nic więcej.
Krantz postukał palcem w papier.
- To porozmawiajmy o tym, jak pan mówi, artykule. Moim zdaniem to jest raport szpiegowski, ale
chwilowo możemy go nazywać artykułem. Skąd pan wziął te dane dotyczące produkcji zbrojeniowej?
- Z różnych zródeł. Z gazet, książek.
- Ach tak, z różnych zródeł - uśmiechnął się detektyw. - Wybrał pan poszczególne dane, uporządkował
a następnie sporządził raport? Zestawił dane, postawił hipotezę i wyciągnął wnioski. To jest gotowy raport
szpiegowski, młody człowieku! Gotowy! Co pan z tym zrobił? Jeśli to brudnopis, to co się stało z
czystopisem? Komu pan go przekazał i w jakich okolicznościach?
- To nie jest raport szpiegowski - bronił się Staś zniecierpliwiony poważnym tonem policjanta. - To
artykuł do gazety. W dodatku niewydrukowany.
- Dziękować Bogu! Gdyby był wydrukowany, dostałby pan karę śmierci!
***
Staś był pewny, że ojciec interesuje się jego losem, ale martwił się, co powie. Pan Michał nie będzie
zachwycony, to pewne. Zagniewanie ojca mogło mieć różne formy. Staś nie wiedział do końca, jakie, ale
martwił się tym codziennie. Pewnie nie będzie miał zrozumienia dla jego tłumaczeń czy usprawiedliwień, a
nie oszczędzi wyrzutów na temat samowoli i zawiedzionego zaufania.
Prawdopodobnie z powodu zagniewania ojciec nie przyszedł jeszcze w odwiedziny. Staś był nawet z
tego zadowolony, ponieważ pozwalało mu to unikać usprawiedliwień i w ogóle rozmów. Planował wyjaśnić
wszystko ojcu dopiero po tym, jak to wszystko sam w sobie ułoży. Tymczasem nie bardzo miał czas na
ułożenie, bo był zajęty rozmyślaniami nad tym, co słyszał od Krantza i innych.
Nie rozumiał, co się dzieje wokół, czekał na możliwość wyjaśnienia wszystkiego po kolei, od
początku, według porządku. Taka chwila musi przecież nadejść. Pytano go o sprawy, o których nie miał
pojęcia, udzielał więc odpowiedzi wymijających, niedokładnych, nie dotyczących tematu.
Wiedział, że jest postrzegany jako uczestnik spisku, ale nie wiedział, kto jeszcze miałby w tym spisku
uczestniczyć. Staś zakładał, że nie jest to Florian Sawicki, a agent Krantz nie ujawnił żadnych innych
nazwisk. Reszta była więc nieprawdą, kłamstwem i zmyśleniem, zatem czymś, co prędzej czy pózniej
ulegnie wyjaśnieniu, a prawda zostanie odkryta w całej swej okazałości. Wtedy napisze list do ojca, z
przeprosinami. Teraz mu przecież nie pozwalano.
- Pózniej - odpowiadał wartownik, a to samo mówił agent Krantz.
***
W restauracji hotelu Cristal pułkownik Mikołaj Kawelin już czekał. Ale tym razem na widok
wchodzącego Michała Kalinowskiego nie zamachał wesoło ręką. Kawelin miał poważną, zasmucona minę.
A gdy ten olbrzym i brzydal minę miał smutną, cały świat wydawał się szary i smutny.
- Niedobre wieści, Michaił Stanisławowicz - powiedział na powitanie. - Już jest po procesie.
- Co takiego? - wytrzeszczył oczy Michał Kalinowski. - Jak to po procesie, przecież dopiero go
aresztowali.
Dla Michała Kalinowskiego i całej rodziny najtrudniejsze do zniesienia był brak wiadomości o losie
Stasia. Wizyty w sądzie i w więzieniu na ulicy Mikołajewskiej nic nie dały. Odpędzano pytających,
udzielano wykrętnych odpowiedzi.
- Pózniej - mówiono. - Teraz przechodzi badanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]