[ Pobierz całość w formacie PDF ]
babcię Silje martwych w dużym łożu. - Brand spojrzał na zebranych. - I teraz ja mam być
tym, który skaże jedno z was na los Sunnivy? A cały ród na nową rozpacz?
- Wuju Brandzie, ja bardzo proszę - zwróciła się do niego Irmelin. W jej głosie
wyczuwało się zdecydowanie.
Wtedy Brand uśmiechnął smutno i skinął głową.
- Jak można przeciwstawić się miłości?
Niklas chwycił go za rękę.
- Dziękuję, dziadku!
- Dziękuję, wuju Brandzie - przyłączyła się Irmelin.
Pozostali nie byli w stanie nic powiedzieć. I wtedy Ariette podeszła do Villemo.
- Dziecko moje, witaj w naszej rodzinie - rzekła sucho. - %7łona mojego syna! Niech
wam szczęście sprzyja w życiu!
Villemo była zaskoczona. Zawsze myślała, że Anette będzie zle usposobiona do
synowej, ktokolwiek by to był. A chodząca własnymi drogami Villemo z pewnością nie była
tą, której by ciotka pragnęła dla jedynego syna. Wyglądało jednak na to, że Anette wcale nie
robi dobrej miny do złej gry, ale że naprawdę myśli to, co powiedziała, i szczerze wita
Villemo jako synową.
Anette pełna jest niespodzianek, pomyślała Villemo, która nigdy nie rozumiała tej
wyniosłej, przewrażliwionej Francuzki. Gorąco uściskała swoją świeżo upieczoną teściową.
Gdy już wszystkie wyznania miłości zostały złożone, a cała rodzina solennie
przyrzekła chronić obie młode kobiety, gdyby spadło na nie przekleństwo Ludzi Lodu, nagle
rozległo się wołanie Eli:
- Na pokład wchodzą jacyś żołnierze.
- To sam komendant Halmstad - stwierdził Mikael. - Niech się teraz wszyscy gorąco
modlą o powodzenie.
Anette jak zwykle potraktowała jego prośbę dosłownie i przeżegnała się, a jej wargi
zaczęły się poruszać, szepcząc słowa modlitwy.
Przybysze skierowali się wprost do Ludzi Lodu. Komendant pozdrowił Dominika.
- Słyszę, że jest tutaj kurier Jego Wysokości?
- Tak, panie komendancie. Jadę właśnie na południe, zamierzam przyłączyć się do
oddziałów w Skanii.
- Znakomicie! Proszę ruszać natychmiast! Dotarła do nas wiadomość, że Gyldenlove
idzie z Norwegii, przez Bohuslan, do Skanii. A von Ploen jest gotów uderzyć dalej na
południu. Obaj podobno dysponują znacznymi siłami. Król powinien o tym wiedzieć. Niech
pan jedzie, czas nagli!
- Dobrze, przekażę wiadomości. Ale dlaczego uwięziliście tutaj ten kuter?
- Płynął do Norwegii, zatem to wrogowie.
- Trzymanie straży wymaga czasu i ludzi. Wyżywienie jeńców też kosztuje, a to
przecież zwykli pasażerowie. Ci państwo tutaj to moi rodzice, blisko związani ze szwedzkim
dworem, a pozostali to moi norwescy krewni, najbardziej pokojowo usposobieni ludzie,
jakich znam. Proszę pozwolić im odpłynąć do Norwegii, taka jest moja rada. My zaś
będziemy mogli skupić się na obronie miasta w razie ataku.
Komendant zastanawiał się przez chwilę.
- No, dobrze. Pańska propozycja wydaje się rozsądna. - Zawołał strażnika. - Wydaj
rozkaz, by kuter opuścił port!
Ludzie Lodu odetchnęli z ulgą.
- Jeszcze jedna prośba... - zwrócił się Dominik do komendanta. - Pan zna miasto, czy
mógłby nam pan pomóc sprowadzić tutaj jak najszybciej księdza? To konieczne.
- Czy ktoś jest umierający?
- Nie. Nie mogę, niestety, wyjaśnić szczegółowo, o co chodzi. To sprawa do
omówienia pomiędzy zainteresowanymi a księdzem.
Po prostu nie chciał mówić, że to ślub jest taki pilny. Komendant pewnie byłby innego
zdania.
Dominik zatroszczył się także, by jego rodzice otrzymali powóz i odjechali
bezpośrednio do Sztokholmu. Nie mieli już nic do roboty w Norwegii, skoro udało im się
bezpiecznie ominąć okolice, w których grasowali snapphanowie. Znajdowali się teraz na
terenie własnego kraju i mogli podróżować bez obaw.
Nadeszła chwila pożegnania. Mikael i Anette opuścili pokład, a zanim nadszedł
ksiądz, by pobłogosławić Irmelin i Niklasa, Dominik miał chwilę na pożegnanie z młodą
małżonką.
Dawna Villemo złościłaby się na pewno i protestowała. Nowa zachowywała się z
większą godnością, w każdym razie chciała sprawiać takie wrażenie. Tylko Dominik wiedział,
ile ją to kosztuje.
Starała się nie płakać, lecz łzy spływały jej po twarzy jak wiosenny deszcz po szybie.
- Najchętniej pojechałabym z tobą na wojnę, Dominiku - szeptała.
- Wiem - uśmiechał się czule. - Ale zobaczymy się niedługo. Jak tylko wojna się
skończy, przyjadę po ciebie.
- Tak, ale kto wie, jak długo to może potrwać? Przecież nie tak dawno skończyła się
wojna, która trwała trzydzieści lat. Jaka przyszłość nas czeka? Tyle się może przytrafić
kurierowi.
- Ja z pewnością dam sobie radę. Martwi mnie, co będzie z tobą. Villemo, na co
myśmy się poważyli? Nie żałuję niczego, ale jak sobie pomyślę, co może się stać, a czego
przecież mogliśmy uniknąć, robi mi się zimno ze strachu. I pomyśl, że mogłoby mnie w takiej
chwili nie być przy tobie!
- Musisz być! - zawołała. - Ale boimy się chyba bez powodu. Nie sądzę, żeby
powołanie do życia człowieka było aż takie łatwe!
- Niestety, tak właśnie jest - powiedział zgnębiony. - W tym zawiera się największy
problem, że życie ludzkie poczyna się w chwili radosnego oszołomienia, gdy poczucie
odpowiedzialności jest stłumione; często wynikają z tego wielkie tragedie. A dla nas,
pochodzących z Ludzi Lodu, to szczególnie niebezpieczne. Ale będę się za ciebie modlił,
Villemo, każdego dnia, dopóki się znowu nie spotkamy.
- Módl się - rzekła krótko. - To na pewno nie zaszkodzi.
Spojrzał na nią uważnie, wyglądała na bardzo zmartwioną, lecz ufną.
Przytuliła się do niego, jakby chciała zgromadzić w sobie jak najwięcej jego ciepła i
siły na nadchodzące samotne dni. Trwali tak w milczeniu, objęci, dopóki Dominik nie musiał
ruszać w drogę.
Wkrótce ksiądz opuścił pokład i kuter mógł wyjść w morze. Kapitan i wszyscy
podróżni pragnęli jak najrychlej znalezć się w Norwegii.
Tylko Villemo zostawiała jakąś cząstkę siebie we wrogim kraju. Stała na rufie,
obserwując, jak znika Halmstad, a potem cały Szwedzki ląd. Dominik już dawno opuścił port,
ale był tam gdzieś na szwedzkiej ziemi...
- Dominiku - szeptała. - Słyszysz mnie? Wiem, że możesz usłyszeć moje prośby.
Nawet z dużej odległości. Wróć do mnie, Dominiku, wróć jak najszybciej! Bez ciebie moja
dusza jest jak zabłąkana w tym świecie, moje ciało bez sił, moje życie niczym pustynia. Wróć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]