[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pojadę po nią do Churchill i niech Maria Manwaring drży na myśl, jakie będzie to miało
konsekwencje.
Fryderyka będzie żoną sir Jamesa, zanim jeszcze opuści mój dom. Może sobie
szlochać, a Vernonowie mogą się burzyć, ile chcą - nic mnie to nie obchodzi. Czuję się już
znużona podporządkowywaniem swojego postępowania kaprysom innych oraz
rezygnowaniem z własnych planów ze względu na osoby, wobec których nie tylko nie mam
żadnych zobowiązań, ale też nie żywię dla nich żadnego respektu. Zbyt dużo ustępowałam i
zbyt łatwo dawałam się przekonywać, teraz jednak Fryderyka na własnej skórze odczuje
różnicę.
Adieu, najdroższa Przyjaciółko. Może następny atak podagry okaże się dla nas
łaskawszy.
Zawsze uważaj mnie za niezmiernie Ci oddaną
Susan Vernon
LIST 40
Lady de Courcy do pani Vernon
Parklands
Moja droga Katarzyno!
Mam dla Ciebie pocieszające nowiny i gdybym nie wysłała dziś rano do Ciebie listu,
oszczędziłabym Ci niepokoju na wieść, że Reginald udał się do miasta - bo on wrócił!
Wyobraz sobie, że Reginald wrócił z Londynu! I to nie po to, by prosić nas o zgodę na
małżeństwo z lady Susan, lecz by zakomunikować, że rozstali się ze sobą na zawsze! Zabawił
w domu ledwie godzinę, nie zdołałam więc poznać żadnych szczegółów, zwłaszcza iż
wyglądał na tak przygnębionego, że nie miałam serca o nic go wypytywać. Mam wszelako
nadzieję, że wkrótce wszystkiego się dowiemy. Jest to najradośniejsza chwila, jaką
zawdzięczamy mu od dnia jego narodzin. Jedyne, czego teraz jeszcze pragniemy, to ujrzeć u
nas także Ciebie. Gorąco nalegamy teraz, byś tak szybko, jak to możliwe, zawitała do
rodzinnego domu. Jesteś nam winna długą, wielotygodniową wizytę. Mam nadzieję, że pan
Vernon nie będzie miał nic przeciwko temu. Błagam też, byś przywiozła ze sobą wszystkie
moje wnuki i oczywiście najserdeczniej zapraszam także Twoją drogą bratanicę. Tęsknię za
tym, by Cię wreszcie zobaczyć. Mieliśmy tu długą i ciężką zimę - bez Reginalda i wizyty
kogokolwiek z Churchill. Nigdy dotąd ta pora roku nie wydała mi się tak ponura, ale nasze
spotkanie sprawi, że znowu odmłodniejemy. Dużo myślę o Fryderyce i kiedy Reginald
odzyska już dawną pogodę ducha (co, wierzę, nastąpi szybko), spróbujemy jeszcze raz skraść
mu serce - mam przy tym przeczucie, że nie upłynie wiele czasu, a zobaczymy ręce tych
dwojga związane stułą.
Twoja kochająca Cię matka
C. de Courcy
LIST 41
Pani Vernon do lady de Courcy
Churchill
Droga Matko!
Twój list niezmiernie mnie zaskoczył. Czyż może to być prawdą, że się rozstali? I to
na zawsze? Ta myśl sprawiłaby, że nie posiadałabym się ze szczęścia, ale po tym, co
widziałam, trudno mi odetchnąć z ulgą. A więc Reginald znowu jest z Wami! Zdumiewa
mnie to tym bardziej, że w środę, tego samego dnia, kiedy przybył on do Parklands, mieliśmy
tu nieoczekiwaną i niemiłą wizytę lady Susan. Moja bratowa sprawiała przy tym wrażenie tak
wesołej i radosnej, że wyglądało raczej na to, iż zamierza poślubić Reginalda, gdy tylko wróci
do miasta, niż że rozstała się z nim na zawsze. Zabawiła u nas blisko dwie godziny. Była
równie miła i uprzejma jak zawsze, żadnym słowem czy aluzją nie dała też do zrozumienia,
że się pokłócili, bądz że ich wzajemne stosunki choć trochę ochłodły. Zapytałam ją, czy
widziała się z moim bratem po jego przybyciu do miasta, choć, jak się, Matko, domyślasz, nie
miałam żadnych wątpliwości, jaką usłyszę odpowiedz, i zrobiłam to tylko po to, by zobaczyć
jej reakcję. Natychmiast, bez najmniejszego zmieszania odparła, że Reginald był uprzejmy
odwiedzić ją w poniedziałek, ale, jak sądzi, powrócił już do domu - w co nie mogłam
uwierzyć.
Z przyjemnością przyjmujemy Wasze uprzejme zaproszenie i w następny czwartek
zjedziemy do Was wraz z naszymi maleństwami. Niechaj Niebiosa sprawią, by Reginald nie
znalazł się do tego czasu z powrotem w stolicy! %7łałuję, że nie mogę przywiezć ze sobą
drogiej Fryderyki, z przykrością muszę Was bowiem zawiadomić, że jej matka przybyła do
nas właśnie po to, by ją zabrać. I choć ogromnie unieszczęśliwiło to biedną dziewczynę, nie
znalazłam żadnego sposobu, aby ją zatrzymać. Byłam, podobnie jak mój mąż, wielce nierada
rozstaniu z bratanicą i uczyniłam wszystko, co w mojej mocy, by mu zapobiec, lady Susan
oświadczyła wszelako, iż zamierza na kilka miesięcy zatrzymać się w mieście i czułaby
wyrzuty sumienia, nie mając córki przy sobie - ze względu na nauczycieli i tak dalej. Jej
zachowanie - muszę przyznać - było bez zarzutu, pan Vernon wierzy przeto, iż Fryderyka
będzie teraz traktowana z miłością. %7łałuję, że ja nie potrafię tej wiary podzielać!
Serce mało nie pękło biednej dziewczynie, kiedy nadeszła chwila pożegnania.
Prosiłam ją, by często do mnie pisywała i w chwilach smutku pamiętała, że zawsze
pozostajemy jej przyjaciółmi. Postarałam się zostać z nią sam na sam, ażeby jej to wszystko
powiedzieć, i mam nadzieję, że moje słowa były dla niej niejaką pociechą. Nie uspokoję się
wszelako, póki nie wybiorę się do miasta i sama nie ocenię jej położenia.
Mam nadzieję, że widoki na małżeństwo, o jakim wspomniałaś w liście, Matko, będą
w przyszłości lepsze niż obecnie, w tej chwili bowiem spełnienie się tych nadziei uważam za
mało prawdopodobne.
Wasza
Katarzyna Vernon
ZAKOCCZENIE
Niniejsza korespondencja - w związku ze spotkaniem niektórych jej uczestników oraz
rozstaniem innych - nie mogła być, z wielkim uszczerbkiem dla dochodów poczty, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl