[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szybko zamknął stronę, wyłączył komputer i zabrał od niej piknikowy koszyk. Nie
powiedział nic o wiadomości ani o stronie internetowej. Ale w nocy myślał o tym cały czas.
- Stefano, połamiesz mi \ebra! Udusisz mnie!
- Przepraszam. Po prostu muszę cię objąć.
- Cieszę się.
- Dziękuję, aniele.
W pokoju z wysokim sufitem było całkiem cicho. Przez otwarte okno do środka
wpadał blask księ\yca, który wydawał się skradać po niebie, jakby nie chciał nikogo obudzić.
Damon się uśmiechnął. Wypoczął dobrze w ciągu dnia i zamierzał zabawić się przez
noc.
Przedostanie się przez okno okazało się nie tak łatwe, jak na to liczył. Kiedy podleciał
do niego pod postacią wielkiego kruka, miał zamiar usiąść na parapecie i tam zamienić się w
człowieka. Okazało się jednak, \e okno jest pułapką - niewidzialna nić mocy łączyła je z
jedną z osób w pokoju. Damon zatrzymał się więc na parapecie, w zamyśleniu muskając
piórka. Nie odwa\ył się wlecieć do środka.
Nagle coś wylądowało obok niego. Takiego kruka na pewno nie widział nigdy \aden
ornitolog. Jego pióra były wystarczająco gładkie i w większości czarne, ale na końcach
zabarwione były na szkarłatno. A jego oczy były złote i błyszczące.
Shinichi? - zapytał Damon.
A kto inny? - odpowiedział cudowny kruk, wbijając w niego wzrok. Widzę, \e masz
problem. Ale da się go rozwiązać. Mogę ich uśpić tak głęboko, \e pułapka nie zadziała.
Nie rób tego! Je\eli tylko dotkniesz jednego z nich, Stefano...
Stefano to tylko chłopiec, pamiętasz? Zaufaj mi. Ufasz mi przecie\, prawda?
Wszystko zadziałało tak, jak demonicznie ubarwiony ptak zapowiedział. Stefano i
Elena zasnęli du\o mocniej. A potem jeszcze mocniej.
Chwilę pózniej Damon zmienił kształt i znalazł się wewnątrz pokoju. Jego brat i... i
ona... na którą zawsze musiał patrzeć... spała obok Stefano, obejmując go, a jej złote włosy
spływały na poduszkę.
Z trudem oderwał od niej wzrok. Na biurku stał nieco przestarzały ju\ komputer.
Podszedł do niego i włączył go bez wahania. Stefano i Elena nawet się nie poruszyli.
Pliki... aha. Pamiętnik. Jak\e oryginalna nazwa. Damon otworzył plik i przejrzał
zawartość.
Drogi pamiętniku,
obudziłam się dziś rano i - cud nad cudami - znów jestem sobą. Chodzę, mówię, piję,
moczę łó\ko (no, tego nie zrobiłam, ale na pewno bym mogła).
Wróciłam.
Có\ to była za podró\.
Umarłam, najdro\szy pamiętniku, naprawdę umarłam. A potem umarłam jako
wampir. I nie oczekuj, \e opiszę, co się działo po tamtej stronie - naprawdę, trzeba było to
widzieć.
Najwa\niejsze, \e mnie nie było, ale wróciłam. Och, mój cierpliwy przyjacielu, który
od lat przechowujesz moje sekrety... Jak się cieszę, \e wróciłam.
Nie wszystko jest idealnie. Nigdy ju\ nie będę mogła zobaczyć się z ciocią Judith ani z
Margaret. Myślą, \e  spoczywam w pokoju z aniołami. Ale za to mam Stefano!
To wystarczające zadośćuczynienie za wszystko, co przeszłam. Ale nie wiem, jak
odpłacić się tym, którzy dla mnie podą\yli a\ do bram piekła.
Jestem zmęczona i chcę spędzić noc z moim ukochanym.
Jestem bardzo szczęśliwa. Spędziliśmy przemiły dzień, śmiejąc się i całując, patrząc,
jak po kolei moi przyjaciele przekonują się, \e ja \yję! (I nie jestem szalona jak przez ostatnie
kilka dni. Naprawdę nie wiem, dlaczego Wielkie Duchy nie mogły zrzucić mnie na ziemię w
lepszym stanie. No có\.)
Elena
Damon niecierpliwie przeglądał plik. Szukał czegoś trochę innego. O, tak, jest.
Najdro\sza Eleno,
wiedziałem, \e zajrzysz tu prędzej lub pózniej. Miałem jednak nadzieję, \e nie będziesz
musiała. Je\eli to czytasz, to znaczy, \e Damon jest zdrajcą albo coś innego poszło strasznie
zle.
Zdrajcą? To chyba przesada, pomyślał ura\ony Damon. Czytał jednak dalej,
niecierpliwiąc się, by zrealizować swój plan.
Wychodzę do lasu, \eby z nim porozmawiać. Je\eli nie wrócę, będziesz wiedziała, kogo
o mnie pytać.
Prawda jest taka, \e nie wiem, o co chodzi. Dziś po południu zostawił mi kartkę z
adresem internetowym. Znajdziesz ją pod poduszką.
Do licha, pomyślał Damon. Nie będzie łatwo wyciągnąć kartki, nie budząc Eleny. Ale
będzie musiał to zrobić.
Eleno, wejdz na tę stronę. Będziesz musiała pogrzebać w ustawieniach jasności, bo
strona przygotowana jest tylko dla wzroku wampirów. Jest tam napisane, \e istnieje miejsce
zwane Shi no Shi - dosłownie Zmierć Zmierci, gdzie mogą usunąć klątwę, która wisi nade mną
od pięciuset lat. U\ywają magii i medycyny, by zmienić wampiry w zwykłych śmiertelników,
mę\czyzn i kobiety, chłopców i dziewczęta.
Je\eli naprawdę mogą to zrobić, Eleno, to będziemy mogli być razem tak długo, jak
długo \yją zwyczajni ludzie. Niczego więcej nie pragnę.
Chcę \ycz tobą jako zwykły, oddychający, jedzący człowiek.
Ale nie przejmuj się. Porozmawiam tylko o tym z Damonem. Nie musisz mi mówić, \e
mam zostać. Nigdy nie zostawiłbym cię samej z tym wszystkim, co dzieje się w Fell's Church.
Jest tu dla ciebie zbyt niebezpiecznie, zwłaszcza z twoją nową krwią i nową aurą.
Mam świadomość tego, \e ufam Damonowi bardziej ni\ powinienem. Ale jednego
jestem pewien: ciebie nigdy by nie skrzywdził. Kocha cię. Co mo\e na to poradzić?
Niemniej muszę się z nim spotkać na jego warunkach, sam w określonym miejscu w
lesie. Zobaczymy, co będzie.
Jak ju\ pisałem, je\eli czytasz ten list, to znaczy, \e coś poszło drastycznie zle. Broń
się, kochana. Nie bój się. Zaufaj sobie i swoim przyjaciołom. Oni mogą ci pomóc.
Ja ufam w opiekuńczość Matta, w chłodny umysł Meredith, w intuicję Bonnie. Powiedz
im, \eby o tym pamiętali.
Mam nadzieję, \e nigdy nie będziesz musiała tego przeczytać.
Kocham cię z całego serca i całej duszy,
Stefano
PS Na wszelki wypadek ukryłem dwadzieścia tysięcy dolarów w studolarowych
banknotach pod podłogą, po drugą deską od ściany, za łó\kiem. W tej chwili stoi na niej fotel.
Je\eli go przesuniesz, zobaczysz szparę.
Damon ostro\nie wykasował list Stefano. Potem, uśmiechając się przebiegle, w
milczeniu napisał nową wiadomość z nieco innym morałem. Przeczytał ją. Uśmiechnął się
szeroko. Zawsze marzył o tym, \eby zostać pisarzem. Nie miał oczywiście \adnego
wykształcenia w tej dziedzinie, ale czuł, \e ma talent.
Etap pierwszy został zrealizowany, pomyślał, zapisując plik ze swoim listem. Po czym
bezszelestnie podszedł do łó\ka.
Czas na etap drugi.
Powoli, bardzo powoli, wsunął rękę pod poduszkę Eleny. Czuł na dłoni jej włosy,
połyskujące w świetle księ\yca. Ból, który go przeszył, był bólem serca bardziej nawet ni\
kłów Przesuwając rękę pod poduszką, szukał kartki. Elena mruczała coś przez sen. Nagle
obróciła się w jego stronę. Damon niemal odskoczył, ale jej oczy były zamknięte. Ciemne
rzęsy odcinały się na bladych policzkach.
Teraz, gdy była zwrócona twarzą do niego, mo\na by się spodziewać, \e wzrok
Damona przyciągną delikatne \yły widoczne na jej mlecznobiałej szyi. Zamiast tego jednak
wpatrywał się obsesyjnie w jej nieznacznie rozchylone wargi. Były... Niemal nie mógł się im [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl