[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gniewnie w lusterku.
Uniosłem dłonie i się uśmiechnąłem.
 Nie dotykam jej, kolego.
Chyba uznał, że lepiej będzie nas zignorować, włączył
głośniej radio i odkręcił szybę, wpuszczając popołudniowy wiatr i
nieustanny szum wielkiego miasta. Sara zaczęła powoli gładzić
mnie do góry, zataczać kółka na końcówce i znów zjeżdżać dłonią
w dół.
 Wyssałabym cię, ale zauważy  wyszeptała.  Mam na
myśli& zasługujesz na najlepsze. Przynajmniej jesteś piękny
wewnątrz, Max. Tam, gdzie to się liczy.
Wybuchnąłem śmiechem. Przycisnąłem twarz do jej szyi, by
stłumić jęk, który wyrwał mi się z gardła, kiedy skupiła się na
główce.
 Cholera, to cudowne. Odrobinę szybciej, kochanie.
Możesz?
Zawahała się chwilę na dzwięk spieszczenia, po czym
odwróciła się i zaczęła ssać moją szczękę, cały czas mocno
ściskając i masując mi fiuta. Zerknęła na kierowcę, lecz on był
zajęty radiem i wrzeszczeniem na samochody przed nami.
 Jak teraz?  zapytała.
Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się tuż przy jej policzku.
 Nigdy nie przypuszczałem, że tak dobrze ci idzie.
Jej śmiech zawibrował w mojej szyi i pod skórą. Nigdy dotąd
nie słyszałem, żeby wydała z siebie taki niepowstrzymany,
nieelegancki dzwięk. Kolejna ściana, którą obaliłem. Poczucie
zwycięstwa oblało moją klatkę falą ostrego ciepła, przez moment
miałem ochotę wychylić się przez okno i wrzasnąć, że Sara
dopuszcza mnie do siebie.
Liznęła mnie w bok szyi i possała dolną wargę.
 Masz idealnego koguta  powiedziała mi.  Sprawiasz,
że mam na ciebie ochotę nawet we wtorek.
 Cholera  jęknąłem. I dochodząc z zaciśniętymi
szczękami i pięściami zwiniętymi przy bokach, uświadomiłem
sobie, że Sara również sprawia, że zapominam zachowywać się jak
żałosny dupek i nie martwię się już, czy mi miesza w głowie.
Sara sięgnęła do torebki i wytarła dłoń w chusteczkę, nie
wyjmując jej. Rzuciła mi przy tym łobuzerski uśmieszek, chowając
przed taksówkarzem dowód rzeczowy. Następnie pochyliła się do
mnie i pocałowała tak słodko, że miałem ochotę rzucić ją na
siedzenie i językiem dopieścić do końca tylko po to, by usłyszeć
jej ciche, chrapliwe okrzyki.
 Lepiej się czujesz?  zapytała cicho, obserwując mnie
uważnie.
W tej chwili dowiedziałem się o Sarze jeszcze czegoś: jej
pierwszym odruchem  z którym wciąż walczyła  było
zadowalanie mnie.
Taksówka zatrzymała się przecznicę od mojego mieszkania.
Dziewczyna usiadła wyprostowana i uśmiechnęła się uprzejmie.
 Czy tutaj nie wysiadasz?
Zawahałem się, niepewny, czy wyjdzie ze mną.
 Tak, chyba że chciałabyś&
Jej głos był cichy, jak sobie uświadomiłem, po to, by
złagodzić szorstkość słów:
 Do zobaczenia w piątek, Max.
Skończyliśmy. Mogę odejść.
Rozdział dziewiąty
 Porozmawiamy dziś o tym?
Obróciłam się na drabinie i spojrzałam na Chloe. Trzymając
pędzel przy biodrze, przyjaciółka utkwiła we mnie wzrok.
 O& ?
Zmrużyła oczy.
 O rozpadzie twojego związku. O twojej nagłej
przeprowadzce. O Andym i tym tajemniczym facecie, którego
teraz pieprzysz, i o tym, jak bardzo twoje życie różni się teraz od
tego, jakie prowadziłaś zaledwie dwa miesiące temu.
Przywołałam na twarz uśmiech.
 Och, o tym? O czym tu rozmawiać?
Roześmiała się i przesunęła nadgarstkiem po czole,
pozostawiając na nim nikły ślad rozmazanej farby. Bennett
przebywał służbowo poza miastem i w czasie, gdy nie był w stanie
zarządzać tym procesem w skali mikro, Chloe postanowiła
przemalować całe wnętrze ich ogromnego mieszkania. Wyglądała
na wyczerpaną.
 Dlaczego po prostu nie zatrudniłaś malarza do całej tej
roboty?  zapytałam, rozglądając się dookoła.  Dzięki Bogu,
możesz sobie na to pozwolić.
 Ponieważ maniakalnie lubię mieć nad wszystkim kontrolę
 odparła.  I nie próbuj zmieniać tematu. Słuchaj, widziałam,
jak ten związek powoli ciągnął cię w dół, ale i tak mi dziwnie, że
tak mało o nim wiem. Bennett zna Andy ego z imprez
biznesowych, ale ja nigdy nie poznałam go bliżej, a& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl