[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komputera swój kod wylogowania.  Proszę mi pozwolić odprowadzić się
chociaż do samochodu. I tak idę do garażu.
 To nie jest ko...
 Chodzmy.  Narzucił długi płaszcz, pokazując jej przy tym broń w
kaburze przy pasku i odznakę ochroniarza.  Szef naciska, żebym działał w
sprawie bezpieczeństwa pracowników. Martwi go, że skoro to pani znalazła
ciało i wezwała policję...
 Ciało znalazła Geneva.
 ... że może być pani zbyt zdenerwowana, aby sama prowadzić auto.
 Jestem dorosła, panie James. Doceniam pańską troskę, ale miałam już
do czynienia ze śmiercią.
 Proszę mi pozwolić wykonywać moją pracę.  Ujął ją za łokieć i
skierował w stronę wyjścia do garażu.  Odprowadzę panią do auta, pojadę za
panią do domu, potem zadzwonię do pana Glenna i powiem mu, że wszystko
w porządku, po czym zaraz zniknę.  Beth wysunęła się z jego uścisku, ale
James zwolnił kroku i szedł tuż przy niej.  Nie zaprzeczy pani, że jest
wstrząśnięta śmiercią doktora Landona.
Nie zaprzeczyła. Być może Kevin Grove nie był jedynym potężnym
mężczyzną, którego intencje zle oceniła. Zwalista budowa Jamesa nie
oznaczała automatycznie, że to on był napastnikiem, choć jego nieoczekiwane
zainteresowanie nią było w najwyższym stopniu niepokojące. Jeśli jednak
będzie się zbyt stanowczo broniła przed działaniami firmy w celu zapewnienia
jej bezpieczeństwa, James nabierze podejrzeń. W garażu znajdowali się także
125
R
L
T
inni pracownicy, którzy wsiadali do swoich samochodów. Nie była z nim
sama, to najważniejsze.
 Okej, niech mnie pan odprowadzi do auta.
Beth jechała autostradą 24, zbliżając się do zjazdu, prowadzącego do jej
domu, gdy zrozumiała, że przyjazne pomachanie dłonią nie oznaczało wcale,
iż Tyler James odpuścił. Nie widziała go, stojąc w korku przy wyjezdzie z
centrum miasta i na szosie międzystanowej 70. Teraz jednak nie miała
wątpliwości, że za kierownicą ciemnego wozu, który zjechał z autostrady tuż
za nią, siedzi właśnie on.
Poczuła znajomy strach i podejrzliwość. Być może za szybko uznała, że
James jest niewinny. Dlaczego ten facet za nią jechał?
Dotknęła ręką kieszeni na udzie, gdzie schowała zewnętrzną pamięć do
komputera. Czy James podejrzewał, że ją ma? A może Raymond Glenn? Kto
poza Landonem wiedział, że flash drive istnieje? Co takiego zawierał, że
prowokował do napaści, zastraszania i morderstwa? Beth miała coraz mniej,
wątpliwości, że osobliwe zachowanie Landona i jego śmierć były ze sobą w
tajemniczy sposób powiązane.
Z bijącym sercem zauważyła światło na ganku Kevina, co znaczyło, że
nie ma go w domu. Za to Hank Whitaker odgarniał śnieg, który zawalił mu
podjazd. Beth trąbiła i machała tak długo, aż starszy pan zauważył ją i
pozdrowił.
Zwiadkowie to bezpieczeństwo, prawda? Nie otworzyła pilotem bramy
garażu, lecz stanęła na podjezdzie. Ciemnozielony samochód Jamesa
zaparkował za nią przy krawężniku. Wysiadła z dżipa i wzburzona podbiegła
do niego.
126
R
L
T
 Czemu pan za mną jedzie, skoro prosiłam, żeby tego nie robić? Nie
odwoził pan innych pracowników do ich domów, prawda? Dlaczego jestem
szczególnie traktowana?
 Spokojnie, proszę pani. Nikt poza panią nie został napadnięty.  James
uniósł ręce pojednawczym gestem.  Przypuszczamy, że to doktor Landon
panią zaatakował.
 Mój szef?  To niemożliwe.
 Z pewnością zauważyła pani, że ostatnio się zmienił. Nie znamy
powodu, ale być może popełnił coś takiego, co przepełniało go wstydem, aż w
końcu targnął się na swoje życie.  Na jego twarzy odmalowało się
współczucie.  Czy wie pani, ile żon było wcześniej jego asystentkami?
Niech zgadnę, pomyślała.
 Cztery?
 Być może zamierzał zrobić z pani numer pięć. Beth przycisnęła ręce
do skroni.
 Nie, nie... Doktor Landon był moim mentorem. Szanowałam go jak
ojca.  Ten człowiek miał poważne kłopoty, dodała w duchu. Prosił mnie o
pomoc, ale ja nawet tego nie zauważyłam. A teraz nie żył. Nie wierzyła, że to
był jego wybór.  On nigdy nie wyrządziłby mi krzywdy.
 No właśnie, taka zle ulokowana lojalność szczególnie martwi pana
Raymonda Glenna. Zwiadczy o rozchwianym stanie pani umysłu.
 O stanie mojego umysłu? Zatem napuszczanie pana na mnie powinno
mnie uspokoić?
James opuścił ręce. Jego rysy stwardniały.
 Proszę nie przesadzać. Jestem tu po to, żeby nie dopuścić do dalszych
kłopotów. Pan Glenn obawia się złej prasy.
Ach, więc nie chodziło o nią.
127
R
L
T
 Być może słusznie. Nalegał na dzisiejsze posiedzenie mimo tego
wstrząsającego dla wszystkich wydarzenia. Tylko po to, żeby rozpocząć
produkcję nowego leku?
 Przynajmniej myśli o naszej przyszłości, skoro inni tego nie robią.
Nie musiał wskazywać jej palcem, i tak wiedziała, że mówi o niej.
 Proszę opuścić mój teren.
 Niech pani posłucha, Elizabeth, większość z nas ma rodziny. W domu
Debory Landon mieszka służąca. Pani natomiast mieszka sama. Słyszała pani
słowa szefa. Chciałby się lepiej zająć...
W pobliżu rozległo się grzmiące ujadanie, po czym cętkowana torpeda
rzuciła się prosto na nich.
 Daisy?
 Co jest, do diabła? Uwaga!  Tyler odskoczył gwałtownie, a Beth
przyjęła na siebie cały impet i wylądowała pupą w zaspie śniegu.
Lodowato zimny i mokry śnieg natychmiast przemoczył jej ubranie.
Spanikowała na widok zaślinionej kwadratowej szczęki z potężnymi zębami.
Suka przechyliła łeb i groznie szczeknęła. Beth zakryła twarz rękami i
próbowała się wyczołgać byle dalej, ale niski głos wydał Daisy komendę siad
 na jej nogach  i utkwiła na dobre w zaspie.
 Dobry pies.  Kevin Grove nadbiegł w dresie z napisem KCPD i
czarnej wełnianej czapce i chwycił koniec luznej smyczy, którą wielka suka
wlokła za sobą. Potem podał Beth dłoń w grubej rękawicy.  Chciała cię tylko
lepiej poznać.  Beth otrzepała się ze śniegu, a Kevin stanął twarzą w twarz z
Jamesem Tylerem.  Beth nie jest sama.
 Grove.  Mężczyzna wyjął rękę spod płaszcza i zapiął go.  Co za
niespodzianka.
 Chyba nie zamierzałeś zastrzelić mojego psa, co?
128
R
L
T
 Moim obowiązkiem jest ochrona pracowników GlennCo. Myślałem,
że pies ją zaatakował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl