[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy uchu. Ciężko obuty mężczyzna przebiegł w odległości zaledwie stopy od
nich, po czym nagle zapadła cisza.
Ciekawe, co to było.
Nie wiem.
Ja też. Bartosz wzruszył swymi masywnymi ramionami. Twój ruch
dodał.
No.
Skoncentrowany Matusz powoli ustawił białego piona na planszy.
Nagle dotarł do nich słaby okrzyk. Brzmiał mniej więcej:
166
Tylko nie panikujta, kumo! Idę ku wom!
* * *
W zamkowej kuchni na dobre rozgorzała dyskusja. Młodsi stali w grupce,
gdzie Firkin maglował Cukinię.
Sześć!?
Tak, sześć powtórzyła dobitnie dziewczynka.
Jak to możliwe? To znaczy, w takim dużym zamku powinny być tysiące!
Szeroko rozłożył ręce.
Słuchaj, nie pytaj mnie, dlaczego w tym zamku żyje tylko sześć osób. Tak
jest i już!
Splotła ręce i odwróciła się. Beczka obszedł stół i kontynuował rozmowę, tym
razem jednak łagodniej. Firkin głośno wyraził swoje zniecierpliwienie i podszedł
do Merlota oglądającego resztki drzwi.
Ta dziewczyna jest głupia! poskarżył się czarodziejowi.
Arbutus przytaknął z namysłem.
Eee. . . co? zapytał Merlot, wpatrując się w kupkę ziarna na podłodze.
Jest głupia. Twierdzi, że w tym zamku mieszka tylko sześć osób!
Arbutus znów pokiwał głową.
I ma rację odparł czarodziej, trącając ziarno szpiczastym butem.
Dzwoneczek na końcu buta zadzwonił z cicha.
Ale. . .
Nie ma żadnych ale . To prawda.
Arbutus przestąpił z nogi na nogę i wlepił spojrzenie w sufit. Firkin tymcza-
sem wiercił się nerwowo w miejscu.
Po chwili Merlot przeniósł wzrok z podłogi na Firkina i skupił na nim uwagę.
Cóż, młody człowieku, nie jest dobrze, czyż nie?
Martwię się odparł po chwili zastanowienia chłopiec.
Aha.
Nie wiem, co robić.
Mhm wymruczał czarodziej, przygryzając brodę.
Firkin wzruszył ramionami i ciągnął:
Zaszedłem tak daleko, Beczka tyle przeze mnie przeszedł, a teraz jesteśmy
tu, w zamku. . . no i. . .
Przez chwilę milczał, po czym podniósł wzrok. Jego oczy pałały gniewem
i skrzywdzoną dumą.
167
To przez Krzysia! Zdenerwował mnie. Zawiódł nas wszystkich. Obiecał
pomoc, a teraz uciekł. To nie w porządku. Potrzebujemy go, a jest bezużyteczny!
Spokojnie, nie osądzaj tak szybko, młody człowieku. Głos Merlota był
ciepły i kojący jak ulubiona sofa.
Nie wiem, co robić kontynuował Firkin. Jesteśmy już blisko, ale nie
wiem, gdzie jest król.
Ho, ho! A więc na tym polega twój problem? Dlaczegoś od razu nie po-
wiedział, młody człowieku? Uśmiechnął się mądrze. Gdzie mieszkają kró-
lowie?
Firkin wpatrywał się w czarodzieja.
W zamkach odparł sarkastycznie.
A gdzie się teraz znajdujemy?
Tak, wiem! wybuchnął zniecierpliwiony Firkin, tupiąc nogą. Ale nie
wiem, gdzie szukać. Nigdy przedtem tu nie byliśmy. Nie wiem, dokąd. . . iść. . .
Urwał, podążając wzrokiem za spojrzeniem Merlota. Popatrzył na Cukinię,
pogrążoną w rozmowie z Beczką.
Wpatrywał się w nią prawie przez cały czas. Ona będzie najlepszym przewod-
nikiem! Ta myśl podniosła Firkina na duchu.
* * *
Damy w Opresji, jak sugeruje to określenie, nie należą do zamieszkującej bez-
pieczne, zaciszne komnaty śmietanki zamkowej społeczności. O nie, nie dla nich
plusze, parterowe apartamenty wyposażone w drzwi wychodzące na patio z ca-
łorocznym widokiem na przystrzyżone zamkowe ogrody. Nie dla nich bankiety
i bale wyższych sfer, pełne upudrowanej i odzianej w peruki szlachty. Nie dla
nich wolność.
By osiągnąć odpowiedni stopień opresji, Damy te muszą być narażone na
właściwe dawki trudności, niewygód i kołowrotków. %7ładna Dama nie może być
w pełni uważana za będącą w Opresji bez małego, chybotliwego kołowrotka
u stóp.
Jednakże kluczem do zapewnienia opresji największego kalibru jest miejsce.
Wiadomo, iż współczynnik opresyjności rozmaitych wymyślnych tortur jest
synergicznie zwiększany za sprawą właściwego doboru miejsca wprowadzania
w życie tychże. Dla przykładu: wizja bycia przykutym kajdanami do ściany w ba-
rze z pełną obsługą kelnerską na hawajskiej plaży nie odpowiada powszechnym
wyobrażeniom o piekle, podczas gdy umieszczenie tejże ściany w ohydnym, za-
pchlonym dole, w celi lub w ropiejącej masie cuchnących wnętrzności zdaje się
168
o wiele bliższe ideału. Z tego też powodu Damy w Opresji zawsze odnajduje się
uwięzione na szczytach wysokich, pełnych przeciągów wież lub też wtrącone do
głębokich, zamieszkanych przez szczury podziemnych lochów, gdzie za towarzy-
stwo mają wyłącznie karaluchy oraz czasami smoki o wyjątkowo cuchną-
cym oddechu.
Wszystko to malowało się jasno przed oczami Krzysia, który z mieczem w rę-
ku wbiegał pędem po spiralnych schodach na najwyższą wieżę zamku Rhyngill.
Był pewien, że na szczycie tej wieży odnajdzie Damę w największej Opresji
ze wszystkich Dam, które kiedykolwiek. . . znalazły się w Opresji. Wieża była
wysoka i pełna przeciągów, a więc stanowiła miejsce wprost idealne. Uderzając
stopami o trójkątne kamienie, Krzyś dyszał ciężko z wysiłku. Wspinał się co-
raz wyżej, sprawdzając wszystkie pomieszczenia po drodze szlak rozłupanych
i zdgruzgotanych drzwi stanowił doskonałą graficzną ilustracje jego postępów.
Dwa piętra i cztery pary drzwi nad nim szczupły, kościsty Snydewinder w sku-
pieniu wyglądał przez okno, obserwując dopiero co wysłanego gołębia.
A udławcie się tym! zachichotał, wyobrażając sobie powietrznodesan-
tową zniewagę lecącą do Cranachanu i wyraz twarzy króla, gdy. . .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]