[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jechać za tobą do jakiejś cholernej d\ungli. Czego ty się dla mnie wyrzekniesz?
 Oboje coś zyskujemy  wyrzuciła z siebie.  Wspólne \ycie.
 Przemyśl to  zaproponował.  Zrobiłaś ze mnie łajdaka, okropnego faceta,
który próbował tobą manipulować. Ale to nie ja upieram się, by zniknąć na rok w
d\ungli.
Zamrugała, usiłując uspokoić wirujące przed jej oczami światła. Nadszedł
moment, w którym jej przyszłość  ich przyszłość  nabierze kształtu. Kolana się pod
nią uginały, w głowie jej się kręciło.
 Przykro mi, Erico. Nie pojadę z tobą. Odwrócił się i odszedł powoli.
Została sama pośrodku wesołego miasteczka, w którym rozbrzmiewały wesołe
dziecięce melodyjki, a kolorowe \arówki migały zachęcająco.
ROZDZIAA 15
Przez całą noc Erica spała przy telefonie, mając nadzieję, \e Nick zadzwoni i
powie, \e zmienił zdanie. Ale telefon odezwał się dopiero w niedzielny poranek.
 Erica? Tu Amanda. Mam wiadomość. Ostatecznie zdecydowałam się na imię
dla tej wielkiej czarnej pantery. Nazwę go Arthur.
 Arthur?
 Na cześć tego uroczego d\entelmena z Klubu Poszukiwaczy Przygód, doktora
Arthura Windoma. Rozmawialiśmy długo wczoraj wieczorem. Będzie ze mną
współpracował.
 To wspaniale.  Erica szczerze się ucieszyła.  Cieszę się, \e w twoim \yciu
pojawił się ktoś specjalny. A jak tam Sheena?
 W tej sprawie właściwie dzwonię. Na wyspie wszystko w najlepszym porządku.
Rano była niespokojna, więc Michael ją zabrał. Po jakiejś godzinie wzięła go za rękę i
zaciągnęła z powrotem na wyspę. I od tego czasu tam jest.
 To dobre nowiny.
 Więc dlaczego masz taki okropny głos? Co się stało? Nic, czego nie dałoby się
prze\yć.
 Trochę się denerwuję wyjazdem. Ostatecznie jadę w poniedziałek, a nie w
środę. Najpierw wybieram się w odwiedziny do rodziców.
 Daj znać, jeśli będę ci mogła w czymś pomóc.  Z głosu Amandy emanowała
prawdziwa \yczliwość.  Będzie nam cię brakowało, kochanie.
 A mnie was. Do widzenia, Amando.
Erice wydawało się, \e przywrócony został ład, naturalny porządek rzeczy.
Sheena znalazła dom, przyłączyła się do własnego gatunku. Amanda, niepoprawna
romantyczka, ma szansę na bli\szą znajomość z Arthurem Windomem. A ona jest
znowu sama i zajmuje się pracą zawodową.
Wstała energicznie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Pózniej wybierze
się do zoo, \eby się po\egnać, ale teraz pora się spakować. Wzięła prysznic,
wyszczotkowała włosy, poszła do sypialni i przejrzała zawartość szafy. Większość jej
ubrań nie nadawała się do noszenia w d\ungli, więc trzeba je będzie oddać na
przechowanie.
Wzięła w rękę \ółtą sukienkę, którą miała na sobie w wesołym miasteczku, gdy
Nick zabrał ją na diabelski młyn. A oto konserwatywny strój, który wło\yła na
spotkanie w Klubie Poszukiwaczy Przygód. I czerwone spodnie i koszula z
wczorajszego wieczoru. Tyle wspomnień. Niecierpliwie wrzuciła wszystko do torby i
zaciągnęła zamek.
Minęło południe, gdy zaczęła pakować szklane figurki z półki. Przyglądała się
ka\dej, przypominając sobie minione lata. Niewątpliwie ten rok, trzydziesty drugi rok
jej \ycia, był pełen wydarzeń. Będzie musiała coś znalezć, co by go najlepiej
symbolizowało. W ciągu kilku miesięcy znalazła miłość, straciła ją i wyruszała do
Tanzanii. Mo\e powinna kupić wielką szklaną bańkę, w którą mogłaby walnąć
młotkiem i rozbić na milion odłamków. Tak właśnie się czuła. Jej krucha szansa na
szczęście rozpadła się. Zawsze ju\ będzie sama.
Delikatnie zdjęła z szyi łańcuszek z malutkim scyzorykiem. Zacisnęła go w dłoni,
wzywając myślami Nicka. Ale nic z tego nie będzie. Zawinęła scyzoryk w chusteczkę
i wło\yła do pudełka.
Chowała właśnie figurkę szympansa, gdy usłyszała jakiś dzwięk i zamarła w pół
ruchu. Mo\e to Nick otwiera drzwi swoim kluczem?
Pobiegła do drzwi. Były zamknięte. Nikt nie naciskał klamki. Ale na pewno coś
słyszała.
Zaczęła nasłuchiwać.
Nagle za kuchennym oknem rozległa się głośna muzyka. A có\ to takiego?
Dzieciaki puszczające stereo na cały regulator?
Podeszła do okna i zobaczyła orkiestrę dętą w czerwonozłotych uniformach.
Otworzyła okno i wychyliła się, by przyjrzeć się dokładniej. Spod drzewa wyszedł
czteroosobowy chór rewelersów i zaśpiewał  Abba dabba abba dabba rzekła małpa do
szympansa.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl