[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chce stać się ofiarą łowców czarownic. Zwiątynie nadal nas nie uwielbiają.
Ciągle musimy udowadniać, że jesteśmy bogobojnymi ludzmi.
Ulrika przypomniała sobie uprzedzenia jej własnego ludu i nienawiść, z
jaką wielu wyznawców Ulrica w Middenheim odnosiło się do magów.
Dostrzegała sens w jego słowach. Czy jesteś bogobojnym człowiekiem,
Maxie Schreiberze? Czy może twoja dusza jest zagrożona?
Jestem bardziej pobożny, niż się domyślasz, Ulriko Magdova.
Pozostawałem wrogiem Chaosu przez całe życie, bez względu na to, co
mogą o tym myśleć łowcy czarownic.
Nie musisz mnie o tym przekonywać, Max. Widziałam, jak walczyłeś
ze skavenami.
Przysunął się bliżej i usiadł naprzeciw niej. Wyraznie wyczuwała w
jego oddechu zapach wina.
Jak widzę, rozmyślasz nad podróżą. Wyruszasz polować na smoka,
nieprawdaż?
Nie. Próbuję znalezć drogę do Kisleva, aby przynieść ostrzeżenie ojca
moim ludziom. Caryca musi dowiedzieć się o zbliżającej się inwazji.
A zatem nie wyruszasz z krasnoludami? Felix pójdzie z nimi,
prawda?
Felix przysiągł towarzyszyć Gotrekowi. Nie poprosiłabym go o
złamanie przysięgi.
Ulrika nie była pewna, co oznacza grymas, który przemknął po twarzy
Maxa. W bladym świetle trudno było stwierdzić, czy był zaskoczony,
uradowany, przestraszony, czy po trosze to wszystko. Myślałem, że wy
dwoje jesteście nierozłączni powiedział wreszcie.
Jesteśmy tylko kochankami w łóżku, nic więcej Ulrika wiedziała, że
to nie była do końca prawda, ale w tej sytuacji to było wystarczająco
bliskie rzeczywistości, by nie czuła się jak kłamca. Max skrzywił się. Był
zazdrosny, czy też to było coś innego?
O co chodzi? spytała.
Kislevskie kobiety wydają się odrobinę bardziej bezpośrednie w
sprawach sercowych, niż przywykli do tego mężczyzni z Imperium.
Jesteśmy szczere.
Nie ma wątpliwości co do tego. Po prostu trochę mnie to zaskoczyło,
to wszystko. W Imperium damy nie mówią o takich rzeczach.
Ulrika spojrzała na niego.
Ale robią te same rzeczy. Spędziłam wystarczająco wiele czasu na
dworze w Middenheim, by to zauważyć. Przynajmniej, my kislevskie
kobiety nie jesteśmy hipokrytkami!
Ku jej zaskoczeniu Max zaśmiał się.
Tak. To prawda. Masz rację.
Nie musisz mówić do mnie jak do dziecka.
Nie zamierzam tego robić. Ton jego głosu zmienił się. W jaki
sposób zamierzasz dotrzeć do Kisleva? Na piechotę?
Konno, jeśli znajdę jakieś wierzchowce w tym miejscu.
Ilu was będzie? Czy najmiesz ochroniarzy?
Mam Olega i Standę oraz mój własny, dobry miecz. Czy potrzeba mi
czegoś więcej?
Droga stąd do Kisleva jest długa, trudna i pełna niebezpieczeństw
przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się nad czymś. Może przydałby ci
się kolejny miecz podczas drogi lub coś więcej niż miecz czarodziej.
Czy oferujesz swoje usługi? Ulrika poczuła nagły niepokój. Nie
była pewna, czy chce, by Max jechał wraz z nią, chociaż faktycznie był
wielkim magiem.
Tak.
Pomyślę o tym.
Będziesz mnie potrzebować powiedział z pewnością siebie. W
tych górach są orki i mają wśród siebie szamana. Magię trzeba zwalczać
magią.
Powiedziałam, że pomyślę o tym odparła i wstała ruszając do
wyjścia. Max skinął jej na dobranoc. Gdy doszła do drzwi poczuła
utkwione w siebie jego spojrzenie. Otworzył usta, by coś powiedzieć.
Kocham cię rzekł nagle.
Jesteś pijany odpowiedziała i otworzyła drzwi. Usłyszała jeszcze,
jak mówił: To prawda, ale to niczego nie zmienia.
Idąc korytarzem zdała sobie sprawę, że podjęła decyzję. Wyruszy w
podróż z Felixem i Gotrekiem wzdłuż Drogi Wysokiej do załomu Urskoj.
Zakładając, że przeżyją drogę, skieruje się na północ z Olegiem i Standą.
Czuła się, jakby z jej ramion spadł ciężar. Zapragnęła zobaczyć Felixa i
dzielić z nim łoże. Ostatnio odsuwali się od siebie i czuła pewną
odpowiedzialność za to. Postanowiła spróbować to naprawić.
Max stał w bibliotece i czul się jak głupiec. Skutki wina wypitego
wcześniej pod Gryfem Imperatora jeszcze nie minęły, a to
spowodowało, że rozwiązał mu się język. Po części cieszył się, że
powiedział to, co powiedział, ale z drugiej strony czuł się głęboko
zawstydzony odmową. Zrozumiał, że całe życie zgłębiania magii w
zapleśniałych starych księgach w żaden sposób nie przygotowało go do
obchodzenia się z żywą kobietą. Miał wrażenie, jakby mówił niewłaściwe
rzeczy od początku rozmowy.
Pomyślał, że to było straszne. Musi wziąć się w garść. Był mistrzem
magii w Złotym Kolegium i sekretnym członkiem starożytnego bractwa
Złotego Młota. Nie był jakimś tam nieopierzonym studentem tajemnic.
Nie mógł pozwolić sobie na utratę kontroli nad sobą w żadnych
okolicznościach. Dysponował taką mocą, że to mogło doprowadzić do
katastrofy. Zbyt dobrze znał opowieści o czarodziejach którzy rozpętali
straszliwe piekło będąc pijanymi. Nie zamierzał do tego dopuścić. Był na
to zbyt rozważny. Nigdy nie spróbuje użyć swych mocy pozostając pod
wpływem alkoholu. Pod żadnym pozorem.
A jednak w tym miejscu było ciemno. Brakowało światła do czytania.
Wyrysował palcami znany zawiły wzór i poczuł odpowiedz wiatrów
magii. Nad jego dłonią pojawiła się sfera miękko lśniącego, żółtawego
światła. Strząsnął ją i pozostawił unoszącą się w powietrzu w połowie
wysokości komnaty. Zwiatło sfery migotało niespokojnie, jakby coś
zakłócało jego kontrolę nad magią. Może to były stare krasnoludzkie runy
ochronne. Może coś innego. Teraz nie zamierzał się tym przejmować.
Potrząsnął głową i spojrzał na mapę, którą studiowała Ulrika. Aatwo
było odczytać historię, jaką ukrywał plan okolic. Przebudzenie smoka
wyraznie odcisnęło się na życiu w tej części Gór Krańca Zwiata. Wszędzie
pojawiły się plemiona orków. Zniszczone zostały miasta. Zablokowano
trasy kupieckie. Bez trudu wyobrażał sobie lawinę problemów.
Smok budzi się, zaczyna niszczyć ludzkie i krasnoludzkie miasteczka
oraz pożerać ich stada. To doprowadziło do osłabienia obrony dróg
kupieckich i przełęczy górskich. Orki i inne, podlejsze kreatury
wykorzystały anarchię do wzmocnienia swoich sił. Trasy karawan
wydłużyły się, a najmici podnieśli ceny wynajmu z powodu
niebezpieczeństwa. Koszty dóbr wzrosły w tutejszych górach i w ludzkich
miastach Ostermarku. Fale wybiegające od tego jednego wydarzenia
przemierzały setki mil, wpływając na życie tysięcy ludzi, którzy nigdy nie
widzieli smoka i mogą uważać go za zwykłą legendę.
Max zastanawiał się, jak często podobne łańcuchy wydarzeń wpływały
na królestwa ludzi. Bez wątpienia znacznie częściej, ale nigdy nie dowie
się o tym. Wydawało się całkiem prawdopodobne, że jeśli wystarczająco
wiele z nich wydarzy się jednocześnie, może to wywołać upadek
Imperium. Z pewnością, patrząc na tę mapę, trudno było stwierdzić, w jaki
sposób krasnoludy przeprowadzą szybko armię przez góry, jeśli smok i
orki postanowią stanąć im na drodze. Nawet gdyby zechcieli wspomóc
Kislevczyków w walce z maszerującymi legionami Chaosu, może się
okazać, że nie będą w stanie.
Oczywiście, zawsze pozostawał Duch Grungniego . Statek
powietrzny umożliwi bardzo szybkie przemieszczanie wielu wojowników.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]