[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedzieć. - Niech pan zobaczy, która godzina! -
wykrzyknęła ni z tego, ni z owego, zerkając na swój
zegarek, chociaż nie widziała nawet jego tarczy. - Musi
pan padać z nóg, Elliocie. Samolot się opóznił i...
- Czy to z litości chciała mi się pani oddać tamtego
wieczora? - przerwał jej stanowczo. - Rozwścieczyła
mnie pani niszcząc coś, co uznałem za najcudowniejsze
wydarzenie w całym moim życiu. Czy to było z litości,
czy...
- Wielkie nieba, Elliocie - przerwała mu Kate, zdjęta
paniką, chociaż nie wiedziała, co dalej powiedzieć.
Wstrząsnęła nią wieść, że to, co było dla niej piękne, on
uważał za cudowne! - Nic się nie stało - powiedziała
szybko - a więc o co chodzi?
TAK BLISKO, TAK DALEKO 143
- Kate Peters - przerwał jej stanowczo Elliot - wy
siadłem niedawno z samolotu, w którym doszedłem do
takich wniosków na pani temat, że stało się nie do pomy
ślenia, żebym wylądował i, będąc tak blisko pani, a jed
nocześnie tak daleko, nie uczynił nic, by poznać całą
prawdÄ™.
- I musiał pan zadzwonić do mnie w środku... - Nie
dokończyła.
- Musiałem się z panią zobaczyć, bez względu na
porę - oznajmił poważnie. Potem ta powaga zniknęła
z jego głosu i dodał już łagodnie: - Musiałem się z panią
zobaczyć, bo wydawało mi się, że jeśli dobrze sobie
wszystko tłumaczę, pani mnie kocha... - Kate drgnęła
i zamarła - tak samo jak ja całym sercem kocham panią
- dokończył.
Krew uderzyła jej do głowy. Spłonęła szkarłatnym
rumieńcem i, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę, patrzyła
na niego nieprzytomnie, niezdolna wykrztusić słowa.
Jakże pragnęła mu wierzyć, ale myśl, że ją kocha, była
zbyt niewiarygodna.
Kiedy minął pierwszy szok, zrozumiała, że Elliot nie
prowadzi z nią żadnej przewrotnej gry. Wpatrując się tak
w niego swoimi zielonymi oczami, zaczynała powoli
pojmować, co oznacza to napięcie ściągające mu twarz.
Napięcie i niepewność, co usłyszy w odpowiedzi. Za
uważyła, że jego spojrzenie stało się ciepłe i łagodne.
I nagle dostrzegła w jego twarzy cierpienie, błagalne py
tanie, czy dobrze to sobie tłumaczy, czy ona rzeczywi
ście go kocha.
- Pan mnie kocha? - głos miała chrapliwy, zupełnie
niepodobny do jego naturalnego brzmienia.
- Bardziej niż myślałem - odparł. - Bardziej niż wy-
144 TAK BLISKO, TAK DALEKO
dawało mi się to możliwe. - Nie odrywał od niej oczu.
Dopiero kiedy wziął głęboki wdech, zauważyła, ile wy
siłku wkłada w panowanie nad sobą. - Czyżbym się po
mylił? - spytał z napięciem.
- Nie powiedziałam tego, Elliocie - odparła cicho,
a potem us'miechnęła się i dorzuciła: - Prawdę mówiąc
masz, jak zwykle zresztÄ…, racjÄ™.
- A więc mnie kochasz? - spytał wciąż niepewnym
głosem. Jeśli nawet zauważył jej uśmiech, to sam pozo
stał poważny.
- Ależ tak - powiedziała Kate. - Kocham cię.
- To może powie mi pani z łaski swojej - westchnął
- czemu, u diabła, siedzi pani tam, gdzie siedzi, skoro
powinna być tutaj? -1 wyciągnął do niej ręce.
- Nieokrzesany brutal - mruknęła czule i roześmiała
się, kiedy Elliot posadził ją sobie na kolanach.
- Pozwól mi się przytulić - wymruczał gardłowo.
- Przez wzgląd na męczarnie, jakie cierpiałem, pozwól
mi się przytulić.
Jak długo tulił ją mocno do siebie, Kate nie potrafiła
by określić. Trzymał ją w ramionach tak, jakby nie miał
zamiaru nigdy jej z nich wypuścić, a ona świadoma była
tylko przyjemności, jaką dawał jej ten uścisk.
W końcu westchnął i spojrzał na nią.
- Potrzebowałem tego - powiedział i pocałował ją.
Płynęły minuty, a Kate, obejmując go, odpowiadała
na impuls swego serca. Dawała mu pocałunek za poca
łunkiem, i kiedy w końcu odsunęli się od siebie, policzki
miała znowu zarumienione, tym razem od innego rodza
ju emocji, jaką w niej rozbudził.
- Moja najdroższa dziewica - mruknął z czułością
Elliot, przypatrując się szarymi oczyma jej rumieńcom.
TAK BLISKO, TAK DALEKO 145
- Powiedz mi, co czułaś, kiedy wpadłaś tamtej nocy jak
bomba do mojego pokoju. Czy oddałabyś mi się z miło
ści, nie z litości, kiedy zorientowałaś się, że widzę?
- To była miłość - powiedziała po prostu Kate. I,
zażenowana, dodała szybko: - Kiedy usłyszałam ten
[ Pobierz całość w formacie PDF ]