[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez najbliższe dwa tygodnie mieszkańcy Tallahasse oraz
licznie przybyli turyści będą mieli okazję podziwiać
studentów ćwiczących na trapezie i chodzących po linie...
Odwróciła się w stronę grupy Youth Power".
- Natomiast koło mnie stoi Howie, który dzięki pomocy,
jaką ostatnio otrzymał, może pochwalić się osiągnięciami z
matematyki.
- Tak. Pomógł mi Russ Flynn. Jest lepszy w algebrze, niż
we wrzucaniu piłki do kosza.
- Więc tym się zajmujesz w czasie, gdy nie opowiadasz
kiepskich dowcipów swym słuchaczom. - Jillian zwróciła
twarz w stronę Russa. - Jesteś konsultantem w Youth Center
przy Tennessee Street.
Mężczyzna przytrzymał mikrofon, który podsunęła w jego
stronę. Przy tej okazji nakrył jej rękę swoją dłonią.
- Można powiedzieć, że po prostu wiem, co naprawdę
liczy się w życiu.
Jillian zesztywniała lekko, lecz zachowała pogodny ton
głosu.
- A dlaczego zainteresowałeś się tym pomysłem?
- Prezenterzy robią wiele rzeczy, aby zyskać popularność.
Palce Russa mocniej zacisnęły się na jej dłoni. Nagle
powietrze wokół zrobiło się ciężkie, jakby przesycone
wilgocią. Jillian oddychała z trudem.
- Chyba wiesz, o czym mówię, J.T. - ciągnął Russ. -
Wielu z nas zadaje sobie pytanie: W jaki sposób przyciągnąć
uwagę słuchaczy? Znasz podobne przypadki, nieprawdaż?
- Znam. Doskonale wiem, o czym mówisz.
I wiem, do czego zmierzasz, ostrzegła go spojrzeniem.
- Jednak w tym przypadku jest inaczej. Lubię tych
chłopców. Znaczą dla mnie bardzo wiele. I na szczerość
muszą odpowiadać szczerością. - Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Wiem, że niektórzy ludzie tego nie rozumieją. Ale to
prawda.
Jillian przechodziła prawdziwe katusze, czując tak bliską
obecność Russa, jego dotyk... Zwróciła się do grupy
chłopców, powiedziała kilka słów na pożegnanie i przekazała
głos do studia.
- To tyle. Spotkamy się za godzinę?
- Oczywiście, J.T. - rozległ się w słuchawkach głos
dyżurnego spikera. - A nasi reporterzy z niecierpliwością
czekają na wiadomości z frontu. Czy masz zamiar wystrzelić
swego przeciwnika z armaty, czy przygotowałaś jakąś inną
niespodziankę?
- Poprzestanę na tresurze - stwierdziła beztroskim tonem,
choć jej serce było przepełnione goryczą. Połączenie zostało
przerwane. Koniec transmisji. Westchnęła ciężko.
- Dziękuję, Flynn - powiedziała z napięciem.
- Zawsze do usług.
Obrócił się i odszedł. Jego młodzi podopieczni również.
Czy to popołudnie nigdy się nie skończy? Jillian spojrzała
błagalnie na Rosę.
- Długo jeszcze?
- Dobre pytanie - cierpko odpowiedziała przyjaciółka. -
Myślę, że najwyższy czas, aby zakończyć naszą małą imprezę.
Widać po tobie, że masz dosyć.
Goś niedobrego wisiało w powietrzu. Po południu, gdy
Russ uparł się, że chłopcy z Youth Center będą towarzyszyć
mu podczas wizyty w FSU, doszło nieomal do bójki.
- Nic z tego - zaperzył się Andre. - Nie będę paradował
wśród lalusiów z college'u.
Russ nie ustępował. Pamiętał swój własny strach przed
pierwszą wizytą na uczelni i wiedział, że musi uczynić
wszystko, aby przełamać opór swych podopiecznych.
- Czego się boisz? - spytał krótko. Poskutkowało.
Tchórzostwo nie leżało w naturze tych
chłopców i z całą dumą, na jaką było stać
czternastolatków, postanowili udowodnić mu, że się nie boją.
Potem był krótki występ przed mikrofonem. W
towarzystwie Jillian. Albo J.T. Albo kimkolwiek ona była.
Pózniej zamieszanie związane z występami cyrkowców.
Wesołe, ale męczące.
Gdy Russ skierował motocykl na parking, nie przeczuwał,
że czeka go jeszcze jedna przygoda.
Na tarasie przed jego mieszkaniem stała kobieta. Kapelusz
z szerokim rondem zwisał jej na plecach, kaskada rudych
włosów zdawała się płonąć w blasku słońca. Nieco pulchną,
lecz kształtną figurę opinał kostium kąpielowy o kolorze wozu
strażackiego, w dole przesłonięty czymś, co miało barwę
turkusu i zwieszało się aż do żółtych sandałów na wysokich
obcasach. Kobieta wyglądała znajomo, zwłaszcza gdy zaczęła
machać trzymaną w dłoni słuchawką do kogoś stojącego na
balkonie.
- Chciałby wprowadzić nieco erotyzmu! - mówiła
podniesionym głosem. - Zabawne. Założę się, że nawet nigdy
nie był na plaży. Musiałam przerobić cały kostium, żeby
przygotować się do tej sceny. A jemu jeszcze było mało. Nie
będzie widoku nagiego ciała, nie będzie kontraktu,
powiedział. Mądrala.
Russ rozpoznał ją, gdy tylko otworzyła usta. Audrey Tate.
Właśnie ta Audrey Tate, najbardziej znana, najbardziej
kochana i najbardziej kapryśna gwiazda amerykańskiej
komedii filmowej. Jeśli dobrze pamiętał, zaczynała karierę
jeszcze w latach czterdziestych, a dziesięć lat pózniej
wystąpiła w serii romantycznych komedii, które przyniosły jej
popularność w kraju i za granicą. Jej znakiem firmowym były
płomiennorude włosy i cięty, lecz nie pozbawiony dowcipu,
sposób prowadzenia rozmów.
Teraz stała w pobliżu, przemawiając nieco gardłowym
głosem, doskonale znanym każdemu Amerykaninowi.
- Więc powiedz mu nie" - zabrzmiał inny głos, równie
dobrze znany Russowi.
- Powiedzieć nie"?! - Głos Audrey podskoczył o jedną
oktawę. - I nigdy nie powrócić na ekran? To rola na miarę
Oscara! Jak mogę odmówić?
Russ zrobił kolejne trzy kroki, żeby zobaczyć, z kim
aktorka prowadzi tak zaciętą dyskusję. Spojrzał w górę, choć
już domyślał się, kogo zobaczy. Z balkonu wychylała się
Jillian.
Jej włosy śmiało mogły konkurować z dziko zmierzwioną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]