[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoje sługi. Sądzę, że niektóre z nich poczuły się zranione.
Duchy można było zranić, chociaż nie tak łatwo i nie w taki sposób jak ludzi. Seyganko na
tyle poznał sztukę Dobanpu, by o tym wiedzieć. Jeśli Ludzie Bogowie mieli dość mocy, by
chronić nią swoje sługi&
 Czy ich gniew jest skierowany na twojego ojca?
 On tak nie uważa. Część duchów żyje w przyjazni z Ludzmi Bogami, inne są ich
wrogami& a nawet duchów, które są im posłuszne.
Niezgoda pośród duchów! Seyganko cicho przeklął duchy i tych, którzy im służą.
 Ludzie Bogowie dowiedzieli się, że Zaklęte Xuchotl upadło.
Emwaya powiedziała to tak, jakby wyrzuciła z siebie coś wstrętnego. Zaraz potem przytuliła
się do narzeczonego z zadowoloną miną. Seyganko objął ją ramieniem; poprzez delikatną
skórę czuł siłę drzemiącą wewnątrz. Nie potrzebował niczego więcej.
 Jak to się stało?
 Trudno powiedzieć. Zdaje się, że pewien kwanyjski myśliwy zaszedł za daleko na wschód
szukając zwierzyny. Bez trudu wszedł do miasta, rozejrzał się, a gdy zobaczył, że wszyscy
mieszkańcy nie żyją, uciekł. Bał się, że ci, którzy to zrobili, wrócą po niego. Ludzie Bogowie
poznali tę historię i oddali myśliwego %7ływemu Wiatrowi. Chcą ukryć, że o tym wiedzą,
dopóki nie wymyślą, jak to wykorzystać.
Gdyby Ludzie Bogowie mieli więcej sprytu, prosiliby Dobanpu, aby połączył z nimi swą
wiedzę. Wtedy mogliby wspólnie walczyć z tym, co miało tyle mocy, by zniszczyć Zaklęte
Miasto. Przecież taka istota mogłaby połknąć wszystkie leśne plemiona jak skrzydlica małe
pstrągi.
Ludziom Bogom zbrakło tej mądrości. Nawet gdyby zdecydowali się na to teraz, Chabano z
Kwanyi nie pozwoli im popsuć swoich marzeń o podboju. A Dobanpu najpewniej nie zaufałby
Ludziom Bogom, choćby razem z Chabano poprosili o pomoc. Seyganko miał nadzieję, że nie
będzie nigdy zmuszony powiedzieć tego Emwayi; wiedział, że nie spodobałoby się jej to.
Sama wiedziała, że ojciec jest dumny i uparty, ale nie pozwoliłaby narzeczonemu o tym
mówić.
 Kto jeszcze wie o tym?
 Tego ojciec nie zdołał się dowiedzieć. Myślisz, że Ludzie Bogowie starają się nie
dopuścić do tego, by Chabano poznał tę tajemnicę?
 Na pewno byłoby to dla nich lepsze  odparł Seyganko.  Mówi się, że Chabano
zazdrości Ludziom Bogom mocy i chce prowadzić swoje wojny bez nich. Jeśli Ludzie
Bogowie połączą siły z istotami, które zniszczyły Xuchotl, Chabano będzie przy nich jak
niemowlę.
 Ludzie Bogowie są chyba głupcami, jeżeli sądzą, że taka moc mogłaby im służyć!
 Wiem, że każdy szaman może tylko o tym marzyć. Ty także to wiesz. Nauczył nas tego
twój ojciec, który urodził się ze swoją wiedzą.  Seyganko wzruszył ramionami.  Ludzie
Bogowie nie mieli tego szczęścia.
 Mam gdzieś Ludzi Bogów!  powiedziała stanowczo.
W chwilę potem jej ręce, głaszcząc plecy Seyganko, lekko wsunęły się pod jego ubranie. To
nie jej przepaska pierwsza spadła na piasek&
%7łeby skóra małpy nadawała się na ubranie, trzeba było ją wysuszyć na słońcu. Conan nie
żywił wielkich nadziei na to, że dzień przyniesie dość słońca, więc podał Valerii swoją koszulę.
Przyłożyła ją do siebie i zaśmiała się.
 Mogę to założyć, ale na noc.
 Mam grubszą skórę niż ty.
 Na morzu przetrwałam upał i słony wiatr, Nie upiekę się, zanim ta skóra wyschnie.
 Albo zgnije.
 Czy to Crom nakazuje ci, byś zawsze patrzył na wszystko z najgorszej strony, Conanie?
 Crom nie jest takim bogiem, który komukolwiek cokolwiek radzi& przynajmniej nie tym,
którzy pytają  odpowiedział Conan. Dla niego, jak dla każdego, kto urodził się na północy,
surowy cymeryjski bóg nie był tematem do żartów.
 Czy dlatego ty też jesteś oszczędny w słowach?  zapytała. Nie doczekawszy się
odpowiedzi, podbiegła kilka kroków, żeby dotrzymać mu kroku.
Nie oddalili się jeszcze zbytnio od miejsca, w którym spędzili noc, kiedy spadł deszcz. Padał
krótko, ale na tyle intensywnie, że zupełnie ich przemoczył, a wokół momentalnie utworzyły
się kałuże. Napili się, a potem odcięli z powalonego drzewa dwie gałęzie, które posłużyły im
za laski. Z ich pomocą posuwali się dużo szybciej, szczególnie Valeria.
W południe dotarli nad brzeg rzeki. Była zbyt głęboka, by przejść ją w bród. Conan przyjrzał
się jej powierzchni, zwłaszcza miejscom, gdzie mętne wody lekko wirowały. Potem uważnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl