[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głów. - Tyle o tobie słyszałam - dodała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Doprawdy? Obawiam się, że nie mogę zrewanżować się tym samym. - Samanta
uśmiechnęła się przepraszająco. - Ale byłam dość zajęta.
- Odwiedziłabym was wcześniej, ale chciałam poczekać, aż Sabrina będzie czuła się
na siłach, aby odbywać spotkania towarzyskie.
- Ostatnio czuje się znacznie lepiej. Jestem pewna, że ucieszy się z twojej wizyty.
Pozwól, że wezmę twój płaszcz.
Powiesiła miękkie futro do szafy w holu. Ponownie odwróciła się do gościa i z trudem
zachowała uprzejmy uśmiech na twarzy. Jasnokremowe spodnie podkreślały szczupłą
sylwetkę Lesley. Kusa różowa bluzeczka kontrastowała z jej hebanowymi włosami i
jedwabistą skórą w kolorze kości słoniowej. Samanta zapragnęła nagle, żeby jej granatowa
koszulka z napisem  Liceum Wilsona i poplamione farbą dżinsy zamieniły się w coś o wiele
bardziej wyszukanego. Włosy miała jak zawsze w nieładzie, ale nie próbowała nerwowo ich
przygładzać.
- Sabrina jest w salonie - poinformowała. Czuła na sobie spojrzenie jasnobrązowych
oczu. - Właśnie miałam przygotować herbatę.
W tym momencie pojawiła się Sabrina. Samanta, zwolniona z roli gospodyni, uciekła
w kierunku kuchni.
- Ona jest piękna - mruknęła do Shylocka i nastawiła czajnik. - Zadbana, elegancka i
sprawia, że czuję się jak kocmołuch. - Odwróciła się, pochyliła i spojrzała na koci pyszczek. -
Ale kogo to obchodzi? - Shylock przez chwilę patrzył na nią, ale po chwili ponownie poszedł
spać. Samanta zamyśliła się.
- Sabrino, wyglądasz pięknie - powiedziała Lesley chwilę pózniej, popijając herbatę z
filiżanki z chińskiej porcelany. - Jestem pewna, że to także zasługa tego, że masz siostrę tak
blisko siebie. Nie muszę ci mówić, jak się wszyscy o ciebie niepokoiliśmy.
- Bardzo to doceniam. Dzięki Samancie wszystko stało się takie proste. Nic nie muszę
robić. Tylko siedzieć i wracać do zdrowia. - Spojrzała na siostrę z czułością. - Nie wiem, co
byśmy bez niej zrobili w ciągu tych ostatnich dwóch miesięcy.
Lesley podążyła za jej spojrzeniem.
- Jake mówił mi, że jesteś nauczycielką gimnastyki - stwierdziła z niesmakiem.
- Instruktorem wychowania fizycznego - poprawiła Samanta.
- Podobno brałaś też udział w olimpiadach. Domyślam się, że to musi być fascynujące.
Nie masz mocnej, sportowej sylwetki. - W bardzo elegancki sposób wzruszyła ramionami i
machnęła ręką. - Myślę, że nikt by cię nie posądzał o osiągnięcia sportowe.
Samanta ugryzła się w język, żeby nie odpowiedzieć niegrzecznie. Poczuła wielką
ulgę, kiedy Lesley spojrzała na wąski, złoty zegarek i gwałtownie wstała.
- Muszę już lecieć, Sabrino. Jestem umówiona na kolację. Odwróciła się do Samanty i
uśmiechnęła nieznacznie. - Cieszę się, że cię poznałam. Jestem pewna, że wkrótce znów się
zobaczymy.
Wyszła, powiewając połami futra i zostawiając za sobą zapach róż. Samanta opadła na
miękkie krzesło.
- No i co myślisz o Lesley? - zapytała Sabrina, układając się wygodnie na sofie.
- Za wysoko zadziera swój wydelikacony nosek.
- Daj spokój, Sam - uśmiechnęła się Sabrina. Ręce skrzyżowała na zaokrąglonym
brzuchu.
- Nie wiem, po co pytasz, co myślę, skoro wydaje mi się, że doskonale znasz
odpowiedz. Ale chcę ci powiedzieć, że jak na mój gust jest zbyt delikatna. I nie dbam
specjalnie o to, że patrzy na mnie z góry.
- Właściwie to rzeczywiście nie masz sylwetki siłacza - powiedziała Sabrina
niewinnie.
Samanta skrzywiła się, gwałtownymi szarpnięciami wyciągnęła spinki z włosów.
Kaskada złotobrązowych włosów opadła jej na ramiona.
- Odpowiedziałabym jej dosadnie, gdybyś nie rzuciła mi spojrzenia pod tytułem  nie
rób scen .
- No cóż, Lesley potrafi być miła, jeśli jest to jej na rękę. Jej ojciec rozpieszczają do
nieprzyzwoitości. Jej matka zmarła, kiedy Lesley była nastolatką, więc ojciec całą miłość
skupił na córce. Kupował jej najwspanialsze kreacje, najlepsze konie, a kiedy dorosła, także
samochody i wycieczki po Europie. Spełniał wszystkie jej marzenia, zanim zdołała je
wypowiedzieć.
- Biedactwo. - Samanta poczuła się niezręcznie z powodu swojego sarkazmu.
Westchnęła. - Obawiam się, że nadmiar może być równie uciążliwy jak niedobór. To miło z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl