[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Las Vegas i życie tutaj, tak odmienne od tego w Dallas, fascynowało ją.
Ale przede wszystkim ona i Nick poznawali się coraz lepiej i było im razem po
prostu dobrze. Po tamtej kłótni w Dallas zimna wojna między nimi nie trwała nawet go-
dziny. Kiedy Nick wrócił do jej mieszkania, nie zdążył nawet powiedzieć  przepraszam".
W jego oczach było wszystko. Spędzili wtedy w łóżku cały wieczór - słowa były niepo-
trzebne. Evie żyła nadzieją, że z biegiem czasu nieufność Nicka wobec niej zniknie. Nick
był z dnia na dzień coraz mniej milczący, coraz lepiej go rozumiała, a uczestniczenie w
jego codzienności dawało jej dużo radości, choć sama nie chciała się przed sobą do tego
przyznać. Zaczynała z niecierpliwością czekać, aż Nick wróci z pracy, niemal codziennie
jedli razem lunch. Sądziła, że będzie musiała udawać entuzjazm przed ludzmi, w rozmo-
wach telefonicznych, przed przyjaciółmi Nicka, jednak niczego nie musiała udawać. O
ile w jej sytuacji nie można było patrzeć w przyszłość z ufnością, to przynajmniej już się
tej przyszłości nie bała.
Coś jej podpowiadało, że musi być dzielna, choćby dla dziecka. A wraz z Dallas z
jej życia chwilowo zniknęła zmora bycia ocenianym przez innych, udawania kogoś, kim
się nie jest. Jej życie tutaj niemal nikogo nie obchodziło i była to duża ulga. Nick miesz-
R
L
T
kał na obrzeżach Vegas, miał wspaniały piękny dom z ogrodem i widokiem na góry,
Evie mogła więc nawet w dzień chodzić nago, kiedy miała na to ochotę. I nie omieszkała
z tego korzystać.
Jedyne, co ją niepokoiło, to dziwne bóle brzucha, jakie czasem odczuwała. Doktor
Banks, który prowadził jej ciążę, zalecił jej zapisanie się na jogę i Lottie, przyjazna du-
sza, jaką miała tu w Dallas, zapisała się razem z nią.
Wiedziała, że nigdy nie będzie idealną żoną, ale się starała. Nick miał ogromną
kuchnię i Evie odkryła, że gotowanie sprawia jej przyjemność. Po pierwszej dozie rezer-
wy co do jej planów gotowania Nick zdawał się niezmiernie zadowolony z efektów.
Bywały chwile, kiedy Nick dawał upust podejrzliwości wobec niej, czasem też za-
skakiwał ją upartym klasyfikowaniem jej do grupy, z którą łączyło ją jedynie pochodze-
nie. Była jednak cierpliwa. Miała wrażenie, że Nick z czasem zobaczy, jaka jest napraw-
dę. Powtarzała sobie niczym mantrę, że z każdym dniem jest lepiej... Za to nocami...
Wydawało się, że ich ciała są dla siebie stworzone. Nie mogli się sobą nasycić.
Odkrywała obszary namiętności, o jakich jej się nie śniło. I kiedy zmęczeni miłością, tu-
ląc się do siebie, gawędzili - o wszystkim, o niczym konkretnym - miała wrażenie, że
więz między nimi jest tak silna, że niemal można ją nazwać... miłością.
Ale czy miała prawo tak myśleć? Przecież Nick nigdy jej tego nie powiedział...
- Evie?
Podskoczyła, słysząc za sobą głos, i obróciła się gwałtownie. W progu stała Lottie.
- Lottie! To już jedenasta?
- Pukałam, ale nikt nie odpowiadał. Tak myślałam, że znajdę cię w ogrodzie.
Lottie nie tylko od razu zaakceptowała Evie jako żonę Nicka, ale też na każdym
kroku okazywała jej pomoc i przyjazń. Była szczera, prostolinijna i świetnie się z nią
rozmawiało. Poza tym była żoną najlepszego kumpla Nicka, można się więc było od niej
sporo o Nicku dowiedzieć.
Cztery dni temu na jodze Lottie wspomniała Evie o ośrodku non profit, dla którego
pracuje. Pomagają tam młodzieży pochodzącej z jednej z najbiedniejszych dzielnic Las
Vegas zdobyć wykształcenie i ukończyć szkoły zawodowe. Ośrodek miał olbrzymie kło-
R
L
T
poty z zebraniem pieniędzy potrzebnych na ruszenie z pierwszymi projektami. Evie z en-
tuzjazmem podjęła temat i umówiła się z Lottie na rozmowę w tej sprawie.
- Ty naprawdę musisz się czymś zajmować, prawda? - zapytała Lottie, kiedy Evie
czytała uważnie projekt i notowała uwagi na marginesach.
- Ten projekt jest bardzo wartościowy i po prostu cieszę się, że mogę pomóc. W
Dallas miałam całe zaplecze, gdzie odpowiednio przerabiano pomysły, zwracano się do
konkretnych instytucji, ale tu mogę to robić sama.
Lottie pokręciła głową z radością.
- O rany. Mogę się założyć, że Nick jest szczęśliwy, że chcesz się właśnie w to za-
angażować.
Evie spojrzała na Lottie pytająco.
- Nie wspominałam mu o tym. A powinnam? Czy Nick również jest sponsorem?
Lottie niemal się zachłysnęła sokiem pomarańczowym.
- Można tak powiedzieć.
Evie już się nauczyła, że jeśli Lottie się nad czymś nie rozwodzi i odwraca wzrok,
to znaczy, że powinna z niej wydusić wszystko na ten temat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl