[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zaczynasz być ciężka, wiesz? - Uśmiechnęła się do córki.
Alexandra odpowiedziała, wsadzając jej palec w oko.
- Au, tak nie możesz robić. Mamusię będzie bolało. - Pocałowała malutki
paluszek i pogłaskała dziecko po policzku. Dziwnie było pomyśleć, że jej
córeczka miała już pół roku. Nadal był trochę niezdarna i nie potrafiła
siedzieć bez podparcia, ale za to umiała szybko przesuwać się po
podłodze. Jeszcze pół roku i może będzie biegać po kuchni. W każdym
razie na pewno będzie umiała wstać i przejść samodzielnie parę kroków.
Wówczas będą mieli co robić.
Maria wyszła ze spiżarni akurat wtedy, gdy siostrzenica pojawiła się na
horyzoncie. Pod pachą niosła ja-
78
kies naczynie. Było przykryte pokrywką, więc Ane nie wiedziała, co
zawierało.
- Nie jesteś w Storvika, by pilnować interesu? - spytała.
Maria uśmiechnęła się słabo.
- Mamy popołudnie, więc już zamknięte, ale byłam tam cały dzień od
rana.
Ane popatrzyła na nią badawczo.
- Smutno ci?
- Nie. - Maria szybko pokręciła głową i spuściła wzrok.
- Przecież widzę, że coś ci jest. Chodz. - Pociągnęła ją za spiżarnię i
posadziła na kamieniu. - Mów, co ci doskwiera.
Maria odstawiła naczynie i zaczęła się bawić zdzbłem, które znalazła na
ziemi.
- Nic szczególnego... - zaczęła z wahaniem.
- Będę tu siedzieć, dopóki mi nie powiesz - zagroziła Ane.
Maria uśmiechnęła się, ale zaraz spoważniała.
- Martwię się o sklep. Co będzie, jak go nie sprzedam?
- Cóż, wtedy będziesz go nadal prowadzić - odparła lekko Ane.
- Dom stoi pusty, a to wcale nie jest dobre. Szczególnie, gdy przyjdzie
zima. A ja nie dam sobie rady ze wszystkim. Każdego ranka muszę
przeprawiać się przez fiord i każdego popołudnia wiosłować z powrotem.
A co się stanie, jak będę miała tyle pracy, że nie będę wiedziała, gdzie
mam ręce włożyć? - Zamilkła i zaczęła skubać zdzbło. - A przecież tu też
mam dom.
- Czy inni sobie w nim nie poradzą?
Maria spojrzała na siostrzenicę z poirytowaniem.
- Teraz ja jestem tutaj gospodynią. Ja jestem za wszystko odpowiedzialna.
- Podniosła wielki pęk klu-
79
czy, który wisiał jej u pasa. - Dorte dała mi go w dzień ślubu, ale każdego
ranka, gdy płynę do Storvika, jej go odnoszę. I po południu znowu go
odbieram. Powiedziałam jej, że może nosić klucze cały czas, ale nawet
nie chciała o tym słyszeć.
- Dogadujecie się z Dorte? - zapytała ostrożnie Ane.
- Dzięki Bogu, tak. Nie mam jej nic do zarzucenia. -Maria uśmiechnęła
się i uszczypnęła Alexandrę w stopę. Mała miała na nóżkach szare
wełniane skarpetki z czerwonymi paskami. - Znasz przecież Dorte. Czy z
nią można się kłócić?
- No tak, masz rację. A co z Hansine? Jak się wam razem żyje?
- Nawet nie pytaj. - Maria ukryła twarz w dłoniach, ale po chwili
podniosła głowę. - To istny koszmar. Poprawia wszystko, co mówię i
robię. Nawet Dorte to zauważyła. Kiedyś usłyszałam, jak mówiła jej, że
musi tego zaprzestać, bo to w końcu ja decyduję teraz o wszystkim w
domu, a ona jest tylko służącą.
- I co się potem stało? Maria wzruszyła ramionami.
- Zmieniła się, ale na krótko. Na szczęście nie wie, że podsłuchałam ich
rozmowę. - Utkwiła wzrok w siostrzenicy. - Tylko nie myśl, że skarżyłam
się na nią Dorte.
- Wcale tak nie myślę. Ale może powinnaś raz na zawsze pokazać jej,
gdzie jest jej miejsce.
- Nie jestem taka jak ty i Elizabeth.
- Taka jak ja? Boże, ale jesteś bezczelna - Ane zachichotała i szturchnęła
Marię w bok, prowokując ją do śmiechu.
- Wiesz, co mam na myśli. Nie należę do tych, którzy rządzą innymi.
- Dobrze, dobrze. Zrobisz to, jak będziesz wystarczająco zła. Chyba że
chcesz, żebym to ja porozmawiała z Hansine?
83
- Nie, skądże. Jeśli będę zmuszona, załatwię to z nią sama. - Maria wstała.
- Chłodno się zrobiło.
Ane także podniosła się z miejsca.
- Na pewno nie może być dalej tak, jak jest, ale zajmij się swoimi
sprawami po kolei. Dałaś ogłoszenie o sprzedaży sklepu?
- Tak, lecz nikt na nie odpowiedział.
- To wymaga czasu. Zawsze tak jest. Maria patrzyła zadumana przed
siebie.
- W ogóle to myślę, że Hansine jest zainteresowana Fredrikiem.
Ane zaśmiała się.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Nie zauważyłaś? Przecież ona ciągle się z nim droczy i flirtuje.
- Może masz rację. - Ane się zastanowiła. - Tak, chyba też to
zaobserwowałam.
- Trochę ci zajęło to przynoszenie cukru - powiedziała Hansine, kiedy
jakiś czas pózniej Maria z siostrzenicą weszły do kuchni.
Ane już miała na końcu języka, że nic jej do tego i że Maria mogłaby
spędzić w spiżarni nawet cały dzień, jeśliby chciała, jednak się nie
odezwała. Złożyła obietnicę i zamierzała jej dotrzymać.
Maria nie odpowiedziała na zaczepkę, tylko odstawiła pojemnik z cukrem
na ławkę. Kuchnia pachniała pieczoną babką.
- Spodziewacie się gości? - zapytała Ane, rozkoszując się zapachem.
- Elizabeth ma nas odwiedzić - odparła Hansine i wytarła ręce o fartuch.
Dało się słyszeć kroki na poddaszu i po chwili do kuchni weszła Dorte.
Ledwie ujrzała Ane z dzieckiem, śmiejąc się, wyciągnęła ramiona.
81
- Czy to babci maleństwo przyszło z wizytą? Alexandra odpowiedziała
szerokim uśmiechem i wyciągnęła do niej rączki.
- O matko, ale jesteś ciężka.
- Mogę ją ponosić? - zapytała Kristine z nadzieją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl