[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to chodziło, mógłbyś mi go przesłać albo zadzwonić, że go zniszczyłeś. Nie
musiałeś się fatygować.
- Tak. - Skinął głową. - Przyłapałaś mnie. Chciałem się upewnić, czy
wszystko u ciebie w porządku. Mówiłem ci już, że nie pasujesz do tego miejsca,
i dziś wieczorem się to potwierdziło.
Zignorowała prowokację zawartą w jego ostatnim zdaniu.
- W porządku. Ale dlaczego cię to obchodzi? Dlaczego mówisz mi to
teraz, skoro mieszkam tu od miesięcy?
- Nie ma w tym nic dziwnego, Mallory. Dopóki w ubiegłym tygodniu nie
wpadliśmy na siebie, nie wiedziałem, że potrzebujesz pomocy. Teraz wiem.
- I czujesz się w obowiązku mi jej udzielić?
- Niezupełnie, ale coś w tym rodzaju. Słyszał jej oddech, a po chwili
westchnienie.
- Czy to z powodu mojego ojca? Czujesz się winny, że go
zdemaskowałeś?
Przez chwilę chciał pominąć milczeniem to pytanie. W końcu wie, że
dzieci bronią swoich rodziców na wszelkie możliwe sposoby, choć zachowanie
tych ostatnich nie zawsze zasługuje na usprawiedliwienie.
- 29 -
Lecz w tym wypadku czuł, że winien jest jej prawdę.
- Nie - odparł. - Pewnie wolałabyś tego nie usłyszeć, ale w moim
przekonaniu twój ojciec zasłużył na więzienie. Nie wolno żyć w luksusie
cudzym kosztem.
- Hm - mruknęła.
Był przygotowany na słowa protestu, a to jej „hm" zbiło go z tropu i
pozbawiło czujności. Pomyślał, że pokonają jednak tę przeszkodę. Dojechał pod
jej drzwi, wyłączył silnik i obrócił ku niej twarz.
- No i co powiesz, Mallory? Co „hm"? Czy ja naprawdę jestem takim
draniem, za jakiego mnie uważasz?
Wykrzywiła te swoje ponętne usta.
- „Hm" znaczy: nie wiem. Skoro nie jesteś tu z powodu mojego ojca i
skoro nie zależy ci na seksie, to w czym rzecz? Dlaczego obchodzą cię moje
losy?
- A dlaczego miałyby nie obchodzić? Jesteśmy w końcu przyjaciółmi, a
przynajmniej byliśmy.
- Nie. - Potrząsnęła przecząco głową. - Nie byliśmy. Być może nie
wyznaję się na tym - mówiła to tonem z lekka ironicznym - lecz o ile wiem,
przyjaciele to ludzie, który spędzają ze sobą dużo czasu, rozmawiają, powierzają
sobie tajemnice. A my jesteśmy po prostu znajomymi o długim stażu,
przychylnymi sobie, życzącymi sobie jak najlepiej.
Powinno mu schlebiać, że Mallory uznała, że istnieje między nimi bliższy
związek. Dlaczego więc w tym, co powiedziała, wyczuwał jakiś zgrzyt?
- Tu chodzi o coś więcej - podkreślił. - Moim zdaniem twój ojciec
zasłużył sobie na to, by go potraktowano z całą surowością prawa, ale ty byłaś
tylko niewinnym, mimowolnym świadkiem. Mimo to właśnie ty ponosisz
koszty tej sprawy i bez względu na to, jak na to patrzysz, czy że jest to pomyłka
sprawiedliwości czy monumentalny szwindel, to się nigdy nie powinno było
zdarzyć.
- 30 -
- To znaczy, że według ciebie jestem ofiarą?
Ton jej głosu powinien mu uświadomić, że to przede wszystkim on
popełnił błąd.
- Nie możesz przez niego stracić wszystkiego - dodał.
- A ty jesteś tu po to, by do tego nie dopuścić?
- Tak. Jeśli mi na to pozwolisz - zastrzegł.
Wsunęła stopy w pantofle. Gdy pochyliła głowę, włosy opadły jej na
twarz. Po chwili wyprostowała się i ujrzał błysk w jej ciemnych oczach. Tylko
ślepy by tego błysku nie zauważył.
- Idź do diabła! - rzuciła.
Chwyciła torebkę, otworzyła z rozmachem drzwi i zanim zdołał się
zastanowić nad tym, co robić, rozbrzmiał stuk jej obcasów o chodnik.
- Chwileczkę! - krzyknął, wybiegł za nią i zdążył ją dogonić. - O co ci
chodzi, do jasnej...?
Chwycił ją za łokieć, obrócił.
- O ciebie! - odpaliła. - Arogancki, zarozumiały facet! - Uwolniła ramię z
jego uścisku. Oddychając z trudem, wysyczała: - Jakim prawem uważasz mnie
za swoją własność?
- Co?!
- Albo jesteś głuchy, albo tak zapatrzony w siebie, że nic do ciebie nie
dociera. Ale wysłuchaj mnie. Nie chcę twojej litości. I nie życzę sobie, żebyś
mną sterował!
- A więc takim torem biegną twoje myśli!
Nie pamiętał, by kiedykolwiek stracił kontrolę nad sobą, ale teraz czuł, że
nerwy mu puszczają. Zaniepokoiło go to. Zawsze panował nad emocjami.
- Tak! - Starała się uwolnić. - Dobrze słyszysz. - Otworzyła torebkę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl