[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do mnie.  Znów szeroko rozłożyła ręce.  A jeśli umrzesz, nawiedz mnie we
śnie, a pocieszę twój blady cień, jak będę mogła najczulej.
Sparhawk cofnął się przed jej wyciągniętymi ramionami, a potem odwrócił
się pozwalając, aby jego szata zawirowała w dramatyczny sposób  tyle przynaj-
mniej był winien Lillias  po czym wskoczył na siodło.
 %7łegnaj  powiedział uroczyście, ściągając wodze, by Faran stanął dęba
i bił powietrze kopytami  a jeśli nie spotkamy się więcej na tym świecie, to oby
Bóg pozwolił nam spotkać się na tamtym.  Spiął rumaka ostrogami i przegalo-
pował obok szlochającej kobiety.
 Czy ty to wszystko zrobiłeś celowo?  zapytała Sephrenia, gdy zsiadali
z koni przed oberżą.
 Chyba mnie trochę poniosło  przyznał Sparhawk.  Lillias lubi czasa-
mi urządzać mężczyznom takie sceny  dodał i uśmiechnął się ze skruchą. 
Zrednio trzy razy na tydzień zdarza jej się łamać sobie serce  stwierdził niczym
lekarz stawiający diagnozę.  Zawsze zdradzała mnie z zapamiętaniem i czasami
nie grzeszyła zbytnią uczciwością, jeżeli chodziło o kasę. Jest próżna, wulgarna
i samolubna. Oszukuje, jest chciwa i przesadnie melodramatyczna.  Przerwał na
chwilę, wspominając minione lata.  Jednak lubiłem ją. Dobra z niej dziewczyna
i pomimo wszystkich jej wad życie z nią nigdy nie było nudne. Byłem jej winny
to przedstawienie. Dzięki temu będzie mogła teraz chodzić po swojej dzielnicy
niczym królowa, a przecież nie kosztowało mnie to aż tak wiele, prawda?
 Sparhawku  powiedziała Sephrenia poważnie  chyba nigdy cię nie
zrozumiem.
 Właśnie dlatego życie jest takie podniecające, prawda, mateczko?  odparł
uśmiechając się do niej szeroko.
Flecik, siedząca na białej klaczy Sephrenii, zagrała szyderczą melodyjkę na
swojej fujarce.
313
 Pomów z nią  zasugerował Sephrenii  ona wszystko rozumie.
Flecik popatrzyła na rycerza, a potem łaskawie wyciągnęła do niego rączkę,
by pomógł jej zejść na ziemię.
Rozdział 24
Podróż przez Cieśninę Arcjańską przebiegła bez przygód. Pchani mocną bry-
zą, pod czystym niebem płynęli na północny wschód, a wokół nich, niczym straż
przyboczna, sunęły inne statki flotylli Vorena.
Trzeciego dnia podróży około południa Sparhawk wyszedł na pokład i stanął
obok Sephrenii, która razem z Flecikiem przyglądała się z dziobu spienionym
falom.
 Wciąż jesteś na mnie zła?  zapytał.
 Nie.  Westchnęła.  Chyba nie.
Sparhawk nie bardzo wiedział, jak ma wyrazić swoje niejasne przeczucia, za-
czął więc dość ostrożnie:
 Jak myślisz, Sephrenio, czy w Dabourze wszystko nie poszło nam zbyt
łatwo? Mam przeczucie, że ktoś znowu wodzi mnie za nos.
 Co przez to rozumiesz?
 Wiem, że tamtej nocy kilkakrotnie wywierałaś wpływ na Arashama. Czy
na Martela również?
 Nie. On byłby w stanie przeciwstawić się każdej mojej próbie zawładnięcia
jego wolą.
 Tak też myślałem. A więc co się z nim dzieje?
 Nie bardzo wiem, o czym mówisz.
 Zachowywał się zupełnie jak uczniak. Oboje znamy Martela. Jest inteli-
gentny i bystry. W lot potrafi przejrzeć zamiary przeciwnika, a jednak nie zrobił
nic, by mi przeszkodzić. Stał niczym głupiec, podczas gdy ja niszczyłem cały jego
plan. Wszystko poszło zbyt łatwo i dlatego mnie to niepokoi.
 Nie spodziewał się zobaczyć nas w namiocie Arashama. Może to zasko-
czenie wytrąciło go z równowagi, Sparhawku.
 Martela nie można tak łatwo zaskoczyć.
Sephrenia nachmurzyła się.
 Nie  przyznała  istotnie nie.  Pomyślała przez chwilę.  Czy pa-
miętasz, co mówił pan Darellon przed naszym wyjazdem z Cimmury?
 Niezbyt dokładnie.
315
 Otóż zauważył on, że Annias, przedstawiając sprawę Radzie Królów, za-
chowywał się niczym niewykształcony prostak. Powiadomił władców o śmierci
hrabiego Raduna, a nawet nie sprawdził wcześniej, czy to prawda.
 Ach tak, teraz pamiętam. Powiedziałaś wtedy, że cały ten spisek  próba
zamordowania hrabiego i obarczenie winą pandionitów  mógł powstać w gło-
wie styrickiego czarnoksiężnika.
 Być może sprawy zaszły jeszcze dalej. Wiemy, że Martel miał do czynienia
z damorkiem, a to oznacza, że Azash również się w to miesza. Dotąd Azash miał
do czynienia jedynie ze Styrikami, o subtelnościach umysłów Elenów niewiele
wie. Bogowie Styricum nie słyną z przebiegłości, rzadko kiedy potrafią sprostać
nieprzewidzianemu rozwojowi wypadków, chyba dlatego, że sami Styricy nie są
zbyt bystrzy. Oba spiski, zarówno w Arcium, jak i w Rendorze, miały na celu
zdyskredytowanie Rycerzy Kościoła i pozbycie się ich z Chyrellos na czas wybo-
rów. W pałacu Cimmury Annias zachowywał się jak Styrik; Martel zachowywał
się podobnie w namiocie Arashama.
 Nie jesteś konsekwentna, Sephrenio  zaprotestował Sparhawk.  Naj-
pierw twierdzisz, że Styricy nie grzeszą przebiegłością, a potem sama odpowia-
dasz mi w tak zawiły sposób, że nie potrafię nadążyć za twoim tokiem rozumo-
wania. Czemu po prostu nie powiesz, co masz na myśli?
 Azash zawsze miał przemożny wpływ na umysły swoich wyznawców.
W większości byli to Styricy. Czyż nie zastanowiło cię, że Annias i Martel rów- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl