[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odbiega od normy tańczenie nago na środku kościoła albo kopanie staruszek na ulicy. Dlaczego
obaj postanowili ze sobą skończyć?
 Oto jest pytanie. Spróbuję na nie odpowiedzieć, tylko przedtem muszę wykombinować jakiś
sposób, żeby Whitney zgodził się zostawić obje sprawy otwarte. Wyślij dane na dysk i wydrukuj 
poleciła komputerowi, po czym odwróciła się do Roarke a.  Mam jeszcze kilka minut.
Zmarszczył jedną brew  był to jeden z gestów, który skrycie uwielbiała.
 Naprawdę?
 Jakie to przepisy chciałeś złamać?
 Właściwie kilka różnych.  Rzucił okiem na zegarek, a Eye podeszła do niego i zaczęła rozpinać
jego elegancką lnianą koszulę.
 Dzisiaj musimy jechać na premierę do Kalifornii.
 Dziś.  Mina jej nagle zrzedła, a palce zastygły przy guziku.
 Ale wcześniej mamy chyba czas na drobne wykroczenie.  Ze śmiechem porwał ją z podłogi i
położył na pulpicie.
Eve wciągała długą do ziemi, czerwoną, obcisłą sukienkę, narzekając, że nie sposób włożyć pod nią
ani skrawka bielizny. Nagle rozdzwonił się videokom. Naga do pasa, z wiszącą do kolan zwiewną
górą sukienki, skoczyła jak oparzona.
 Peabody?
- Tak jest. - Po początkowym wahaniu, Peabody przybrała swój zwykły, obojętny wyraz twarzy. 
śliczna sukienka. To jakiś nowy styl?
Zbita z tropu Eve spojrzała w dół, lecz zaraz podniosła na nią oczy.
 Cholera, widziałaś już przecież moje cycki.  Jednak uporała się jakoś z wąskim materiałem i
wciągnęła na siebie górę.
 Zgadza się. Pozwolę sobie zauważyć, że są bardzo ładne.
 Podlizujesz się, Peabody?
- No pewnie.
Eve powstrzymała wybuch śmiechu i przysiadła na brzegu kanapy.
 Masz dla mnie meldunek?
 Tak jest, mam...
Eve zauważyła, że Peabody utkwiła rozmarzony wzrok gdzieś za nią, więc obejrzała się przez ramię.
Do pokoju wszedł Roarke prosto spod prysznica, ociekający wodą i odziany tylko w biały ręcznik,
niedbale okręcony wokół bioder.
 Mógłbyś zniknąć na chwilę, Roarke, zanim moja podwładna dostanie pomieszania zmysłów?
Spojrzał na ekran videokomu i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
 Cześć, Peabody.
 Cześć.  Wyraznie usłyszeli, jak dziewczyna przełknęła ślinę.
 Miło cię widzieć. Chcia... Wszystko w porządku?
 W najlepszym. A u ciebie?
 Słucham?
 Roarke.  Eye ciężko westchnęła.  Daj jej spokój albo zablokuję video.
 Nie trzeba, poruczniku.  Z Peabody jakby uszło powietrze, gdy Roarke zniknął z kadru.  Jezu
 wyszeptała i uśmiechnęła się głupkowato do Eye.
 Uspokój hormony, Peabody, i melduj.
 Już opanowałam, poruczniku.  Chrząknęła.  Udało mi się pokonać różne biurokratyczne
przeszkody, zostało tylko kilka drobiazgów. Udostępnią nam wszystkie dane jutro przed dziewiątą.
Ale żeby je obejrzeć, musimy jechać do Waszyngtonu.
-. Właśnie tego się bałam. W porządku, Peabody. Złapiemy wahadłowiec o ósmej.
 Nie wygłupiaj się  powiedział zza niej Roarke, wpatrując się krytycznie w prążkowaną
marynarkę, którą trzymał w rękach.
 Skorzystasz z mojego transportu.
 To służbowy wyjazd policji.
 Nie ma sensu, żebyście jechały ściśnięte jak sardynki w puszce. Wygodna podróż wcale nie
znaczy, że pojedziecie tam mniej oficjalnie. Zresztą ja też mam pewną sprawę do załatwienia w
Waszyngtonie. Zabiorę was ze sobą.  Przechylając się przez ramię Eye, uśmiechnął się do
Peabody.  Przyślę po ciebie samochód. Za piętnaście szósta  może być?
 Jasne.  Nie pokazała po sobie rozczarowania, że Roarke jest już w koszuli.  Zwietnie.
 Słuchaj, Roarke...
 Przepraszam, Peabody.  Aagodnym ruchem powstrzymał Eye przed dokończeniem zdania.  I
tak jesteśmy już spóznieni. Do zobaczenia rano.  Wyciągnął rękę i wyłączył videokom.
 Dobrze wiesz, że kiedy się tak zachowujesz, okropnie się wkurzam.
 Wiem  odparł spokojnie Roarke.  Dlatego właśnie tak trudno mi się oprzeć.
Odkąd cię poznałam, spędzam pół życia w podróży  mruknęła Eye, gdy sadowili się w Jet
Secie Roarke a.
 Wciąż się dąsasz  zauważył i dał znak stewardessie.  Moja żona chciałaby jeszcze trochę
kawy. Ja chętnie się do niej przyłączę.
 Służę.  Dziewczyna zwinnie i bezszelestnie podążyła w stronę kuchenki.
 Uwielbiasz to powtarzać, prawda? Moja żona.
 Rzeczywiście, lubię.  Roarke lekko uniósł głowę Eye i pocałował niewielki dołeczek w jej
brodzie.  Nie wyspałaś się  powiedział cicho, patrząc na cienie pod jej oczami.  Prawie nigdy
nie wyłączasz tego zapracowanego mózgu.  Uniósł wzrok i spojrzał na stewardessę, która
postawiła na stole przed nimi parującą kawę.
 Dziękuję, Karen. Startujemy, gdy tylko przyjedzie posterunkowa Peabody.
 Powiadomię pilota. %7łyczę miłego lotu.
 Tak naprawdę wcale nie musisz jechać do Waszyngtonu, prawda?
 Mogłem to załatwić w Nowym Jorku.  Wzruszył ramionami i wziął kawę.  Ale moja obecność
na miejscu będzie miała lepszy efekt. Poza tym będę miał okazję poobserwować cię przy pracy.
 Nie chcę cię w to angażować.
 Zawsze tak mówisz.  Wziął ze stołu filiżankę i podał jej z uśmiechem.  Ale zauważ,
poruczniku, że jestem zaangażowany w związek z tobą i dlatego nie możesz mnie wyłączyć z gry.
 Chcesz powiedzieć, że to raczej ty nie dasz się wyłączyć.
 Zgadza się. A oto i nasza grozna Peabody we własnej osobie.
Weszła na pokład w odprasowanym mundurze i lśniąca czystością, lecz zepsuła efekt, rozglądając
się na wszystkie strony z rozdziawionymi ustami.
Luksusowe wnętrze kabiny przywodziło na myśl pięciogwiazdkowy hotel: miękkie, wyściełane
siedzenia, błyszczące blaty stołów, kryształowy wazon, w którym stały kwiaty tak świeże, że lśniły
od rosy.
 Przestań się gapić, Peabody, wyglądasz jak pstrąg.
 Zaraz kończę, poruczniku.
 Nie przejmuj się nią, Peabody, wstała lewą nogą.  Wstał, wprawiając tym Peabody w
zaniepokojenie, zanim się zorientowała, że Roarke po prostu chce, żeby usiadła.  Napijesz się
kawy?
 Ja... tak, bardzo chętnie.
 Zaraz przyniosę, a potem zostawię was, żebyście spokojnie porozmawiały o pracy.
Peabody.
 Dallas, to jest... super.
 Po prostu Roarke  mruknęła w głąb kubka Eye.
- Tak, właśnie mówię. Super,
Eve rzuciła na niego ukradkowe spojrzenie, gdy wszedł, niosąc więcej kawy. Ciemny i wspaniały,
odrobinę złośliwy, pomyślała. Tak, zdaje się, że super to najlepsze słowo.
 Zapnij pasy, Peabody, i miłej przejażdżki.
Start przebiegł spokojnie, a podróż trwała bardzo krótko, tak że Peabody ledwie zdążyła przekazać
Eve szczegóły ich misji w Waszyngtonie. Miały się zameldować u szefa Bezpieczeństwa
Pracowników Rządowych. Wszystkie dane mogły obejrzeć tylko na miejscu  nie wolno było
niczego kopiować ani wynosić.
 Pierdoleni politycy  narzekała Eve, gdy wskakiwały do taksówki. - Kogo chcą chronić? Przecież
facet nie żyje.
 To zwykła procedura SOSD  solidarnie osłaniamy swoja dupy. W Waszyngtonie zawsze jest
sporo dup do ochrony.
-Raczej tłustych dupsk.  Eye popatrzyła na nią uważnie.  Byłaś już kiedyś w Waszyngtonie?
 Dawno, jeszcze jako dziecko.  Wzruszyła ramionami.  Z rodziną. Wolnowiekowcy
organizowali milczący protest przeciw sztucznej inseminacji bydła.
Eye nawet nie próbowała stłumić pogardliwego prychnięcia.
 Nie przestajesz mnie zadziwiać, Peabody. Skoro jednak byłaś tu tak dawno temu, może chcesz
podziwiać widoki. Popatrz tylko na te pomniki,  Wskazała mijany właśnie pomnik Lincolna, wokół
którego tłoczyli się turyści i uliczni sprzedawcy.
 Widziałam na video...  zaczęła Peabody, lecz Eye uniosła brwi.
 Patrz za okno, Peabody. To rozkaz.
 Tak jest.  Z miną, która u kogoś innego mogłaby wyglądać na dąsy, Peabody odwróciła głowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl