[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo całe życie marzyłam, by złożyć przysięgę w kościele,
zmienił zdanie i stwierdził, że to faktycznie wspaniała rzecz.
 Wiem. Ja też.
Znów mnie objął w talii.
 Naprawdę nie masz nic przeciwko tym staroświeckim
słowom?
 Są piękne, kochanie.
 Też tak myślę. Bardzo romantyczne.
Ilekroć wyobrażam nas sobie stojących przed ołtarzem ze
złączonymi dłońmi i wypowiadających te słowa pewnym,
dzwięcznym głosem, nic więcej na świecie się nie liczy.
Niestety, gdy dwadzieścia minut pózniej zbliżamy się do
domu jego rodziców, moje poczucie bezpieczeństwa zaczyna się
ulatniać. Tavishowie wrócili, nie ma wątpliwości. Wszystkie
światła zapalone, a z okien dobiegają głośne dzwięki opery. Nagle
sobie przypominam, jak Antony raz spytaÅ‚, czy lubiÄ™ Tannhäusera,
a ja odparłam, że nie palę.
Boże, czemuż nie zapisałam się na błyskawiczny kurs wiedzy
o operze?
Magnus otwiera przede mną drzwi i mówi:
 Kurczę, zapomniałem zadzwonić do doktora Wheelera.
Wracam za parÄ™ minut.
No nie. Już biegnie na górę do gabinetu i zostawia mnie
samą. Jak on może?
 Magnus&  Staram się ukryć panikę.
 Zmiało! Rodzice są w kuchni. Aha, kupiłem dla ciebie
prezent na podróż poślubną. Możesz go otworzyć!  Posyła mi
całusa i znika.
Na otomanie w holu stoi wielkie pudełko przewiązane
wstążką. O rany, znam ten sklep i wiem, że nie jest tam tanio.
Otwieram, rozdzieram bladozieloną bibułkę i moim oczom ukazuje
się szaro-białe japońskie kimono z delikatnym nadrukiem.
Przepiękne, jest nawet do niego pasująca koszulka.
Czmycham do niedużego sąsiedniego pokoiku, z którego nikt
nigdy nie korzysta, zdejmuję bluzkę i sweter, wkładam koszulkę, a
na to z powrotem moje ciuchy. Jest troszeczkę za duża, ale i tak
śliczna. Jedwabiście gładka i cudownie przyjemna w dotyku.
To rzeczywiście cudowny prezent, ale szczerze mówiąc,
wolałabym, żeby Magnus był teraz ze mną i trzymał mnie za rękę.
Potrzebne mi jego moralne wsparcie. Składam kimono i chowam z
powrotem do pudełka razem z podartą bibułką. Nie śpieszę się.
Magnus ciągle nie wraca. Nie mogę tego dłużej odwlekać.
 Magnus?  dobiega z kuchni charakterystyczny piskliwy
głos Wandy.  Czy to ty?
 Nie, to ja, Poppy!  Z nerwów mam tak ściśnięte gardło, że
mój głos brzmi obco.
 Poppy! Chodz do nas.
Odwagi. BÄ…dz sobÄ….
Chwytam w dłoń butelkę wina i wchodzę do kuchni. Jest w
niej ciepło i pachnie sosem bolońskim.
 Dobry wieczór, jak się macie?  rzucam w nerwowym
pośpiechu.  Przyniosłam wino, mam nadzieję, że będzie dobre.
Czerwone.
 Poppy!  Wanda rzuca siÄ™ ku mnie. WÅ‚osy, jak zwykle w
nieładzie, ma świeżo ufarbowane henną. Ubrana jest w jedną z
tych swoich dziwnych, obszernych sukienek, które wyglądają jak
uszyte z materiału na spadochrony, a na nogach ma płaskie
trzewiczki ze sprzÄ…czkÄ…. Na bladej twarzy jak zwykle zero
makijażu, nie licząc krzywo położonej czerwonej szminki35. Kiedy
ociera się o mnie policzkiem, wyczuwam zapach zwietrzałych
perfum.
 Na-rze-czo-na!  Wypowiada to słowo z czułością
graniczÄ…cÄ… z kpinÄ….  Oblubienica!
 Dama serca  dorzuca Antony, wstając zza stołu. Ma na
sobie tę samą tweedową marynarkę co na zdjęciu z okładki książki
i przygląda mi się tym samym świdrującym spojrzeniem. 
 Kochaj mnie, skarbie, czule i słodko. Bądz moim Bączkiem, ja
Twą Stokrotką . O, masz następne do kolekcji, kochanie!  dodaje
w stronę żony.
 Faktycznie! Gdzie długopis? Potrzebny mi długopis! 
Wanda zaczyna szperać między papierami, które zawalają blat. 
Ileż szkody przyniósł feminizmowi ten idiotyczny antropomorfizm
wynikający z lenistwa umysłowego.  Bądz moim Bączkiem, ja
TwÄ… StokrotkÄ… . No powiedz sama, Poppy!  Odwraca siÄ™ do
mnie, a ja tylko głupio się uśmiecham.
O czym oni mówią? Nie mogliby się przywitać jak normalni
ludzie?
 Jak siÄ™ zapatrujesz na kulturowÄ… odpowiedz na
antropomorfizm? Z perspektywy młodej kobiety?
%7łołądek podchodzi mi do gardła, kiedy zdaję sobie sprawę,
że Antony znów mi się przygląda. O matko! Czy on mówi do
mnie?
Antro-co?
Mam wrażenie, że gdyby dał mi te pytania na piśmie i pięć
minut na zastanowienie się (może jeszcze słownik), miałabym
szansę wymyślić coś w miarę inteligentnego. Studiowałam
przecież na uniwersytecie, napisałam niejeden esej zawierający
trudne słowa, a nawet pracę dyplomową36. Pani od angielskiego raz
mi nawet powiedziała, że mam  poszukujący umysł 37.
Nie mam jednak pięciu minut, Antony czeka na odpowiedz.
A w jego intensywnym spojrzeniu jest coś, co sprawia, że język
staje mi kołkiem.
 Cóż, hm& No& to& jest bardzo interesująca kwestia 
wykrztuszam.  I niezwykle ważna w dzisiejszych czasach. Jak
tam podróż?  Może uda się zmienić temat. Pogadać o filmach
albo coÅ›.
 Nie do opisania.  Wanda podnosi głowę znad kartki
papieru.  Dlaczego ludzie latajÄ…? Dlaczego?!
Nie jestem pewna, czy to było pytanie retoryczne.
 No& na wakacje albo&
 Zaczęłam już robić notatki do pracy naukowej na ten temat
 przerywa mi.  Impuls migracji. Dlaczego ludzie majÄ…
wewnętrzną potrzebę przemieszczania się po świecie? Czyżbyśmy
podążali szlakami migracyjnymi naszych przodków?
 Czytałaś Burroughsa?  pyta ją nagle z zaciekawieniem
mąż.  Nie książkę, tylko doktorat.
Jeszcze nikt nawet nie zaproponował mi drinka. Cichutko,
starając się nie zwracać na siebie uwagi, podkradam się do szafki i
nalewam sobie kieliszek wina. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl