[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Od tego momentu jego dzieje jawiły się mało klarownie. Matka zmarła, a on tułał się od
jednego sierocińca do drugiego. W żadnym domu dziecka nie zagrzał miejsca dłużej niż kilka
miesięcy. Nie dość, że nikt go nie adoptował, to jeszcze wszyscy opisywali go jako
nieznośnego urwisa, który co rusz wdawał się w bójkę z tym czy innym kolegą, a raz rzucił
się nawet z pięściami na stróża. W końcu przeniesiono go do placówki w Benewencie i tutaj
ślad po nim zaginął.
Serce Sofii zabiło mocniej.
 To dlatego przybyłem tu mniej więcej tydzień temu,
w dniu, kiedy starłaś się ze Zniewolonym - rzekł profesor, spo
glądając na nią. - Pomagałem Lidji cię szukać. Podzieliliśmy
miasto na strefy i ostatecznie to ja cię znalazłem. Zobaczyłem,
jak wychodzisz z kościoła pod wezwaniem świętej Zofii i osu
wasz się na ziemię. Nie masz pojęcia, jak się wtedy poczułem.
Poczucie winy ścisnęło Sofię za gardło.
" Jak już mówiłam Lidji, bardzo mi przykro, profesorze, proszę mi wierzyć.
" Nigdy więcej nie znikaj bez słowa. I staraj się zachować większą ostrożność, kiedy
spotykasz nieprzyjaciela. Nie przystępuj do walki, jeżeli nie znasz mocy przeciwnika.
Sofia zrobiła się czerwona jak burak.
 W tamtej chwili to wydało mi się najlepszym rozwiąza
niem  powiedziała wolno.
Profesor nareszcie się uśmiechnął.
 Dobrze wiem, jakie przyświecały ci intencje, lecz musisz
być przezorna. Następnym razem postaraj się działać... mniej
impulsywnie.
Posłał jej kolejny uśmiech, za co Sofia była mu wdzięczna. Nie podobał jej się kierunek, jaki
przybrała rozmowa, i wyglądała z nadzieją przyjaznego gestu.
Schlafen oparł się plecami o ścianę przyczepy.
 To by było na tyle. Moje poszukiwania są w toku. Mam
powody sądzić, że Smokończyk, znany jako Fabio Szilard,
nadal przebywa w Benewencie.
Sofia zesztywniała. Elementy układanki utworzyły spójną całość, natomiast wspomnienia
niedawnego starcia zyskały na ostrości. Dziewczynka przerwała panującą ciszę.
- Mam wam mnóstwo do opowiedzenia.
Na początku zdała relację ze swego snu, zaś Lidja skorzystała ze sposobności, by też opowiedzieć,
co jej się przyśniło. Potem Sofia skupiła się na tym, czego dowiedziała się na temat orzecha. Profesor
rozpromienił się.
" Czy coś ci to przypomina?  zapytała Sofia.
" Legendę - odparł.  Legendę o drzewie i odważnej dziewczynie. - Zaczerpnął tchu. - W
czasach, gdy Smokonia była na Ziemi, a Drzewo Zwiata bujnie rosło, istniało pięciu Stróżów i pięć
opiekujących się drzewem smoków. Dwóch Stróżów umarło w trakcie wojny i zostało nas trzech, w
tym jedna dziewczyna. Przez całe pokolenia wcielaliśmy się w naszych następców, niepomni na
wszystko, ale gotowi się obudzić, w razie gdyby Nidhoggr urósł w siłę. To właśnie przydarzyło się
mnie.
" Chcesz przez to powiedzieć, że są wśród nas dwie podobne do ciebie osoby?!  wykrzyknęła
Lidja z niedowierzaniem.
" Niezupełnie. Jeśli się nie mylę, pozostała już tylko jedna. Szukałem tej osoby, ale jak dotąd nie
udało mi się jej znalezć.
"
Co zaś się tyczy wspomnianej dziewczyny, to... no cóż, ona umarła wieki temu.
Profesor urwał i poprawił na nosie okulary. Często to robił i Sofia rada się temu
przyglądała. Ten gest przypominał jej o domu. Ostatnimi czasy, kiedy ona i Schlafen byli od
siebie daleko, tęskniła za nim.
" Ta dziewczyna - ciągnął profesor  miała na imię Idhunn i posiadała relikwię Drzewa,
o której naturze nie zachowały się jednak żadne wzmianki. Nie zapominajcie, proszę, że to,
co wam opowiadam, jest tylko legendą. Poszczególne wersje różnią się między sobą,
mnóstwo w nich nieścisłości i tak dalej. Lecz dziewczyna, o której mówię, istniała naprawdę.
Pewnego dnia wzięła relikwię i wsadziła ją do ziemi. W tym miejscu wyrosło drzewo.
" Nowe Drzewo Zwiata?  Lidja znów weszła mu w słowo.
 Nie, oczywiście, że nie. Gdyby tak było, wystarczyłoby
posadzić nasz Pączek i po kłopocie. Jednakże wydaje się, że
to drzewo było wyjątkowe i miało nadzwyczajne właściwości.
Nigdy nie traciło liści, a owocowało przez okrągły rok. Mówi
się, że otaczano je kultem, uprawianym przez kapłanki, któ
rych zwierzchniczką była Idhunn. Ona sama nie miała pojęcia
ani o swoim pochodzeniu, ani o Smokonii. Jedynym, co pozo
stało jej z przeszłości, był instynkt nakazujący pielęgnowanie
drzewa. Niestety, w pewnym momencie opacznie zrozumiano
oddawaną mu cześć i kapłanki padły ofiarą polowania na cza
rownice.
Profesor umilkł.
" I co dalej? Jaki los spotkał drzewo? A te dziewczyny?  dociekała Lidja.
" Legenda nic na ten temat nie mówi, podobnie jak nie wiadomo, co stało się z drzewem.
"
" Czy jest nim orzech z Benewentu?  zapytała Sofia.
" Myślę, że to wielce prawdopodobne. Zresztą sen Lidji jest jednoznaczny. Istoty, które
uważano tu za czarownice, w rzeczywistości były kapłankami uprawiającymi kult, natomiast
orzech skrywał w sobie relikwię Drzewa Zwiata. Tak czy inaczej, jeśli dobrze się zastanowić,
wszystko prowadzi do Benewentu. Moje poszukiwania przywiodły mnie tutaj, tutaj przebywa
Nidhoggr i wy też tutaj jesteście.
" Czy ta relikwia jest owocem? - spytała Sofia cicho. Miała wrażenie, że Lidja wstrzymuje
oddech.
" To możliwe.
Cisza, która zapadła po tych słowach, zdawała się trwać w nieskończoność.
" Gdzie jest Idhunn?
" Legenda głosi, że zmarła w epoce polowania na czarownice.
Sofia przypomniała sobie staruszkę, jej osobliwe zachowanie i to, co od niej usłyszała.
Podzieliła się tym z profesorem i Lidją.
 Niewykluczone, że ona jest Idhunn albo przynajmniej
kimś, kto ją znał. Wiesz, gdzie moglibyśmy ją spotkać? - do
ciekał profesor.
Sofia potrząsnęła głową.
" Pojawia się bez uprzedzenia. Widziałam ją w sumie dwa razy i to w dwóch różnych
miejscach.
" Nie przejmuj się, nie to jest teraz najważniejsze. Opowiedz nam raczej o starciu ze
Zniewolonym.
Sofia wzięła się w garść. Stało się; przyszła pora na to, czego obawiała się od samego
początku. Zacisnęła dłonie w pięści i rozpoczęła opowieść. Postanowiwszy, że będzie szczera
aż do bólu, opisała ze szczegółami pierwsze spotkanie z chłopcem w cyrku.
 Oto dlaczego Marcus wpadł wtedy w furię - zauważyła
Lidja.
Sofia przytaknęła. Wytłumaczyła, że jakiś czas pózniej ujrzała tego chłopca przed
kościołem, a ponieważ wydał jej się znajomy, zdecydowała się go śledzić.
 Chwileczkę  profesor wtrącił się do rozmowy.  Czy
mam rozumieć, że on normalnie mówił?
Sofia spojrzała mu w oczy.
 Wydaje mi się, profesorze, że nie stracił zdolności myśle
nia. W niczym nie przypomina chłopca, z którym zmierzyłam
się na brzegu jeziora Albano. Nie jest też podobny do opętanej
Nidy.
Profesor sprawiał wrażenie przejętego.
 Ale to jeszcze nie jest najgorsze - dodała Sofia z wes
tchnieniem, po czym opisała skrzydła chłopca: po części me
talowe, a po części organiczne. Wspomniała też o znamieniu.
 Ono jest identyczne jak moje - wyjaśniła, starając się za
panować nad drżeniem głosu.  Kiedy walczyliśmy, jarzyło
się światłem. W dodatku ten chłopiec sprawuje kontrolę nad
ogniem. Podpalił moją dzidę i całą podziemną świątynię.
Profesor Schlafen zmartwił się teraz nie na żarty.
 Ile ma lat?
Sofia nie miała wyjścia: musiała przywołać wspomnienie twarzy chłopca. Coś ścisnęło ją
w żołądku, serce zabiło mocniej.
" Jest starszy ode mnie najwyżej o rok.
" Myślisz, że wy werny mogły połączyć się z ludzmi ? A może to nowy rodzaj
nieprzyjaciela?  zapytała Lidja.
Profesor nie odpowiedział od razu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl