[ Pobierz całość w formacie PDF ]

planujesz to małżeństwo?
 Na razie będę musiał odłożyć moje plany. Ale życie jest, jakie jest... a nie takie jakim
chcielibyśmy, by było  odpowiedział.
 Czy to dlatego Wendy została na Hawajach, że nie układa się między wami? Tak mi
przykro! I jeszcze ja dołączyłam do twoich problemów, prawda? Przepraszam.  Przytuliła się
do jego ramienia.  Przyrzekam od teraz pomagać ci we wszystkich kłopotach. Gray, ona
kiedyś wróci do domu i będziecie mogli wszystko naprawić.
Patrzył na nią przez długą chwilę, aż wreszcie nikły uśmiech zagościł w kącikach jego
ust.
 Chcesz być takim małym, pomocnym duszkiem, tak? Dobrze, bądz nim.
Nieoczekiwanie zajrzała mu w oczy i uśmiechnęła się szeroko.
 A więc najpierw należy wszystko dobrze zaplanować i przestać się tym martwić.
 Mówisz tak, jakbyś niezle się orientowała w sprawie:  Jak nie uschnąć z żalu 
powiedział ze śmiechem.
Cieszyła się, że stała w cieniu i nie mógł zauważyć jej zażenowania.
 Słyszałam o tym co nieco  odpowiedziała zuchwale.
 Nie bazujesz na własnych doświadczeniach?  spytał, dotykając jej nosa.
 Kiedyś czytałam o tym książkę  odrzekła szybko. Nie chciała obciążać go swoimi
uczuciami, kiedy jego własne były zranione. Och, było tak dobrze móc znowu rozmawiać z
Grayem. Przyjazń była daleko lepsza niż kłótnie, które prowadzili od początku tej podróży.
 Cóż, pani doktor Dunn, co zaleca pani na jutro swemu pacjentowi?
 Gry sprawnościowe o dziewiątej, zaraz po śniadaniu, potem basen przed lunchem. Jeśli
ci to odpowiada?  spytała.
 Zastosuję się dokładnie do zaleceń, pani doktor.  Uśmiechnął się do niej.  Ale co z
dzisiejszym wieczorem? Co z bezsennymi godzinami tęsknoty nad ranem?
 Och, Gray!  wykrzyknęła.  Pospacerujemy po pokładzie.
 A potem kawa we dwoje, w blasku księżyca?  spytał.
 Nie kawa, Gray. To nie pozwoli ci spać. Gorąca czekolada  powiedziała.  Tak, na
pokładzie. I długa rozmowa. Mamy sobie tyle do opowiedzenia... a przy okazji to pozwoli ci
na chwilę zapomnieć o kłopotach.
Pogładził ją palcem po policzku.
 Moja słodka Caro...  Roześmiał się, wziął ją za rękę i włożył wraz ze swoją do
kieszeni. Wyruszyli na spacer po pokładzie.
Zacisnęła palce na jego dłoni. Cieszyła się jego bliskością i nowym związkiem między
nimi. Nawet jeśli nie domyślał się, że go kocha, mogła mu służyć pomocą i poparciem.
Oparła mu głowę na ramieniu. Była szczęśliwa, że może spędzić ten czas z nim i dla
niego.
Wreszcie zasiedli w wygodnych fotelach po zawietrznej stronie pokładu, a steward
przyniósł im dymiącą, pachnącą czekoladę i herbatniki.
 Teraz do dna, Gray. Sądzę, że po tym będziesz spał jak dziecko.
 Tak mówisz?  spytał.  Nie uważasz, że powinnaś przyjść i przykryć mnie oraz
pocałować na dobranoc?
Wstali razem i poszli wzdłuż korytarza do drzwi jej kabiny. Stali przez kilka chwil. Gray
wziął klucze i otworzył drzwi.
 Czy nie powinienem zajrzeć do środka i sprawdzić, czy ktoś nie czyha pod łóżkiem? 
spytał figlarnie.
 Grey! Nie jestem starą panną, która drży o swoją cnotę  powiedziała.
 Nie?  Podniósł do góry palce i zaczął wyliczać:  %7ładnych pocałunków. %7ładnych
zabaw. %7ładnych randek. %7ładnych poufałości. Ostrożna powaga. Ale przede wszystkim
żadnego haremu!
Chciała zaprotestować, ale Gray szybko pocałował ją w czoło.
 Nie martw się, kochanie  powiedział pokornie.  Twoja przyjazń jest bezcenna.
Sprawimy, żeby tak zostało.
I odszedł w dół korytarza do swojej kajuty.
Carolyn stała, patrząc za nim z głową pełną sprzecznych myśli. Czy rzeczywiście była tak
pruderyjna? Nie pamiętała też tych:  żadnych poufałości ... Miała w końcu poczucie humoru.
I co rozumiał przez  ostrożną powagę ? Dlatego, że miała zasady... Prawdopodobnie
mnóstwo dziewcząt, z którymi chodził, było mu powolnych. I z tego punktu widzenia patrzył
też na nią. Och, znowu się z nią drażnił. To było prawdopodobne.
Przez następne dni Carolyn czerpała tylko czystą przyjemność i radość z towarzystwa
Graya. Nauczyła się doceniać jego bystrość i poczucie humoru, a także umiejętność
rozmawiania o wielu rzeczach. Przyłapała się nawet na tym, że cieszy się, że Wendy nie
bierze udziału w tej podróży.
Było oczywiste, że on również znajdował przyjemność w jej towarzystwie, a poza tym z
Wendy spędzi prawdopodobnie całe życie. Tak, to wszystko, co ona mogła od niego
otrzymać. Dlatego ceniła każdą godzinę i każdy dzień, zdając sobie jednocześnie sprawę z
tego, jaki ból czeka ją w nadchodzących tygodniach. Wspomnienia tych dni, tych chwil będą
musiały wystarczyć jej na całe życie. Wiedziała, że tym razem ból i strata będą o wiele
większe niż siedem lat temu.
Następny postój miał być na wyspach Fidżi. Planowali z Grayem spędzić ten dzień
razem, więc gdy o szóstej rano usłyszała pukanie do drzwi, była już gotowa do wyjścia. Po
chwili stali oboje przy relingu, patrząc, jak słoneczne wyspy powoli wynurzają się zza
horyzontu. Wkrótce znalezli się na wyspie. Gray był zdziwiony jej żywym zaciekawieniem,
gdy mijali łąki, gdzie pasły się bawoły z ptakami na grzbietach. Małe palmowe chatki i suknie
tubylców lavalava uzupełniały krąg jej zainteresowań. Ale tego dnia wszystko miało
specjalny kolor i znaczenie.
Przyjechali do hotelu i od razu przebrali się w kostiumy kąpielowe. Spotkali znów na
trawniku przy wejściu na plażę. Gray wziął ją za rękę i pobiegli na brzeg, przedzierając się
przez piaszczyste wydmy. Woda miała taką samą temperaturę jak powietrze. Gray płynął
obok niej i wciągał ją pod wodę. W końcu uwolniła się i sama zaczęła go topić. Chwycił jej
ramiona i śmiejąc się, zamknął w żelaznym uścisku. Jej serce zapłonęło z emocji. Stanęła na
nogi i wtedy pocałował ją delikatnie. Bezskutecznie próbowała powrócić do rzeczywistości.
 Och, Caro... mógłbym cię udusić  powiedziała z mocą. Odsunął się od niej, wrócił na
plażę i rozciągnął na piasku.
Co miał na myśli? Wyglądało to tak, jakby nie chciał, by przypominała mu Wendy!
Właściwie nigdy o niej nie mówił, co wydawało się dziwne  ale myślała, że rozmowa na ten
temat sprawia mu ból.
Wyszła z wody i uklękła obok niego. Skropiła wodą jego pierś i ręką dotknęła kryjącego
oczy ramienia.
 Przepraszam, Gray! Nie chciałam wywołać bolesnych wspomnień.
Szybko oplótł ją ramieniem i przyciągnął ku sobie, całując czule w usta.
 Głupia dziewczyno, czy nie możesz zrozumieć, że cię kocham?  wybuchnął.  Czy
naprawdę muszę kochać cię jak przyjaciela... albo jak siostrę? Och, Caro... moje najdroższe
maleństwo!
Chwycił ją w ramiona i toczyli się po piasku, dopóki cali nie byli nim oblepieni. Musieli
więc wrócić do wody, by zmyć z siebie drobne ziarnka. Zanurzył ją i zatopił palce w jej
włosach, opłukując je z piasku. Podniosła się. Odgarnęła spadające na oczy kosmyki i
spojrzała na niego uroczyście.
 Gray, tak bardzo cię kocham  wyszeptała. Przyglądał się jej przez chwilę, aż wreszcie
z błyskiem w oczach pochwycił ją w ramiona.
 Jak brata, czy jak przyjaciela?
 Prawdziwie, Gray. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl