[ Pobierz całość w formacie PDF ]
74
mać ten straszliwy ziąb. Od czasu do czasu jednak musiała ogrzać trochę ręce, żeby nie odmrozić
palców. Niezbyt dokładnie wykręcały ubrania, bo w dłoniach brakowało im siły. Poprawią, kiedy
wrócą do domu. Zwykle robiły to we dwie i każda wyżymała swój koniec. Tak było dużo prościej.
- A więc będziesz wielką panią - zagadnęła Ane. Nie zamierzała tak łatwo odpuścić Hansine. - Tylko
najpierw musisz znalezć sobie takiego, który zechce z tobą pójść do ołtarza.
Hansine odzyskała rezon i przygotowała się na nowy atak.
- Już znalazłam. Wychodzę za Steffena!
Ane wbiła wzrok w służącą i z wrażenia upuściła prześcieradło. Maria podniosła je, lecz nie od razu
oddała Ane. Usiadła bez słowa i przyjrzała się Hansine. Czy ta dziewczyna nie rozumiała, że przy nich
nie należy wymieniać tego imienia?
W Heimly wiedziano już o planach służącej. Jej decyzja o poślubieniu Steffena nie spotkała się
bynajmniej z uznaniem. Dorte zaczęła popłakiwać, Jakob całymi dniami chodził niczym chmura
gradowa. Inni przez dłuższy czas ledwo się do niej odzywali. Nawet Fredrik już się z nią nie
przekomarzał. Hansine nadąsała się, nie rozumiejąc, dlaczego wszyscy są tak wrogo nastawieni do
Steffena.
Maria wyjaśniła jej to, co służąca powinna już o nim wiedzieć, ale Hansine była głucha na jej słowa.
Uważała, że to wszystko plotki i ludzka zawiść. Steffen był, jej zdaniem, niewinny jak Baranek Boży.
Tak go szykanowano, że wręcz zasługiwał na współczucie. A czyż najżyczliw-sza w świecie
Elizabeth nie była narażona przez całe lata na kłamstwa i ludzką zazdrość?
- Moja siostra nigdy nie doprowadziła nikogo do samobójstwa - odparła Maria, trzęsąc się ze złości. -
Po prostu ludzie nie darowali jej, że wyszła z biedy i żyje w do-
70
statku. A to coś zupełnie innego. To zaś, że potrafi zatamować krwotok i leczyć ziołami, wcale jej nie
pomaga. Hansine prychnęła.
- A ja myślałam, że jesteś moją przyjaciółką!
- Zawsze powtarzam, że niÄ… jestem. Pracujesz ü mnie jako sÅ‚użąca, ale staram siÄ™ traktować ciÄ™ po
przyjacielsku. W miarę możliwości, żebyś nadal mogła u mnie pracować. Jeśli jednak zbyt często
będziesz wspominać o tym... człowieku, to nie wiem, co zrobię. W czasie wolnym możesz robić, co
chcesz, to twoja sprawa, ale w pracy nie wymieniaj nawet jego imienia.
Hansine nic nie odparła. Nie mówiła więcej o Steffe-nie. Do czasu. Maria odłożyła prześcieradło do
wiadra, choć kapała z niego woda, i czekała, co powie Ane.
- Od dnia, gdy wyjdziesz za tego mordercę, nie masz czego szukać w Heimly!
Hansine poderwała się z miejsca, a Ane ruszyła za nią.
- Kiedy wyjdę za mąż, i tak się stąd wyprowadzę! Jeżeli nie słyszałaś, co przed chwilą powiedziałam,
to z przyjemnością powtórzę: nie zamierzam tyrać dla innych ani dnia dłużej, gdy nadejdzie ta chwila.
Maria również wstała.
- Skąd wiesz, że się z tobą ożeni?
- Bo mi to przyrzekł i zaręczył się ze mną! - Hansine zadarła głowę, wysunęła brodę i wystawiła rękę,
na której błyszczał pierścionek zaręczynowy. Dostała go od Steffena już jakiś czas temu, lecz nikt tego
nie skomentował.
Alexandra upadła i nie mogła się podnieść, leżała więc na rękach i kolanach.
- Hansine - powiedziała Maria. - Zaprowadz ją do Trygvego. Zaraz tam przyjdziemy.
Ane chciała zaprotestować, ale Maria posłała jej ostrzegawcze spojrzenie. Dopiero gdy służąca
wyszła, wyjaśniła:
- To się na nic nie zda, Ane. Nie mamy wpływu na to,
76
co ona robi po pracy. Ale kiedy wyjdzie za mąż, opuści Heimly. Co do tego nie mam wątpliwości. Ane
w zamyśleniu pokiwała głową.
- Niezależnie od tego, jaki Steffen jest i co zrobił, nie mogę pojąć, co on w niej widzi. Mimo wszystko
to bogaty i wpływowy człowiek, podczas gdy ona... - Ane spojrzała w stronę, gdzie przed chwilą
zniknęła służąca. -Nikt nie może o niej powiedzieć, że jest ładna. Ani nawet, że ma wdzięk. Jest
bezbarwna i pospolita. Nawet fryzurę ma zbyt gładką.
- On chce ją tylko wykorzystać - uznała Maria. - Obiecał jej małżeństwo jedynie po to, żeby rozbudzić
jej nadzieje. Nigdy się z nią nie ożeni. Wkrótce się znudzi i znajdzie sobie inną. Zakręcił się koło
Hansine, żeby zrobić nam na złość i znalezć dojście do naszej rodziny. Dobrze wie, że w ten sposób
może dopiec nam wszystkim, a zwłaszcza Elizabeth. Z Arnoldą mu się nie udało, bo w porę się
opamiętała. Poza tym jest mężatką.
Ane pokręciła głową.
- Ciągle ugania się za służącymi. A one są szczęśliwe, że w ogóle zechciał ha nie spojrzeć. Co za
bezduszny drań!
- Hansine wraca - szepnęła Maria. - Masz swoje prześcieradło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]