[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chcąc przejąć na siebie jak najwięcej jego bólu.
Po chwili Jake uspokoił się.
Mówiłem, \e zrobię z siebie głupca rzucił opanowanym głosem, w którym
jednak pobrzmiewały emocje.
Nie zrobiłeś zaprzeczyła Annie, odgarniając kosmyk włosów z jego czoła.
Wiem, \e nie mogę cię pocieszyć tak jak Yolande, ale jeśli moja obecność ci
pomaga, to zostanę tak długo, jak zechcesz.
Yolande? spytał Jake z niedowierzaniem, marszcząc brwi. A więc tak
myślałaś... Annie, nie sądzę, \ebym dał ci podstawy do wierzenia w to, ale
poznanie ciebie... kochanie się z tobą... to najlepsze, co mnie spotkało od śmierci
Jamie'ego.
Rozdział 8
Annie spojrzała na niego ze zdumieniem. Czy\by naprawdę tak myślał? Jak
mogła tak się pomylić co do jego uczuć?
Jakby wyczuwając niepewność dziewczyny, Jake ujął jej podbródek w dłonie i
zajrzał głęboko w szare oczy.
Powiedz, \e pozwolisz mi posiąść cię jeszcze raz powiedział miękko.
Nawet jeśli zachowywałem się jak głupiec.
Nie zawahała się; chciała wyrazić zgodę natychmiast, z głębi serca. Ciągle
jednak zastanawiała się, dlaczego tydzień temu tak dziwnie się zachował. Czy\by
był ostro\ny po tym, co zaszło między nim i matką Jamie'ego dawno temu? A
mo\e był inny powód, o którym nie miała pojęcia?
Jesteś pewny, \e tego chcesz? zapytała. Nawet po tym, jak mnie uwiodłeś,
nadal jestem uczciwa.
A myślisz, słodki aniele, \e ja nie byłem uwiedziony, kochając się z tobą?
Pochylił się ku niej i natychmiast poznała prawdę. Ból, jaki czuła w zeszłym
tygodniu z powodu rozstania, nie był większy ni\ jego ból. Mę\czyzna, którego
chciała zapomnieć, tęsknił za jej dotykiem. Powody jego zachowania na pewno nie
wynikały z braku po\ądania.
Jake szepnęła. Wiesz, jak bardzo cię pragnę?
Mo\e potrafię zgadnąć. Pragnąłem cię tak samo, nawet w snach.
Nieoczekiwanie na jego wargach pojawił się lekki uśmieszek. Myślisz, \e
mo\emy stąd wyjść... i znalezć miejsce, gdzie mogę łazić z kąta w kąt, jeśli zechcę,
i czuć się obrzydliwie, dopóki to nie minie?
Annie poczuła ogromną radość. Bez wahania podjęła decyzję. Wiedziała, dokąd
go zabierze. Kiedy w dzieciństwie cierpiała z powodu zniewag i krzywd, Ned
zabierał ją na bagna. Nauczył ją, jak zapomnieć się w pięknej scenerii i leczyć rany.
Znam doskonałe miejsce powiedziała, dziękując w duchu ojcu za to, \e był
takim mądrym człowiekiem. Jest tam woda, drzewa cyprysowe i niebo. Ale to
daleko... przynajmniej półtorej godziny jazdy. Dopiero rano mo\emy wynająć
łódkę.
Jake nie zastanawiał się.
Biegnij do domu i wez swoje rzeczy powiedział. Mój samochód
zaparkowany jest na podwórzu. Za pięć minut będę czekał na ulicy.
Zatrzymali się najpierw przy domu Jake'a, a potem Sally, \eby się przebrać.
Pózniej ruszyli na południowy zachód, w stronę domu, w którym Annie wyrosła i
marzyła o kochającym mę\czyznie, takim jak Jake. Patrząc na niego, zastanawiała
się, jak będzie wyglądało to miejsce w jego obecności.
Teraz, gdy byli razem, przepełniały ją najczulsze myśli i marzenia. Niestety,
dzień był długi i wypełniony prze\yciami. Po dwudziestu minutach głęboko spała.
Jake obudził ją na przedmieściach Houma. Zaczął padać wiosenny deszcz.
Annie poprosiła zaspanym głosem, \eby zatrzymał się przed sklepem, gdy\ chciała
zrobić zakupy. Potem pojechali cichymi ulicami w stronę Bajou Black. Jake
zatrzymał się dokładnie w tym miejscu, gdzie jej ojciec zawsze parkował d\ipa.
Zwiadomość tego, \e ojciec nigdy ju\ tu nie przyjdzie, uderzyła ją i dziewczyna
z trudem powstrzymała łzy.
Wiesz, co to znaczy kogoś stracić, prawda, aniołku? zapytał cicho Jake.
Wyraz jego oczu powiedział jej, \e nie musi odpowiadać. Uścisnął ją lekko i
wziąwszy torby z zakupami, ruszył za nią w stronę domu. Annie otworzyła drzwi i
puściła go przodem. Poło\ywszy torby na stole, Jake rozejrzał się po chacie.
Spojrzał na czyste chodniczki, na linoleum, starą, półokrągłą lodówkę i zlew.
Deszcz rozpadał się na dobre.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]