[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaledwie kilka dni pózniej, dwoma dużymi ciężarówkami, zjawili
się ludzie, którzy zaczęli montować dom z gotowych elementów.
Dom ów miał służyć jako szpital. Robotnicy potrzebowali na jego
złożenie czterech dni, a gdy opuścili okolicę, przysłane zostały łóżka
i wyposażenie sali operacyjnej.
W ciągu dwóch tygodni wszystko było gotowe. Cztery łóżka stały
w jednym pomieszczeniu, tuż obok znajdowało się wąskie, lecz
funkcjonalne laboratorium. Gabinet przyjęć był urządzony niemal
wyłącznie własnym wyposażeniem Jeffa. Jego największą dumą była
jednak sala operacyjna; wszystkie instrumenty znajdowały się w
zasięgu ręki, a pomieszczenie było wygodne do sprzątania.
Ciśnieniowy sterylizator nie był wbudowany w ścianę, ale
funkcjonował bardzo dobrze, a jego lśniąca chromem płyta robiła
duże wrażenie.
Oprócz prac kontrolnych, których nie chciał nikomu powierzyć,
do jego obowiązków należało także leczenie swoich pacjentów.
Amy tak ustawiła swe godziny pracy, żeby móc asystować Jeffowi
przy ewentualnych operacjach, a Fern stała się "dziewczyną do
wszystkiego". Obsługiwała pacjentów i rozweselała ciężej chorych.
Mike Darrin przysłał wystarczającą ilość narkotyków i środków
opatrunkowych, materiałów do szycia i strzykawek - czyli
93
RS
wszystkiego, co jak sądził, może się przydać Jeffowi. Z jego własnego
biura dotarły jeszcze szafki na instrumenty, fluoroskop i
inteligentnie wymyślony aparat, który odebrał Jeffowi na kilka minut
oddech. Aparaty tego rodzaju były używane w chirurgii mózgu i
posługiwał się nimi doktor Klee.
Fern wszędzie znajdowała coś do zrobienia. Była bardzo żądna
wiedzy i chciała dokładnie wiedzieć, do czego wszystko służy.
Jeff uświadomił sobie, że pod tą kruchą istotą skrywała się żelazna
wola. Była szczęśliwa, gdy mogła cokolwiek rozpakować i gdy Jeff
wyjaśniał jej działanie obcych dotychczas instrumentów.
Wiedziała dobrze kiedy przeszkadza i, gdy Jeff zaczął pierwszą
operacje, sama odmówiła sobie wejścia na salę operacyjną.
Jeff czuł się jak nowo narodzony, jak gdyby zdjęto mu z pleców
jakiś bardzo duży ciężar. Bycie użytecznym było dla niego niezwykłą
siłą napędową. Szybko stwierdził, że jego technika nie była wcale
zaśniedziała. Jedynym, co go w głębi ducha niepokoiło, była
możliwość, że w jego poczynania może wkraść się jakiś błąd. Jeśli
musiałby się zająć przypadkiem, w którym każda pomyłka mogłaby
skończyć się fatalnie, jego niepewność i niezdecydowanie na pewno
by wróciły.
Tymczasem pracował bez wytchnienia, zawsze gdy była taka
potrzeba. Od czasu do czasu miał dni, kiedy nie zdarzało się nic poza
skaleczeniem dłoni lub stopy, czasem przypadek odry. Potem znów
musiał pracować bardzo intensywnie. Wszystkie cztery łóżka
szpitalne były zajęte, a ponadto doszły jeszcze wizyty domowe.
Wydatki, które miał szpital, miały być zwracane tylko w
niewielkiej części. Ci z pacjentów, którzy mogli zapłacić swe
rachunki oddawali należność Amy, jako przedstawicielce wydziału
zdrowia. Na to nalegał Jeff, który sam nie otrzymywał honorariów.
Czasem przyjmował kurę, małą szynkę lub trochę warzyw, ale i do
tego pacjenci musieli go zmuszać.
Amy miała pełne ręce roboty. Jej obowiązki podwoiły się, gdyż
wciąż musiała odbywać swoje codzienne wizyty w okolicy. Fern,
dzięki uregulowanemu trybowi życia i regularnym posiłkom,
94
RS
przybrała na wadze, z czym było jej bardzo do twarzy. Babcia Foster
przebywała najczęściej w pokoju nad garażem, cały ruch w szpitalu
uważając za nonsensowny.
Jeff miał mało czasu dla Amy i niewiele więcej dla Fern. Zazwyczaj
byli wieczorem tak zmęczeni, że szli od razu spać, tym bardziej, że z
wyjątkiem radia nie było żadnych rozrywek.
Jeff słyszał od Amy, że doktor Gilden reagował teraz szybciej na
wezwania swoich pacjentów. Również jego surowy dotychczas
sposób badania miał się jakoby zmienić. Jedno było jednak pewne:
powodzenie, jakim cieszyła się jego praktyka, musiało szybko się
zmniejszać.
Jak dotąd nie przedsięwziął jeszcze nic przeciw Jeffowi, co
wydawało się dziwne. Jeff myślał, że Gilden będzie stosował środki
odwetowe, ale być może nie zrobił tego tylko dlatego, że nie umiał
poradzić sobie z uprzejmym sposobem, w jaki Jeff traktował
pacjentów.
Potem przyszła noc, kiedy Jeff nie mógł usnąć. Czy było to
przepracowanie, czy też wspomnienia, które znów go dopadły?
Praca sprawiała mu ogromne zadowolenie, lubił też swoich
pacjentów, ale kiedyś postanowił, że opuści tę okolicę. Może w
następnym tygodniu uda mu się zdobyć wolny dzień, pojechać do
miasta i poprosić Mike'a Darrina, aby zaczaj intensywnie rozglądać
się za zastępstwem dla niego.
Pacjentom przyniosłoby to wprawdzie jakąś zmianę, ale wątpił,
czy wiązałyby się z nią jakiekolwiek trudności.
Raz czy dwa nakrył babcię Foster, gdy wracała z wędrówki w
góry. Jak często zostawiała Fern samą w pokoju nad garażem,
oczywiście nie wiedział i nie chciał wypytywać, gdyż z pewnością
uraziłoby to Fern.
Celnicy przeczesywali wszystkie wzgórza i doliny, i od czasu do
czasu, przy odnalezieniu którejś z destylowni, zdarzało im się kogoś
aresztować. Gra w chowanego między góralami a celnikami trwała.
Tym, który przy zakupach przekazał Jeffowi nowinę, był
McAllister.
95
RS
- Babka Foster została wczoraj w nocy aresztowana.
- O Boże! - krzyknął Jeff. - Jeszcze tego nam brakowało.
- Całymi latami naigrawała się z celników. W końcu ją złapali.
Pracowała w swojej bimbrowni, kiedy weszli i ją zabrali.
- W takim razie bardzo się zaniedbała. Była przecież tak
pomysłowa i umiała zawsze ukryć swą działalność.
- Wszyscy się temu dziwią. Nikt nie przypuszcza, żeby babcia
Foster popełniła jakiś błąd.
- Czy ktoś zdradził celnikom, gdzie miała swą de-stylownię?
- Miejsce, gdzie pracowała, było tak dobrze ukryte, że ktoś mógł
się o nie potknąć i też go nie zauważyć.
- Ale kto mógł ją wydać?
- Wkrótce się tego dowiemy, pan również, gdyż on potrzebuje
lekarza.
Jeff zaczął się nagle tak spieszyć, jak nigdy dotąd.
- Niech pan przygotuje szybko moje sprawunki, McAllister.
Chciałbym pojechać do domu, żeby powiedzieć o tym Fern, zanim
zrobi to ktoś inny. Potem pojadę do miasta i zwolnię babcię za
poręką. Co za bałagan! - odebrał swoje pakunki. - Za każdym razem,
gdy sprawy zaczynają iść lepiej, musi się znowu coś wydarzyć.
Jeff pojechał natychmiast do domu, chociaż miał do odbycia
jeszcze dwie wizyty. Fern była zajęta myciem okien.
- Mam dla ciebie złe wiadomości - zaczął. - Będzie lepiej, jeśli
usłyszysz je od razu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl