[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyglądał dzisiaj zupełnie zwyczajnie. Nie jak troll...
Nieznajomy automatycznie zerknął przez ramię, ale ujrzał, oczywiście, jedynie pusty
korytarz.
- Tylko nie mów nikomu, że przyjdę i cię zabiorę, bo to mogłoby się dla ciebie zle
skończyć - kontynuował. - To nasza tajemnica. Zobaczysz, pokażę ci coś naprawdę
wyjątkowego...
Ta tajemnica w ogóle nie nęciła Sindrego. Wręcz przeciwnie.
- I będziesz mógł najeść się do woli lodów, ciastek i innych smakołyków. Kupimy też
zabawki. Ale pod warunkiem, że nie piśniesz o tym nikomu ani słówkiem.
- Nic nikomu nie powiedziałem! - odparł chłopiec bez tchu. - Nic! Nigdy!
- W porządku - wycedził mężczyzna przez zęby. - Pamiętasz, co się stanie, jeśli mnie nie
posłuchasz? Wtedy wyjdę z wody i cię zabiorę!
Sindre siedział jak sparaliżowany, przez cały czas tylko potakiwał głową.
42
- Ani słowa! - zagroził nieznajomy. - Pamiętaj, ani słowa!
I poszedł dalej.
Gard wyjrzał przez szparę w uchylonych drzwiach i wrócił do Mali.
- Rozmawia z jakimś pacjentem, miłym panem w średnim wieku. Ale, oczywiście, jest
śmiertelnie przerażony - roześmiał się.
- Przed wszystkimi nieznajomymi trzęsie się teraz jak mysz - uśmiechnęła się Mail -
Wcześniej wcale taki nie był. Dopiero niedawno, mniej więcej na początku wiosny, stracił
całkiem zaufanie do innych i do siebie. Przedtem był nawet gadatliwy. Co prawda reakcje
miał zawsze opóznione, i to raczej się nie zmieni. Nic nie da się zrobić.
- Akurat to nie jest takie ważne. Słyszałem, że Einstein też był nieco powolny w swoich
reakcjach.
Mali uśmiechnęła się nieznacznie.
- Nie oczekuję od Sindrego sławy Einsteina. Niech będzie tylko dobrym człowiekiem, to
mi wystarczy.
Gard przybrał niezwykle poważny wyraz twarzy.
- Myślę, że on będzie wyjątkowo dobrym człowiekiem.
- Naprawdę tak pan sądzi? - spytała, wyraznie wzruszona i wdzięczna. - Może ma pan
rację, ale jak na razie daleko mu do małego anioła, może mi pan wierzyć! Zauważyłam,
że już wkracza w wiek przekory. Zaczyna odkrywać, jaką oszałamiającą moc ma małe
słówko nie . Czasami potrafi się tak uprzeć i robić wszystko na przekór, że, na przykład,
jedzenie obiadu staje się koszmarem. Zwłaszcza kiedy wraca z przedszkola. Ale zwykle
jest posłusznym i miłym chłopcem.
Gard, przysłuchując się Mali, kiwał w zamyśleniu głową. Po chwili spytał ostrożnie:
- Czy pani nadal kocha jego ojca? Czy chciałaby pani spotkać go znowu?
- Ależ skąd, to odległa przeszłość!
- To dobrze. Bo wiem, że on już ułożył sobie życie. Ożenił się i ma dwoje dzieci, ale nadal
ogląda się za spódniczkami. Słyszałem, że podobno ma gdzieś jeszcze jedno dziecko.
Mali była wyraznie poruszona.
43
- Proszę nie myśleć, że pani nie rozumiem - dodał Gard. - Sam go bardzo lubiłem. Był
niezwykle czarującym mężczyzną i życzliwym kolegą.
Znowu podniósł się z miejsca.
- No, pora na mnie. Sindre pewnie już nie może się doczekać. Tak jak ustaliliśmy, oddam
go jutro rano do domu dziecka. Postaram się go odpowiednio przygotować, żeby obyło
się bez dramatycznych scen. Na pewno wszystko dobrze się ułoży. A ja wobec tego będę
mógł wyjechać służbowo na dwa, trzy tygodnie.
- Czym się pan zajmuje?
Gard, spojrzawszy na tę ładną twarz o dużych niebieskich oczach, poczuł nagły przypływ
wściekłości na Sverre Pettersena, który ośmielił się wyrządzić tej kobiecie taką krzywdę.
Wyjaśnił Mali, na czym polega jego fascynująca praca.
- Ale właściwie to jestem inżynierem - zakończył. - Tyle że pod koniec studiów powinęła
mi się noga na egzaminach i straciłem zapał do dalszej nauki. Lecz kiedy tylko znajdę
trochę czasu, zamierzam podjąć ją od nowa. Pół roku solidnego kucia i dodatkowy
egzamin powinny zapewnić mi dobrą pozycję wyjściową. Mógłbym wtedy robić projekty
dla elektrowni i temu podobne rzeczy. Przez ostatnie lata wiele się nauczyłem.
Mali uśmiechnęła się ciepło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]