[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Endre i Maria popatrzyli tylko na siebie i westchnęli ciężko.
- Jako dziecko był wspaniały - powiedział Endre. - Ale zawsze tkwiła w nim nieodparta
potrzeba wywyższania się. Z początku uważałem to za jego zaletę, ale teraz...
Nie dokończył zdania.
Maria stała przez chwilę w milczeniu, a potem zapytała cicho:
- Endre, ty pamiętasz, co zdarzyło się tamtej nocy, prawda? Poznaję to po twoich
oczach.
- Tak, Mario. Pamiętam wszystko. Domyślam się, że byłem odurzony proszkiem z ziół...
Ta noc stanowi moje najcenniejsze wspomnienie.
- Wobec świata powinniśmy o tym zapomnieć - rzekła czule. - Ale ja nigdy nie zapomnę!
- Mario - szepnął Endre. - Wracajmy do pozostałych, bo jeszcze porwę cię w ramiona, a
ponieważ jestem przy zdrowych zmysłach, nie wybaczono by mi tego.
W oczach dziewczyny zalśniły łzy, ale pokiwała głową, próbując się uśmiechnąć, i wyszła
pierwsza z salonu.
W hallu zobaczyli Magnusa, rozmawiającego z następcą tronu. Patrzył na księcia
Alexandra z niedowierzaniem, poruszony do żywego.
- Co się stało? - spytał Endre.
Odwrócił się jak lunatyk.
- Sten Sture nie dotarł do Sztokholmu. Umarł podczas przeprawy przez zamarznięte
jezioro Mlaren.
138
- O, nie! - wykrzyknęła Maria z rozpaczą w głosie.
- Szwecja straciła jednego z najwspanialszych przywódców w historii - powiedział z
żalem książę Alexander. - Nieprędko pojawi się w tym kraju człowiek takiego formatu, tak
świetnie się zapowiadający.
- A Christian ma otwartą drogę do tronu szwedzkiego - rzekł Magnus z goryczą. - Nikt już
mu w tym nie przeszkodzi.
Magnus ukrył twarz w dłoniach.
- Przepadła moja ostatnia nadzieja - wyszeptał. - Co mam teraz robić? Brandenburgia
została podbita, Sten Sture nie żyje. W Norwegii nie zyskam poparcia, zniszczyłem
przyjazń z Endrem. Odrzuciłem Marię. Teraz dopiero zdaję sobie sprawę, kogo utraciłem.
Bo na swój sposób ją kochałem. Teraz jest już za pózno. Ona wybrała Endrego. A czy ja,
Magnus Maar, kompletne zero, które karmi się złudzeniami, mogę się z nim
porównywać? Nie mam najmniejszych szans!
Magnus nie zdawał sobie sprawy, że mówi na głos i wszyscy go słyszą.
- Co ja zrobiłem? - jęknął nie odkrywając twarzy. - Co się ze mną stało? Może kiedyś moi
przyjaciele wybaczą mi krzywdy, jakie im wyrządziłem, ale ja sobie tego nigdy nie
wybaczę. Magnus Maar... Ideał, który prysnął jak bańka mydlana, z którego pozostała
tylko żądza władzy.
Kiedy opuścił dłonie, zobaczyli, że w oczach ma łzy.
- Ale jeszcze nie jest za pózno! - krzyknął. - Będę walczył przeciwko Christianowi, póki sił
mi starczy! Do tego nie potrzebuję niczyjej pomocy. To, co mam zrobić, zrobię sam!
I gdy wszyscy patrzyli na niego zaszokowani, odwrócił się na pięcie i z opuszczoną
głową wszedł na schody.
Zatrzymał się w połowie i spojrzał na zgromadzonych. Piękne szare oczy wyrażały
bezgraniczny smutek.
- Ale czy kiedykolwiek zdołam odzyskać wewnętrzny spokój, pogodzić się z samym
sobą? - spytał cicho.
Długo nie wychodził ze swego pokoju. Słychać było, jak przemierza go w tę i z powrotem
bez chwili przerwy.
Przy kolacji panowała napięta atmosfera, bo Magnus odmówił zejścia na posiłek.
139
Zamierzali właśnie wstawać od stołu, kiedy nagle drzwi prowadzące z hallu otworzyły się
na oścież i do środka wtargnęła gromada ludzi, głównie kobiety i dzieci.
- Pomocy! - krzyczeli. - Knechci wpadli w szał! Próbowaliśmy się ratować i uciec po
lodzie na drugą stronę rzeki, ale nie chcą nas przepuścić. Wielu naszych pojmali i włos
się jeży na myśl o tym, co z nimi robią...
Uderzyli w lament. Książę i jego gospodarz stali bezradni.
- Niestety, nic nie mogę zrobić - rzekł Alexander. - Z całego serca pragnąłbym wam
pomóc, ale mam związane ręce. Dałem słowo honoru, że nie opowiem się za żadną ze
stron. Gdybym nie dotrzymał słowa, grozi nam śmierć, a kraj, z którego pochodzę,
zostanie wplątany w wojnę.
Gospodarz przetłumaczył jego słowa.
- Pozwólcie nam zostać tu na noc! - błagali nieszczęśnicy.
Właściciel dworu pokręcił głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]