[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strażacy sami szykują sobie jedzenie, po kolei każdy ma dyżur przy garach.
- Bo tak jest. Jednak okazało się, że można mi powierzyć co najwyżej
robienie kanapek Inaczej marnuję zbyt dużo produktów.
Atmosfera rozluzniła się. Adamowi wyraznie smakował posiłek, co
Amber bardzo ucieszyło.
Kiedy naczynia zostały zmyte i schowane, Adam oznajmił, że
wychodzi, choć wcale nie miał na to ochoty.
Amber nie namawiała go, by został.
- Jeszcze raz dziękuję za spacer - powiedziała, odprowadzając go do
drzwi. - I przepraszam, że płakałam ci w mankiet.
74
RS
- Nie ma za co. - Zatrzymał się przy drzwiach, niepewny, czy ma ją
pocałować, czy tylko podać rękę.
- Dobranoc. - Otworzyła drzwi.
Adam zamknął je i wziął ją w ramiona. Jej oczy rozszerzyły się ze
zdziwienia, ale był pewien, że dostrzegł w nich iskierkę radości, zanim je
zamknęła, oddając mu pocałunek
Adam omal nie zwariował z nudy. Jego ramię było już zupełnie
zdrowe i miał nadzieję, że wkrótce będzie mógł wrócić do pracy.
Bezczynność doprowadzała go do szaleństwa.
Minęły dwa dni, odkąd widział Amber. Chciał do niej zadzwonić, ale
nie znał numeru. W książce telefonicznej figurowała zapewne pod
panieńskim nazwiskiem, gdyż nie mógł jej znalezć.
Dwa razy był pod jej drzwiami, ale zawrócił. Wiedziała, gdzie
mieszkał. Jeśli chciałaby go zobaczyć, wystarczyło wjechać windą na górę.
W czwartek posprzątał dom, zrobił pranie i zakupy. Kiedy z nich
wracał, zatrzymał się pod jej drzwiami. Ani śladu Amber.
W piątek zdecydował, że dość tego. Pójdzie do jednostki, choćby po
to, by porozmawiać z kolegami. Będzie patrzył, jak inni pracują.
Był prawie gotowy do wyjścia, kiedy zadzwonił telefon.
- Adam, zaspałam. Mógłbyś podrzucić mnie do mieszkania mamy? -
W głosie Amber słychać było zdenerwowanie. -Przywiozą meble dla
dziecka, a autobusem nie zdążę na czas.
- Jasne, zaraz jedziemy.
- Będę za pięć minut. Wielkie dzięki. Jestem twoją dłużniczką.
Uśmiechnął się. Hm, zyskał całkiem urodziwą dłużniczkę. Co dostanie
w zamian? Obiady przez cały tydzień? Po chwili ruszyli w drogę.
- Mam nadzieję, że nie miałeś dziś nic ważnego do zrobienia.
75
RS
- Nie, nie miałem. Nie denerwuj się, zaraz będziemy na miejscu.
Spojrzała na zegarek.
- Mają być po dziewiątej, więc na pewno zdążymy.
- Jak znam firmy dostawcze, przyjadą najwcześniej o dwunastej. Mają
zdrowe podejście do życia, nigdy im się nie spieszy.
Amber roześmiała się. Uwielbiał, gdy się śmiała. Była wtedy
naprawdę piękna. Lecz cóż, niedługo rozstaną się na zawsze.
- Skręć w prawo, to tutaj. - Kiedy samochód wjechał za róg,
pomachała ręką. - Zobacz, ciężarówka stoi przed domem. Szybko, żeby nie
odjechali.
Gdy Adam zatrzymał auto, Amber podbiegła do mężczyzny, który
wsiadał do szoferki, i zaczęła coś do niego mówić. Po chwili skinęła głową i
wróciła do samochodu.
- Dopiero przyjechali. Wielkie dzięki, Adam.
- Pomogę ci, a potem odwiozę do domu.
- Nie musisz tego robić. Wiem, że masz swoje sprawy.
- Mogą poczekać. Tylko zaparkuję i dołączę do ciebie. Po chwili dotarł
do mieszkania mamy Amber. Salon był
wielkości jej całego mieszkania. Przez ogromne okna rozciągał się
wspaniały widok na zatokę.
Zatrzymał się na chwilę, by na niego popatrzeć, po czym ruszył do
pokoju, w którym ustawiano pudła z meblami. Pod ścianą stał stolik do
przewijania, a na podłodze leżały misie i inne zabawki. W oknach wisiały
kolorowe zasłonki.
- Proszę tu podpisać - poprosił ją szef ekipy, podsuwając jakiś papier.
- Tak, oczywiście. - Amber miała dość smętną minę. -Myślałam, że
meble będą złożone.
76
RS
- Zajęłyby zbyt dużo miejsca w ciężarówce - wyjaśnił Adam. - Jeśli
chcesz, zajmiemy się tym.
- Jeśli naprawdę nie jest do dla ciebie zbyt wielki kłopot, byłoby
wspaniale - ucieszyła się. - Kiedy wrócą do domu, pokój będzie gotowy.
- %7ładen kłopot. Jeśli nie wiesz, gdzie Matt trzyma narzędzia, pójdę do
samochodu po swoje.
- Proszę, zrób tak. Nie chciałabym im grzebać w ich rzeczach.
- Zaraz wracam.
Adam fachowo zabrał się do rzeczy, robota wprost paliła mu się w
rękach.
- Robiłeś to już kiedyś?
- Co? Czy składałem kołyskę?
-Tak.
- Często robimy podobne rzeczy, kiedy pomagamy w odbudowie
domów po pożarze. W zeszłym roku byłem w Arizonie. Gorąco jak w
piekle, ale warto było się męczyć, żeby zobaczyć miny tych ludzi, którzy po
raz pierwszy ujrzeli swój nowy dom.
- Opowiedz mi o tym. - Usiadła na dywanie. Znała Adama kilka
tygodni, ale tak naprawdę niewiele o nim wiedziała.
Nie przerywając pracy, zaczął mówić o tym, jak robił zabawki dla
dzieci na Boże Narodzenie, jak złożył pierwszą kołyskę i bujany fotel. Kilka
razy głośno się roześmiała, słuchając o jego perypetiach.
- Przesadzasz, to nie mogło się zdarzyć - powiedziała w pewnym
momencie.
Podniósł oczy, w których dostrzegła dobrze już znane iskierki
rozbawienia.
77
RS
- Możesz mi nie wierzyć, ale tak właśnie było. Minęło południe, kiedy
skończył składanie bujanego fotela.
- Wypróbuj go - zaproponował.
Amber usiadła i zaczęła delikatnie się bujać.
- Ale miło. Chyba sobie też taki sprawię. Adam ustawił kołyskę pod
ścianą.
- Nie wiem, gdzie jej miejsce - powiedział, zbierając narzędzia.
- Tutaj wygląda dobrze. Pościelę ją i włożę kilka pluszowych zabawek.
Po chwili sypialnia była gotowa na przyjęcie nowego mieszkańca.
Amber stanęła w drzwiach i rozejrzała się.
Czy pokój jej dziecka będzie równie miły? Zapewne tak, gdyż mama i
Matt nalegali, by pozwoliła im kupić meble. Jej pokój był mniejszy, ale tak
samo przytulny. Adam objął ją.
- Aadnie, prawda? - spytała, opierając się lekko o niego. Przez chwilę
wyobraziła sobie, że Adam jest ojcem jej dziecka i że patrzą na pokój, który
wspólnie dla niego przygotowali.
Szybko odsunęła się od niego. Głupota, nic więcej.
- Dziękuję, Adam. Kiedy wrócą, będą mieli niespodziankę.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Posprzątajmy te pudła i chodzmy
coś zjeść.
- Szczerze mówiąc, miałam inne plany. - Amber sprawiała wrażenie
zaskoczonej.
- Co? Chyba nie powiesz mi, że masz odwiedzić chorą przyjaciółkę?
To miało być w sobotę.
Zaczerwieniła się lekko.
- Chętnie zaproszę cię na lunch - powiedziała, choć wiedziała, że
każda chwila spędzona w towarzystwie Adama tylko pogłębia niepokój, jaki
78
RS
wzbudzała w niej jego osoba. Jednak po tym, co zrobił, nie mogła go tak po
prostu odprawić.
- Moglibyśmy zjeść w  Embarcadero Center", a potem pójść do sklepu
z meblami i wybrać coś dla twojego dziecka - zaproponował Adam. - Chyba
że już coś sobie upatrzyłaś.
Amber nie wiedziała, co powiedzieć. Adam chce iść z nią do sklepu z
meblami dziecięcymi?
- Nie, jeszcze niczego nie wybrałam, ale wiem, czego potrzebuję. Mój
pokój nie będzie taki duży.
- To co, najpierw lunch?
- Ale pamiętaj, ja stawiam. Jestem ci to winna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl