[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zakłady u bukmachera czy umawiam się z jakąś
panienką...
- Czy mógłbyś teraz z grubsza podać mi najważ-
niejsze punkty tego dokumentu?
- Chwileczkę. - Oczyma duszy zobaczyła, jak
poprawia na nosie okulary. - Kuratorami funduszu
było troje dzieci Jacoba: Ralph, Ida i twoja babcia.
Teraz została tylko Ida. Riley miał rację - ona ma całą
władzę. Po jej śmierci kontrola nad funduszem ma być
sprawowana łącznie przez bank Jacoba i starszego
wspólnika w firmie jego doradców prawnych.
70 ZARCZYNY NA NIBY
- I oczywiście od nich nie uda się uzyskać żadnej
informacji - jęknęła Debora. Nie mówiąc już o na-
kłonieniu do udziału w akcji przeciw Idzie.
- Chyba nie.
- Czekaj. Co to znaczy  starszy wspólnik w firmie
jego doradców prawnych"? Ten, który zajmował się
jego interesami? Jeśli był w wieku Jacoba, musi teraz
mieć co najmniej sto lat.
- To nie jest zbyt jasne, ale sądzę, że chodzi o tego,
który jest starszym wspólnikiem w tym momencie.
Kancelarie prawnicze mają zwykle długi żywot, po
prostu zmienia się w nich tylko personel.
- Szkoda, że Riley nie skończył studiów praw-
niczych. Sam mógłby toczyć tę wojnę.
- W tamtych czasach firma nazywała się Bowers i
Milligan.
Debora szybko przekartkowała książkę telefoniczną
Summerset.
- Nie ma teraz żadnego Bowersa w Summerset -
stwierdziła. - Ani żadnego Milligana.
- No cóż, wyślę ci ten dokument. Może ty i Riley
doczytacie się w nim czegoś, co mnie umknęło.
Powodzenia, kochanie.
- Tatusiu, lepiej wyślij na adres Rileya. Nie
chciałabym, żeby ktoś omyłkowo otworzył kopertę w
Lassiter House.
- A więc ktoś już coś węszy, tak? - spytał William z
satysfakcją w głosie. - A skoro już mówimy o
intrygach, to wpadłem wczoraj do galerii, żeby
zobaczyć, co się tam dzieje, gdy ciebie nie ma.
- Nie było mnie zaledwie od kilku godzin - powie-
działa Debora oschle. - Cóż takiego mogło się stać?
- Nigdy nie wiadomo. Ta twoja asystentka - Peggy,
tak się nazywa? Jest bardzo dobra, Deboro.
- Tatusiu... Czy to znaczy, że Peggy coś ci sprzedała?
- Tylko małą akwarelkę.
ZARCZYNY NA NIBY
71
- To wszystko? Ty zdrajco!
- No, gdybym czekał na twój powrót, ktoś inny
mógłby ją kupić - powiedział rozsądnie William.
- Zadzwonię do ciebie pózniej. Czy nie powinniśmy
umówić się na telefon o stałych godzinach, żebym
mógł zawiadomić władze, jeśli się nie odezwiesz?
Ida przycinała stare krzaki pnących róż, dokładnie
pokrywające całe ściany patio. Deborze przemknęło
przez głowę, że Alec musi być mocno podrapany po
swoich wyprawach do zakazanego basenu.
- Dzień dobry, ciociu - zawołała, stając w szeroko
otwartych drzwiach balkonowych. - Mogę pomóc?
- Przycinanie starych krzewów wymaga doświad-
czenia. - Ida potrząsnęła głową.
- Mogłabym się nauczyć.
- Nie mów mi, że już się nudzisz w Sumrnerset
- powiedziana Zda, rzucając spojrzenie spoci oka.
- Nie, skąd. Tylko akurat nie mam nic do roboty.
- Riley nie chciał cię zatrudnić? Dziwię mij się.
Przepuszczać taką szansę na darmowego pracownika!
Debora usiadła na kamiennej ławeczce.
- To pewnie przyjdzie pózniej. Zresztą ma po mnie
za chwilę przyjechać. Chcemy spędzić dzień na farmie.
- Tak sądziłam. To dobrze, że może robić sobie
wolne, gdy tylko chce. Ja bym się bała zostawiać
wszystko w rękach najemnych pracowników.
- Ciociu, nikt nie powinien pracować cały czas. A
skoro ludzie, których zatrudnia, są dobrzy...
- Debora podciągnęła kolana, obejmując je ramionami.
Dodała z rozmysłem: - Sądziłam, że lubisz Rileya.
- A kto mówi, że nie?
- Wczoraj nie wyglądałaś na zachwyconą.
- Rileyem?
- Naszymi planami.
Ida odwróciła się w jej stronę, ale Debora nie
72 ZARCZYNY NA NIBY
mogła wyczytać z jej oczu niczego poza szczerym
zdumieniem.
- Mówisz, jakbyś czuła się winna, Deboro. Ciekawe
dlaczego. Czy jest jakiś powód, dla którego miałabym
nie akceptować waszych planów?
I tyle wyszło z bezpośredniego ataku, pomyślała
Debora. Wzruszyła ramionami.
- Nie ma żadnego powodu. Po prostu odniosłam
takie wrażenie. No, Riley jest dosyć... niezwykły. -
Pogratulowała sobie w duchu. Takie niedomówienie
brzmi znakomicie w ustach zakochanej kobiety.
- Tak - odrzekła Ida z namysłem. - Muszę przyznać,
że byłam zaskoczona.
- Myślałam, że nie podoba ci się pomysł, że będę
mieszkać w magazynie, czy coś takiego.
- To zaadaptowany magazyn. I co mnie właściwie
orjcfiocfzr, gcfzie mieszkasz? Niech tyiko nie przychodzi
ci do głowy zamieszkanie tutaj.
Deborę przeszedł dreszcz na samą myśl o spędzeniu
miodowego miesiąca w Lassiter House. Pomysł
dzielenia przez nowożeńców domu z ciotką Idą był
koszmarny.
- Nigdy mi to nie przyszło do głowy - powiedziała
Szczerze.
- To dobrze. Wiesz, wystawiam dom na sprzedaż.
- Lassiter House? - wyjąkała Debora.
- Jest zbyt duży - kontynuowała Ida - a Henry jest
już za stary, żeby dawać sobie ze wszystkim radę.
- Mogłabyś zatrudnić jeszcze jedną osobę.
Ida zdecydowanie pokręciła głową.
- To by było wyrzucanie pieniędzy. Zamierzam
zbudować sobie niewielki domek w kurorcie Prestona.
Wybrałam już nawet miejsce.
Niepokój Debory nieco zelżał. Ida ma przynajmniej
tyle rozsądku, by zaczekać ze sprzedażą domu, zanim
wpakuje się w coś nowego. A sprzedawanie tego
ZARCZYNY NA NIBY 73
budyniszcza może trwać miesiące, lata, albo całą
wieczność. Kto byłby na tyle szalony, żeby kupić
Lassiter House?
To dinozaur, a nie dom, pomyślała. Przez czterdzieści
lat, od śmierci Jacoba, nic się tu nie zmieniło. Wciąż
nie ma klimatyzacji, kanalizacja zaczyna nawalać, a
kuchnia wygląda, jakby ją przeniesiono wprost z
 Wichrowych Wzgórz".
- Masz rację, ciociu - powiedziała znacznie spokoj
niej. - W małym domu będzie ci łatwiej.
Ida parsknęła z wyższością.
- Ja dam sobie radę, z czym tylko zechcę. Ale
martwię się o Henry'ego. Poza tym uważam, że
powinnam mieć na oku moją inwestycję.
Debora przełknęła ślinę, przekonując się w myśli, że
dyskusja z ciotką na temat Paradise Valley mija się z
celem. W każdym razie w tej chwili. Ida przyglądała
jej się z ciekawością.
- Nie aprobujesz planów budowy kurortu, prawda?
- spytała.
- To nie moja sprawa - odrzekła Debora. - Jestem
pewna, że bardzo dokładnie sprawdzisz wszystko,
zanim zdecydujesz się na jakąkolwiek większą inwes-
tycję. Zwłaszcza że chodzi o pieniądze z funduszu, a
dobrze wiesz, jak bardzo twemu ojcu zależało na
utrzymaniu majątku.
- A także ze względu na zbliżający się ślub i
związane z tym wydatki? - spytała Ida spokojnie.
- Nic takiego nie powiedziałam. Ale skoro jesteśmy
przy tym temacie, może mi powiesz, co powinnam
wiedzieć, zanim zacznę robić jakieś plany.
- Chodzi ci o to, czy są jakieś ograniczenia, rzeczy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl