[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świadczenie nauczyło ją, że zawsze w ostatecznym rozrachunku przynoszą kłopoty.
Wbrew wcześniejszej sugestii nigdy nie była łatwą zdobyczą. Na tyle dobrze znała samą
siebie, by wiedzieć, że drogo zapłaci za słabość. Podobnie jak matka łatwo ulegała emo-
cjom. Wielokrotnie patrzyła bezradnie, jak wykorzystywano jej łatwowierność. Gdy w
końcu Dani komuś zaufała, podeptano jej uczucia. Ponad wszystko potrzebowała trzez-
wego umysłu, by nie popaść w zależność od nikogo.
Zwykle jako środek obrony stosowała żart, szyderstwo, nawet złośliwość. Lecz w
obecności Aleksa nic mądrego nie przychodziło jej do głowy, co ją bardzo niepokoiło.
Gorączkowo mobilizowała wszystkie siły, by wymyślić skuteczną strategię.
Minęła sekunda, dwie, trzy. Aleks patrzył na nią zwężonymi oczami. Wtem splótł
palce, zarzucił ręce za głowę i w tej nienaturalnej pozycji wymaszerował na korytarz, ni-
czym zaaresztowany przestępca.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Dani ledwo zwlokła się z łóżka. Usnęła dopiero o świcie, gdy już ptaki zaczęły po-
ranną pieśń. Podciągnęła spodnie flanelowej piżamy i ruszyła w dół po schodach w po-
szukiwaniu kawy.
W kuchni stół zaścielały gazety. Radio ryczało na cały regulator. Zamrugała po-
wiekami, żeby oczy przywykły do światła. Aleks siedział przy stole w nienagannym gar-
niturze. Już zdążył spałaszować do połowy spory omlet.
Na jej widok zastygł w bezruchu z widelcem przy ustach. Mimo skrępowania Dani
uniosła wysoko głowę. Piżama w różowe świnki nie dodawała jej wprawdzie powabu, za
to skutecznie ukrywała kobiece walory.
- Usmażyć ci taki sam? - zapytał.
- Nie, dziękuję - mruknęła, przerażona, że rozbudził jej apetyt, ale bynajmniej nie
na jedzenie.
- Nie lubisz rano wstawać, prawda?
Na pewno nie po nieprzespanej nocy. Potrzebowała co najmniej sześciu godzin
zdrowego snu, by rano normalnie funkcjonować. Tymczasem ilekroć zasnęła, budziły ją
wielce niepokojące wizje.
Aleks wyłączył radio.
- Może zjesz płatki? Znajdziesz spory wybór w spiżarni.
- Dostanę kawę?
- Mocną?
- Taką jak twoja.
Gdy włączył olbrzymi ekspres, poszła poszukać czegoś do zjedzenia. Spiżarnia,
mimo że dość obszerna, ze zlewem, podręcznym blatem i mnóstwem półek wypełnio-
nych żywnością, przyprawiła ją o atak klaustrofobii. Szybko wyszła na zewnątrz. Wzięła
kilka głębokich oddechów.
Aleks spostrzegł, że wróciła z pustymi rękami.
- Nic cię nie skusiło? - zauważył ze zdziwieniem.
R
L
T
Jak zwykle wywołał niewłaściwe skojarzenia. Dani chwyciła parujący kubek, który
przed nią postawił. Powiedziała sobie, że świat oferuje znacznie więcej pokus niż impo-
nująca postać Aleksa.
- Moja gosposia kupi wszystko, czego zapragniesz. Zostaw tylko kartkę na lodów-
ce.
- Kto?
- Gosposia - powtórzył. - Sprząta, pierze, gotuje i jest wyjątkowo dyskretna.
- Przypuszczam, że to ostatnie stanowi jej największą zaletę w twoich oczach.
Uniósł brwi.
- Zdecydowanie trzeba cię nakarmić.
Dani upiła łyk ożywczego napoju. Gdy wróciła do rzeczywistości, Aleks pracował
przy blacie. Po chwili wyjął z tostera dwie połówki opieczonej bagietki, posmarował
kremowym serkiem, ułożył na wierzchu plastry wędzonego łososia i podsunął w jej stro-
nę. Nareszcie miała na czym zawiesić wzrok. Zniadanie smakowało równie dobrze, jak
wyglądało. Aleks usiadł obok, wziął swój sok i rozłożył gazetę.
- Zamówić ci stylistkę na wieczór? - rzucił od niechcenia.
Niewinne z pozoru pytanie popsuło jej humor, odebrało apetyt. A więc nie odpo-
wiadała standardom wielkiego Aleksa Carlisle'a. Nie pasowała do eleganckiego towarzy-
stwa.
- Czy na pewno chcesz mnie tam zabrać? - spytała pozornie obojętnym tonem, by
ukryć, jak bardzo ją uraził.
- Jasne. Zaproszono mnie z osobą towarzyszącą. Nie mam najmniejszej ochoty sie-
dzieć obok pustego krzesła.
- Pytanie tylko, czy wybrałeś właściwą osobę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]