[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednym z zatrzymań dopadli go dziennikarze. Milczał, gdy spytano go, czy w atakach zginął
ktoś z jego bliskich. Nie miał mediom nic do powiedzenia na żaden temat.
Zawieszony na balustradzie ogrodu na dachu budynku w Tribeca.
Wiszący pod kładką dla pieszych nad FDR Drive.
BURMISTRZ: SPADAJCY CZAOWIEK TO KRETYN.
Odrzucił zaproszenie, żeby przez trzy tygodnie o określonych porach spadać z wyższych
pięter Muzeum Guggenheima. Odrzucił zaproszenie, żeby wygłosić przemówienie w Japan
Society, nowojorskiej Bibliotece Publicznej i w siedzibach organizacji kulturalnych w
Europie.
Jego upadki były podobno bolesne i wysoce ryzykowne z powodu używania wyłącznie
podstawowego zabezpieczenia.
Zwłoki znalazł brat, Roman Janiak, programista komputerowy. Zakład medycyny
sądowej okręgu Saginaw donosi, że przyczyną zgonu była najprawdopodobniej choroba
wieńcowa, dalsze badania w toku.
Nauka obejmowała zajęcia formalne przez sześć dni w tygodniu, zarówno w Cambridge,
jak i w Moskwie. W Nowym Jorku aktorzy kończący studia dają występy dla
organizatorów castingów, dyrektorów artystycznych, agentów i innych. David Janiak, jako
Brechtowski karzeł, zaatakował drugiego aktora, najwyrazniej chcąc mu wyrwać język z
ust w trakcie pokazu, który był improwizacją ustrukturyzowaną.
Kliknęła dalej. Próbowała powiązać tego człowieka z chwilą, kiedy stała pod
torowiskiem kolei nadziemnej, prawie trzy lata wcześniej, patrząc, jak ktoś przygotowuje
się do skoku z pomostu roboczego, obok przemykającego pociągu. Nie było zdjęć tego
upadku. To ona jest fotografią, fotoczułą powierzchnią. Bezimienne ciało lecące ku ziemi,
to ona ma je upamiętnić i wchłonąć.
Na początku 2003 roku zaczął ograniczać liczbę performance ów i na ogół pojawiał się
w odludnych zakątkach miasta. Potem występy dobiegły końca.
Podczas jednego z nich doznał tak silnego urazu pleców, że trafił do szpitala. W szpitalu
aresztowała go policja za zablokowanie ruchu samochodowego i spowodowanie
zaistnienia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego obrażeniami ciała.
Według jego brata, Romana Janiaka, lat czterdzieści cztery, który tuż po zidentyfikowaniu
zwłok rozmawiał z prasą, plany dotyczące ostatniego skoku w jakiejś nieokreślonej
przyszłości nie uwzględniały uprzęży zabezpieczającej.
Studenci aktorstwa tworzą własny program operowania ruchem, którego trzymają się
przez całą karierę. Nauka obejmuje ćwiczenia psychofizyczne, biomechanikę Meyerholda,
szkołę Grotowskiego, trening plastyczności Wachtangowa, akrobatykę indywidualną i w
parze, taniec klasyczny i historyczny, zgłębianie stylów i gatunków, rytmikę Dalcroze a,
pracę z impulsami, zwolniony ruch, szermierkę, sceniczną walkę z bronią i bez broni.
Aktualnie nie wiadomo, co przywiodło Davida Janiaka do motelu w pobliżu małego
miasteczka położonego osiemset kilometrów od World Trade Center.
Patrzyła w klawiaturę. Ten człowiek się jej wymykał. Wiedziała tylko to, co zobaczyła i
poczuła tamtego dnia w pobliżu boiska szkolnego, chłopiec kozłujący piłkę i nauczyciel z
gwizdkiem na sznurku. Mogła uwierzyć, że zna tych ludzi, i wszystkich innych, których
widziała i słyszała tamtego popołudnia, ale nie tego mężczyznę, który stał nad nią, wyrazny
i górujący.
Wreszcie zasnęła na połowie łóżka należącej do męża.
14
Zdarzały się nieczęste chwile, między rozdaniami, kiedy siedział i słuchał odgłosów
wokół. Za każdym razem zaskakiwało go, ile wysiłku trzeba, aby usłyszeć to, co zawsze
jest obecne. %7łetony. Oprócz hałasu w tle i bezpańskich głosów był dzwięk żetonów,
rzucanych, zagarnianych, czterdzieści, pięćdziesiąt stolików pełnych ludzi układających
żetony, palce czytają i liczą, utrzymują stosiki w równowadze, gliniane żetony o gładkich
brzegach, pocierane, ślizgające się, grzechoczące, dni i noce odległego chrzęstu, jak owad
trący skrzydłami.
Dopasowywał się do czegoś, co skrojone było na jego miarę. Nigdzie indziej nie był
bardziej sobą niż tutaj, w tych pomieszczeniach, z wołaniem rozdającego, że zwolniło się
miejsce przy stoliku numer siedemnaście. Patrzył na dziesiątki z rozdania, czekając na
licytację. W takich chwilach świat na zewnątrz przestawał istnieć, żadnego mgnienia
przeszłości czy pamięci, które mógłby nieświadomie przywołać w rutynowym pochodzie
kart.
Ruszył szerokim przejściem, słysząc pomruk krupierów przy stolikach do gry w kości,
raz na jakiś czas okrzyk z salonu bukmacherskiego. Czasem przechodził gość hotelowy
ciągnący walizkę na kółkach, wyglądający jak zagubiony turysta w Suazi. W wolnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]