[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widzÄ…c, jak jego oczy niebezpiecznie ciemniejÄ….
- Jeżeli już chcesz wiedzieć, ja... on mi trochę
przypomina ciebie.
Nik nagle się odsunął, spojrzał na nią tak, jakby
chciał jej zajrzeć w głąb duszy.
- Co przez to rozumiesz?
Wzruszyła ramionami.
- To ty znasz wszystkie odpowiedzi, więc sam
się domyśl.
Chociaż miała nadzieję, że się nie domyśli.
Nie powinien wiedzieć, że jest w nim zako­
chana.
Nik jeszcze przez chwilę przyglądał jej się
badawczo.
- Twoje usta aż się proszą o pocałunek, wiesz
o tym? - szepnÄ…Å‚.
- Twoje też - powiedziała miękko.
- Naprawdę? - wyszeptał zdumiony.
FILMOWA OPOWIEZ
131
Zwalczyła impuls, by stanąć na palcach i zbadać
te zmysłowe usta wargami i językiem.
- Tak.
Wziął drżący oddech.
- Jinx, gdy to wszystko się skończy...
- Już straciłam na to nadzieję. - Westchnęła
i odsunęła się.
Intymna chwila minęła tak samo nagle, jak
nadeszła.
- A ja nie. Muszę wyjść, mam parę spraw do
załatwienia. - Puścił ją. - Mogę cię tu spokojnie
zostawić samą?
- Zapewniam cię, że nie zwiędnę i nie uschnę,
gdy ciebie nie będzie. O to ci chodziło?
- Nie! ProszÄ™ ciÄ™ tylko, byÅ› poczekaÅ‚a z robie­
niem nowych planów aż do mojego powrotu. Mo­
żesz to obiecać?
On prosi? Nie rozkazuje, lecz prosi? To dopiero
nowość!
Skinęła głową.
- Przypuszczam, że tak.
- To dobrze. - Ruszył do drzwi, otworzył
je, ale jeszcze się zatrzymał. - Spróbuj przez
te kilka godzin nie pakować siÄ™ w kÅ‚opoty, do­
brze?
- Coś podobnego! - parsknęła.
- Bo wydaje się, że masz do tego wyjątkową
zdolność - dokończył.
- Dopiero od czasu, gdy cię poznałam!
- Jak to miło wiedzieć, że mam jakiś wpływ na
CAROLE MORTIMER
132
twoje życie. - RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ ponuro i cicho za­
mknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi.
CoÅ› podobnego! - pomyÅ›laÅ‚a jeszcze raz. Naj­
pierw oskarżają, że flirtuje z jego bratem, a potem
instruuje, by trzymała się z daleka od kłopotów!
Dopóki nie poznała Nika Prince'a, nigdy nie
miaÅ‚a żadnych kÅ‚opotów. Jej życie pÅ‚ynęło spokoj­
nie i bez większych wydarzeń. Było nudne.
Skąd taka myśl? Nigdy jeszcze nic takiego nie
odczuwała. Ale z całą pewnością będzie jej nudno,
gdy przestanie go widywać.
Ciężko przysiadÅ‚a na łóżku. ByÅ‚ taki przytÅ‚acza­
jący, zdominował całe jej życie. I chociaż nie
cierpiała jego arogancji i władczego zachowania,
nie miała pojęcia, jak będzie żyła, gdy już go przy
niej nie będzie. Skan i przerobienie pona.
Nik wrócił do domu Stazy trzy godziny pózniej
i zastał Rika i Jinx zadomowionych w kuchni,
gdzie przygotowywali lunch. Już był w parszywym
nastroju, a ten widok jeszcze wszystko pogor­
szył.
- No, no, czyż to nie Å›liczny obrazek? - wark­
nÄ…Å‚ z ledwie powstrzymywanÄ… furiÄ….
- O, Nik, cześć. - Rik przywitał go z obojętnym
uśmiechem. - Stazy jest na górze, kąpie Sama.
Nic go nie obchodziło, gdzie jest Stazy. Fakt, że
Rik i Jinx byli razem, chociaż ją ostrzegał, by
trzymała się z daleka od jego brata, wystarczył, by
krew mu zawrzała.
FILMOWA OPOWIEZ
133
Tym bardziej że spędził frustrujący poranek,
szukając wyjaśnienia ostatnich wydarzeń w i tak
już skomplikowanym życiu Jinx!
- Cześć, Nik - powiedziała, patrząc na niego
ostrożnie.
I słusznie! Lepiej niech się ma na baczności. On
uganiał się po całym Londynie w jej sprawach,
próbował odnalezć tamtą pierwszą dziennikarkę,
która wtedy była w hotelu, i jej zródło informacji,
a ona w tym czasie...
- Cześć - warknął,
- MiaÅ‚eÅ› miÅ‚y ranek, Nik? - spytaÅ‚ Rik, pró­
bujÄ…c zmniejszyć narastajÄ…ce z każdÄ… chwilÄ… na­
pięcie.
Nik rzucił bratu lodowate spojrzenie.
- Nie. Jinx, muszę z tobą potem porozmawiać
- dodał stanowczo.
- Dobrze - zgodziła się, trochę zdziwiona.
- Gdzie jest twój ojciec?
- W ogrodzie. - Jinx nie rozumiała, skąd się
wzięła ta wrogość Nika. - Przygląda się rybkom
w stawie. Nie widziałeś go, idąc tutaj? - spytała,
nagle zaalarmowana.
Gdy Nik szedł do domu, w ogrodzie nie było
nikogo.
- Och, nie! - krzyknęła Jinx, czytając z twarzy
Nika odpowiedz.
Pobiegła do drzwi.
Rik chciał biec za nią, ale Nik chwycił go za
ramiÄ™.
CAROLE MORTIMER
134
- Z tobÄ… też chcÄ™ potem porozmawiać - poin­
formował brata ponuro.
- Pewnie niezle siÄ™ ubawiÄ™ - mruknÄ…Å‚ Rik,
w najmniejszym stopniu nie przejmujÄ…c siÄ™ tÄ…
zÅ‚owieszczÄ… zapowiedziÄ…. - Ale czy teraz nie po­
winniśmy pomóc Jinx poszukać ojca?
- Tak - przyznał Nik i obaj wyszli do ogrodu.
- Nie ma go! - wykrzyknęła Jinx, gdy ich
zobaczyÅ‚a. ByÅ‚a blada, w oczach miaÅ‚a Å‚zy. - Szuka­
Å‚am wszÄ™dzie i... - ZamilkÅ‚a, widzÄ…c dwóch męż­
czyzn wychodzących zza rogu domu. Jednym był jej
ojciec, ale drugiego nie znała. - Och, dzięki Bogu!
-krzyknęła z ulgą i pobiegła do ojca, uśmiechając
się radośnie, by ukryć swój niedawny strach.
- Trochę pospacerowaliśmy z Jacksonem po
ogrodzie - wyjaśnił nieznajomy.
- To miło - powiedziała automatycznie, całą
uwagÄ™ skupiajÄ…c na ojcu.
Nik aż siÄ™ wzdrygnÄ…Å‚, wyobrażajÄ…c sobie gro­
my, jakie Jinx zacznie na nich rzucać, gdy się
dowie, kim jest ten mężczyzna. Wiedział też, że
nic mu nie przyjdzie z przekonywania jej, że w tej
sprawie jest niewinny. Jinx wydawała się czerpać
jakąś dziwną satysfakcję z myślenia o nim zle
i obwiniania go o wszystko.
- Ben, zostajesz na lunchu? - spytał Rik.
- Niestety, nie. Wpadłem tylko przywitać się
ze Stazy i Samem w drodze na lunch do Marilyn.
- Stazy kąpie Sama - poinformował go Rik
i razem ruszyli do domu.
FILMOWA OPOWIEZ 135
Nik został z Jinx i jej ojcem. Wprost bał się
spojrzeć na dziewczynę. Nawet z odległości kilku
metrów czuł rozwścieczone spojrzenie, jakim go
obrzucaÅ‚a. MusiaÅ‚a już dodać dwa do dwóch i od­
gadnąć, kim jest Ben. Ale jednak myliÅ‚a siÄ™ w swo­
ich podejrzeniach. Owszem, Ben był tym Benem
Travisem, o którym już jej mówił, że być może
będzie mógł pomóc jej ojcu. Ale to nie Nik go tutaj
zaprosił.
Jednak gdy wreszcie odważyÅ‚ siÄ™ na niÄ… spo­
jrzeć, z jej miny wywnioskował, że nie da mu
nawet najmniejszej szansy, by jej to wyjaśnił.
ROZDZIAA TRZYNASTY
- Jak śmiałeś? - Jinx była tak rozzłoszczona, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl