[ Pobierz całość w formacie PDF ]
panie rewirowy! Widziałam, wszyscy widzieli...
Natasza
miota się prawie nieprzytomna
Ludzie kochani, siostra i Waśka... zabili! Policja słuchajcie... to ona, moja
siostra, nauczyła go, namówiła... swojego kochanka... to on, przeklęty! To oni
zabili. Bierzcie ich pod sąd. I mnie wezcie! I mnie do więzienia! Na litość
boską!... I mnie do więzienia!
KUKTYNA
AKT CZWARTY
Wnętrze jak w akcie pierwszym. Brak tylko izby Piepieła. Przepierzenie
zostało rozebrane. Oprócz tego w miejscu, gdzie przedtem siedział Kleszcz,
nie ma kowadła. W kącie, w którym była izba Piepieła, leży Tatar, wierci się i
stęka raz po raz. Przy stole siedzi Kleszcz naprawia harmonię, od czasu do
czasu próbuje tonu. Przy drugim końcu stołu siedzą Satin, Baron i Nastia.
Przed nimi butelka wódki, trzy butelki piwa i duży kawał razowego chleba.
Na piecu kręci się i kaszle Aktor. Noc. Scena oświetlona lampa stojącą na
środku stołu. Na dworze wiatr.
Kleszcz
Tak... no i w czasie tego zamieszania przepadł...
Baron
Znikł przed policją... jak dym.
Satin
Tak znikają grzesznicy przed obliczem sprawiedliwych.
N a s t i a
Dobry był staruszek!... A wy... wyście nie ludzie... wy jesteście rdza!
Baron
pije
Pani zdrowie, lady!
Satin
Ciekawy staruszek, Nastieńka zakochała się w nim...
Nastia
Zakochałam się i pokochałam! A tak! On wszystko widział, wszystko
rozumiał...
Satin
ze śmiechem
I w ogóle dla niektórych był jak miękisz dla bezzębnych...
Baron
Jak plaster na wrzody...
Kleszcz
On był litościwy, a wy nie znacie litości...
Satin
Co ci z tego przyjdzie, że ja się nad tobą ulituję?
Kleszcz
Ty umiesz. Nie to, żebyś umiał się ulitować... ty przynajmniej umiesz nie
krzywdzić...
Tatar
sadowi się na pryczy i kołysze swą chorą rękę jak niemowlę:
Stary dobry był... Przykazania w sercu miał. Kto przykazania w sercu ma
dobry! Kto zgubił przepadł.
Baron
Jakie przykazania, książę?
Tatar
Takie... różne... Sam wiesz, jakie...
Baron
Co dalej?
Tatar
Nie krzywdz człowieka oto przykazanie!
Satin
To się nazywa Kodeks kar kryminalnych i poprawczych".
Baron
Albo Ustawa o karach wymierzanych przez sędziów pokoju".
Tatar
To się nazywa Koran! Prawo powinno być wasz Koran... Serce powinno
być wasz Koran... Tak!
Kleszcz
próbuje harmonii
Skrzypi, do diabla... A książę dobrze mówi. Trzeba żyć według przykazań,
według ewangelii.
Satin
To żyj...
Baron
Spróbuj...
Tatar
Mahomet dał Koran, powiedział: oto prawo! Postępuj, jak napisano! Ale
przyjdzie czas, Koran nie wystarczy... ten czas przyniesie swoje prawo,
nowe... każdy czas przynosi swoje prawo...
Satin
No... tak... przyszedł czas i przyniósł Kodeks karny". Mocne prawo,
nieprędko się zedrze...
Nastia
uderza szklanką o stół
I dlaczego, po co ja tu siedzę z wami? Odejdę... pójdę sobie gdziekolwiek, na
koniec świata!
Baron
Bez butów, lady?
Nastia
Choćby i nago! Na czworakach popełznę!
Baron
To będzie nawet malowniczo, lady, jeśli na czworakach...
Nastia
Tak, popełznę! %7łeby tylko nie widzieć twojej mordy... Och, obrzydło mi
wszystko! Całe życie, wszyscy ludzie!
Satin
Jeśli odchodzisz, to zabierz ze sobą Aktora, on też się tam wybiera
dowiedział się, że o pół wiorsty od końca świata stoi szpital dla organonów...
Aktor
wychyla się zza pieca
Or-ga-niz-mów, głupcze!
Satin
Dla organonów zatrutych alkoholem...
Aktor
Tak! On pójdzie... Pójdzie, zobaczycie!
Baron
Jaki on, sir?
Aktor
Ja!
Baron
Merci, sługo bogini... jakże tam jej? Bogini dramatu, tragedii... jak jej było?
Aktor
Muza, bałwanie! Nie żadna bogini, ale muza!
Satin
Lachezis, Hera, Afrodyta, Atropa... kto je tam odróżni! To stary tak nakręcił
Aktora. Rozumiesz, baronie?
Baron
Głupi stary?
Aktor
Nieuki! Dzikusy! Mel-po-mena! Jesteście bez serca! Ale zobaczycie on
pójdzie! Obżerajcie się, ciemne głowy" wiersz Berangera... Tak! On
sobie znajdzie miejsce, gdzie nie ma, nie ma...
Baron
Gdzie nic nie ma, sir?
Aktor
Tak! Nic! Ten dół... będzie mi mogiłą... umieram bezsilny, schorowany!" Po
co wy żyjecie? Po co?
Baron
Ej, ty, Kean, czyli geniusz i rozpusta"! Nie drzyj się!
Aktor
Kłamiesz. Właśnie, że będę się darł!
Nastia
podnosi głowę, którą opierała na stole, i wymachuje rękami
Krzycz! Niech słyszą!
Baron
Jaki to ma sens, lady?
S a t i n
Zostaw ich, baronie! Do diabła!... Niech sobie krzyczą... Rozbijają głowy o
mur... Niech tam! Jakiś sens w tym jest! Nie przeszkadzaj człowiekowi, jak
mówił stary... Tak, to on, niczym stare drożdże, zakwasił nam wszystkich
lokatorów.
Kleszez
Obiecał każdemu jakiś raj, a drogi nie pokazał...
Baron
Stary szarlatan!
Nastia
Kłamiesz! Ty sam jesteś szarlatan!
Baron
Milcz, lady!
Kleszcz
Prawdę miał za nic, ten stary... Ciągle przeciw prawdzie występował, tak
właśnie trzeba! Bo i proszę, jaka tu może być prawda? I bez niej człowiek nie
ma czym oddychać na świecie... Na przykład książę... zmiażdżył sobie rękę
przy robocie, trzeba będzie całe ramię odpiłować. Taka to prawda!
S a t i n
uderza pięścią w stoi
Milczeć! Wszyscy jesteście bydło! Tępe łby! Nie wolno wam mówić o
starym! (nieco spokojniej) A ty, baronie, jesteś najgorszy!... Sam nic nie
rozumiesz, a kłamiesz! Stary nie był żadnym szarlatanem! Co to jest prawda?
Człowiek to jest prawda! On to rozumiał... A wy nie! Jesteście głupi jak
buty! Ja rozumiem starego... tak! Kłamał, ale z litości dla was, niech was
diabli! Niejeden człowiek kłamie z litości dla drugiego... Wiem o tym!
Czytałem! Kłamią pięknie, wzniośle, w natchnieniu!... Bywa kłamstwo dla
pociechy, kłamstwo dla powszechnej zgody. Kłamstwo usprawiedliwia ten
ciężar, co zmiażdżył rękę robotnika, a oskarża tych, co umierają z głodu. Ja
wiem, co to jest kłamstwo! Kto ma słaby charakter... Kto żyje z cudzych
soków, temu jest kłamstwo potrzebne... Jednych podtrzymuje, drudzy
zasłaniają się nim... Ale co przyjdzie z kłamstwa temu, kto sam sobie panem...
Kto niezależny i cudzego nie żre? Kłamstwo to religia niewolników i panów...
Prawda jest bogiem wolnego człowieka!
Baron
Brawo, pięknie powiedziane! Zgadzam się! Mówisz zupełnie jakbyś był
porządnym człowiekiem!
Satin
Dlaczego szuler nie miałby czasem mówić dobrze, jeżeli porządni ludzie
przemawiają jak szulerzy? Tak... dużo zapomniałem, ale jeszcze cokolwiek
pamiętam! Stary? To mądrala! On tak na mnie podziałał jak kwas na starą i
brudną monetę... Wypijmy jego zdrowie! Nalej...
N a s t i a
nalewa kubek piwa i podaje Satinowi.
Stary żyje swoim własnym życiem... (z uśmiechem) patrzy na wszystko
własnymi oczyma. Zapytałem go raz: Stary! Po co to ludzie żyją na świecie?
(stara się naśladować glos Auki i jego ruchy) %7łeby było lepiej, kochasiu!" Ot
powiedzmy, ilu jest na świecie stolarzy... a wszyscy diabla warci... I nagle
rodzi się taki jeden stolarz, jakiego świat nie widział, wszystkich przewyższa i
nikt mu nie dorówna. On całej stolarskiej robocie nadaje swój wyraz i od razu
całą stolarkę posuwa naprzód o dwadzieścia lat... I to samo jest z innymi... ze
ślusarzami, z jakimiś tam szewcami i innymi ludzmi pracy... I wszyscy chłopi
i nawet panowie żyją, żeby było lepiej! Każdy sobie myśli, że żyje tylko dla
siebie, a tu okazuje się, że dla lepszej przyszłości! Od setek lat, a może i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]