[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brawury i wściekłej dumy. Wygląda na to, pomyślała, że schwytałam w pułapkę młodego
jastrzębia.
 Trzeba wyjąć to ostrze  powiedziała. Nawet w słabym świetle księżyca widziała, że
Hasheth robi się coraz bledszy. Uśmiech współczucia wykrzywił kąciki jej ust.
 Nie jest tak zle, jak ci się zdaje. Ukryty mechanizm w rękojeści zwalnia haki, a gdy się
je wyjmuje, ponownie składają się w pojedyncze ostrze. Boli tyle co przy zwykłej, płytkiej
ranie.  Przerwała i uniosła brew.  W Szkole Skrytości uczą cię wytrzymywać ból?
 Oczywiście  odparł zuchwale. A więc miała rację co do chłopaka, stwierdziła w
myślach Arilyn. Był uczniem szkoły Asasynów. Zrobiła krok do przodu.
 Będziesz musiał się odwrócić  zasugerowała. Chłopak cofnął się.
 %7ładen mężczyzna nie odwraca się plecami do wroga  oświadczył.
 Doprawdy  Arilyn splotła ręce na piersiach.  A więc lepiej przygotuj się na
powrót do Szkoły Skrytości na piechotę. Nie uda ci się wsiąść na konia z nożem wbitym w...
 Dość!  Młodzieniec uciszył ją władczym gestem. Duma i ból walczyły o prymat na
jego mrocznym obliczu. W końcu odwrócił się tak, by nie zobaczyła jego oczu.  Szybko
 rzucił przez zaciśnięte zęby  nie mam zamiaru stracić tu całej nocy.
 A co... masz jeszcze na dziś zaplanowanych parę skrytobójczych zamachów? 
zapytał pogodnym tonem Danilo, wjeżdżając na polanę.
 Nie kazałam ci tam zaczekać?  spytała Arilyn.
 Przepraszam  odparł bynajmniej nie skruszony Danilo  umierałem z ciekawości.
Rzućmy no okiem na tego twojego niedoszłego zabójcę...
Szlachcic wyjął z sakwy u pasa krzemień i wyszeptał pod nosem słowa starego zaklęcia.
Błysnęło i pośrodku polany pojawiło się niewielkie ognisko.
 Ho, ho, to musi boleć  mruknął Danilo, widząc paskudną ranę na ciele chłopaka.
Czarne oczy młodzieńca zlustrowały jedwabne odzienie szlachcica i dostrzegły wyraz
konsternacji na jego twarzy. Chłopak prychnął i odwrócił się, uznawszy Danila za niegodnego
uwagi czy choćby słowa komentarza.
 Nóż?  przypomniał, zwracając się do Arilyn.
Wybrała cienki sztyft z niewielkiej sakwy na narzędzia, zawieszonej przy pasie. Włożyła
jego koniec do sekretnego otworu w wymyślnej rękojeści noża. Gdy jej czujne uszy
wychwyciły słaby szczęk, wyjęła ostrze. W odpowiedzi chłopak tylko wciągnął gwałtownie
powietrze.
Danilo wykonał znacznie przesadzony gest współczucia, po czym wyjął ze skórzanej
torby buteleczkę i podał ją młodzieńcowi.
 Wywar uzdrawiający  wyjaśnił w odpowiedzi na podejrzliwe łypniecie Hashetha.
 Nie zamierzam korzystać z waszej barbarzyńskiej magii  rzucił pogardliwie
niedoszły zabójca.
 Zazwyczaj uważam, że to dobrze o kimś świadczy  stwierdziła Arilyn.
Zmierzyła go wzrokiem i rozkazała, by wypił. Raz jeszcze łypnąwszy spode łba na Danila,
młody asasyn wykonał polecenie. Krwawienie zmniejszyło się, a jego twarz poczęła
odzyskiwać kolory. Arilyn złożyła ręce na piersiach.
 Zledziłeś mnie od Imnescar. Dlaczego?
 Nie wiem, o czym mówisz  odparł beznamiętnie. Wyjęła z buta nóż asasyna i
uniosła w dłoni.
 A może zechciałbyś wyjaśnić mi, dlaczego zabiłeś tego osiłka w oberży?
 To czysty nonsens  rzucił pogardliwie Hasheth.  To nóż, którym rzuciłem w
ciebie przed chwilą.
 Nie. To nie ten sam nóż  rzekł Danilo wyjmując identyczny nóż z sakwy przy pasie.
 Twój podniosłem z ziemi, zanim wjechałem na tę polanę. A propos, czy zdajesz sobie
sprawę, jak niewiele brakowało, byś zadrasnął mego wierzchowca?
Arilyn wzięła nóż od maga i porównała je. Na obu rękojeściach widniały znaki Szkoły
Skrytości, niemniej broń różniła się nieznacznie pod względem wagi i wyważenia.
Odwróciła je. Rękojeść tego, który pozbawił życia osiłka z tawerny, była pokryta
tuzinami małych nacięć, podczas gdy nóż należący do Hashetha był nieskazitelnie gładki.
Jeśli wierzyć historii opowiadanej przez rękojeść, młody asasyn nigdy dotąd nikogo nie
zabił.
Podniosła wzrok na Danila.
 Jest dwóch asasynów  rzuciła półgłosem.
 Cudownie  stwierdził cierpko szlachcic  podróżuję w towarzystwie
najpopularniejszej kobiety w Tethyrze.
Zignorowała jego uszczypliwą uwagę i zwróciła się do Hashetha:
 Gdzie jest twój wspólnik?
 Nie mam wspólnika  odparł.  Jeżeli nawet spotkałaś dziś wieczorem innego
asasyna, to cóż z tego? Oni często kręcą się w pobliżu tawern.
 Ale takich noży nie spotyka się często  upierała się Arilyn.  Ktoś ze Szkoły
Skrytości chciał, abym tam, przy oberży pozostała przy życiu. Dlaczego?
 Tego nie mogę ci powiedzieć, niemniej jestem mu bardzo wdzięczny  odparł
otwarcie Hasheth.  Gdybyś zginęła z rąk tego pijanego kretyna, szansa zdobycia
piaskowego pasa przeszłaby mi koło nosa.
Arilyn i Danilo wymienili zdumione spojrzenia.
 To czysty nonsens  rzuciła Arilyn, w .nadziei, że w ten sposób zdoła wyciągnąć od
chłopaka więcej informacji.
Oczy Hashetha rozbłysły  połknął rzuconą mu przynętę.
 Ignoranccy barbarzyńcy! Nie wiem, jak asasyni z północy określają swoją hierarchię
ważności, ale tutaj każdy poziom umiejętności określa się pasem innego koloru. Aby
awansować, musisz wyśledzić i zabić asasyna z wyższego szczebla. Wówczas jego ranga
staje się twoją. Naturalnie, ty byłaś moim celem.
Jedynie Danilo dostrzegł wyraz bezgranicznego zdumienia, który przez ułamek sekundy
widać było w oczach Arilyn.
Dawno temu zyskała sobie reputację asasyna, reputację, która okazała się tyleż
niebezpieczna, co nie zasłużona. Arilyn długo i usilnie starała się zerwać z mroczną
przeszłością, ale ta wracała do niej uparcie, raz za razem.
 Bez urazy, Hashethcie  wykrztusił Danilo  ale czy nie przyszło ci do głowy, że w
tym przypadku mógłbyś przeskoczyć nie jeden, lecz kilka szczebli naraz?
 To absurd  mruknął buńczucznie Hasheth.  Mistrzowie szkoły nie ośmieliliby się
zadrwić ze mnie w ten sposób.
 Nie ośmieliliby się, co?  Arilyn zamyśliła się przez chwilę i zapytała.  Skąd się
wywodzisz, Hashethcie?
 Dom mój znajduje się w Zazesspurze, jeśli o to właśnie ci chodzi.
 Ale nie wyglądasz na calishitę  zauważyła.  Może twoja matka pochodziła z
Calimport?
 Co to, uroczysta wieczerza, że zaczęliśmy tak sobie gawędzić?  spytał ostro
Hasheth.  Jestem waszym więzniem. Zabijcie mnie, jeśli chcecie, ale oszczędzcie tego
babskiego gadania.
 Czarujący dzieciak  mruknął Danilo.  Miło z jego strony, że sugeruje nam tak
atrakcyjne rozwiązanie. Zrobimy, jak mówi?
Arilyn pokręciła głową.
 Hasheth pojedzie wraz z nami do Zazesspuru. Trudno było nie dostrzec ulgi malującej
się w czarnych oczach chłopaka.
 Przykro mi, Hashetcie, ale będziesz musiał znalezć jakiś inny sposób, by zdobyć swój
pas.
 Człek roztropny wie, kiedy walka jest przegrana  przy-znał chłopak.
Danilo uważnie przyjrzał się jeńcowi, bez trudu zauważając delikatny złowieszczy
grymas w kącikach ust i nutę nieszczerości w jego głosie. Ponownie przeniósł wzrok na
Arilyn. Jej piękne oblicze było nieprzeniknione, ale najwyrazniej coś szykowała. Jako że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl