[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaskakiwać, wyprowadzasz z równowagi poważnych ludzi,
takich jak Geoffrey... Nigdy nie dorosłeś i nie sądzę, by
kiedyś ci się to udało. Dorosłość to odpowiedzialność za
własne działania i ich wpływ na innych ludzi. Ty zawsze
robiłeś to, co chciałeś, zostawiając za sobą bałagan, który
inni mieli sprzątać. Cóż, nie mam zamiaru do tego wracać.
Mam już dość. Opiekowałam się rodzicami, siostrą, tobą,
a teraz Tobym. Chcę, żeby dla odmiany ktoś zatroszczył
siÄ™ o mnie.
Mac zacisnął zęby.
- ZrobiÄ™ to.
Georgia pokręciła głową. Gdyby wiedział, jak bardzo
chciała mu wierzyć! Ale zawiódł ją już zbyt wiele razy.
- Naprawdę - dodał.
- Przykro mi, ale już nie wierzę, że potrafisz.
- Czy to wyzwanie? - spytał.
Westchnęła.
- Mac, to nie jest żadna gra.
- Dla mnie zabrzmiało to jak wyzwanie - upierał się.
RS
-W porządku - ustąpiła, tracąc cierpliwość. - Jeśli
chcesz, traktuj to jak wyzwanie. Jeśli mnie kochasz, spró
buj to udowodnić. Pokaż, że jesteś dojrzałym człowiekiem,
zdolnym do poważnego związku i potrafisz myśleć o mnie,
a nie tylko o sobie. Wtedy być może jeszcze raz przemyślę
sprawÄ™ rozwodu.
Mac nie zamierzał przepuścić takiej okazji. Zdawał so
bie sprawę, że była to najlepsza propozycja, jakiej mógł się
spodziewać. Wstał i sięgnął po swoją kurtkę. Z wewnętrz
nej kieszeni wyciągnął długą kopertę.
- Tu są dokumenty rozwodowe - powiedział, rzucając je
na stolik. - Może się założymy, zgoda?
- O co? - zapytała spokojnie Georgia.
- Przekonam cię, że cię kocham i potrafię zachowywać
się tak, jak tego oczekujesz. Mogę się założyć, że i ty wresz
cie zdasz sobie sprawę, że nadal mnie kochasz.
Georgia roześmiała się.
- To nigdy ci siÄ™ nie uda!
- Na tym polega zakład. Jeśli wygram, podrzesz te papie
ry i pozostaniemy małżeństwem. Jeśli ty wygrasz... - Mac
wzruszył ramionami - Podpiszę dokumenty rozwodowe.
Georgia przewróciła oczami.
- Przecież to śmieszne. Nie możemy zakładać się o ta
kie sprawy!
- Tchórzysz? - spytał zaczepnie.
Spojrzała na niego. On nie może wygrać. Była o tym
przekonana. Kiedy ją pocałował, udało się jej zapanować
nad gwałtownie narastającymi uczuciami. W przyszłości
też sobie poradzi.
RS
- Jakiś termin? - spytała.
- Trzy miesiące? - zaproponował. - Jeśli przez ten czas
cię nie przekonam, będę musiał pogodzić się z faktem, że
już mi się nie uda.
Trzy miesiące, pomyślała. To nie powinno stanowić
problemu.
RS
ROZDZIAA PITY
Georgia przeglądała doniesienia agencyjne ze świata.
Zmiany polityczne, klęski żywiołowe, morderstwa, skanda
le, przewroty. Na świecie nieustannie działy się ważne spra
wy, ale nic z tego nie dotyczyło Askerby. Tu życie toczyło
się własnym rytmem. Konkursy ogrodnicze, okazyjne wy
przedaże, protest przeciwko zmianom rozkładu jazdy au
tobusów. Georgia westchnęła. Nie zależało jej, by wszyst
kie ponure wiadomości ze świata natychmiast przekazać
mieszkańcom Askerby, po prostu marzyła, żeby od czasu
do czasu docierały tu jakiekolwiek ciekawe wiadomości.
Cóż, chciała spokoju, więc chyba nie powinna narze
kać. Askerby to idealne miejsce do takiego życia, tylko dziś
nie była w najlepszym humorze. Nie wyspała się, bo prze
wracała się z boku na bok i rozmyślała. Pozwoliła, by Mac
ją pocałował, choć zdawała sobie sprawę, że to szaleństwo.
I jeszcze ten zakład!
Mac nie lubił przegrywać, a to oznaczało, że przez
najbliższe trzy miesiące będzie się tu kręcił, przypomina
jąc jej wszystkie najlepsze chwile wspólnego życia. Dla
czego się zgodziłam? - pomyślała. Mogła zażądać podpi
sania dokumentów i sytuacja byłaby jasna. Przekonała się
RS
już, że związek oparty wyłącznie na atrakcyjności fizycznej
nie może długo trwać. Jej zależało na czymś więcej, a Mac
nigdy nie będzie w stanie zrozumieć jej prawdziwych po
trzeb.
Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Powinna już
być przygotowana do zebrania. Trudno, będzie improwi
zować. Może ktoś z redakcji choć raz podsunie dobry po
mysł? Wzięła notes i okulary i wyszła z pokoju.
- Gotowa? - zwróciła się do Rose i zastygła w bezruchu.
Obok biurka siedział Mac. Jej serce zabiło jak szalone.
-Wspaniała niespodzianka, prawda? - spytała Rose
z promiennym uśmiechem. - Wreszcie mamy fotografa.
I to jakiego!
Georgia z trudem odzyskała głos.
- Rose, mogłabyś już iść? - spytała. - Powiedz im, że za
chwilÄ™ przyjdÄ™.
- Oczywiście - odpowiedziała Rose, wstając z miejsca.
- Przynieść ci kawę?
- Byłoby miło. Dziękuję.
Georgia poczekała, aż Rose wyjdzie, i zwróciła się do
Maca:
- Co ty tu robisz?
Uniósł brwi, słysząc ton jej głosu.
- Obiecałaś przyjąć mnie na miesiąc na próbę.
Faktycznie, powiedziała coś takiego, ale nie traktowała
tego poważnie.
- %7łartowałam!
- W porządku. A więc nie potrzebujesz fotografa?
-Tak! Nie... Zaczekaj! - zawołała, widząc, że zarzucił
RS
aparat na ramię i zbiera się do wyjścia. - Czy to ma coś
wspólnego z naszym zakładem? - spytała podejrzliwie.
- Miałem myśleć o twoich potrzebach, a w tej chwili po
trzebny ci fotograf.
- Mówiłam o uczuciach! Chyba nie sądzisz, że jak zro
bisz parę zdjęć, zmienię zdanie w kwestii rozwodu?
- Praca fotografa to zaledwie część mojej kampanii -
oznajmił Mac. - Skoro mam tu siedzieć przez trzy miesią
ce, powinienem zająć się czymś pożytecznym. Oczywiście,
nie chcę się narzucać.
Zdjęcia Maca zupełnie zmieniłyby gazetę, pomyślała
Georgia. W końcu on i tak nie zostanie tu długo. Po trzech
miesiącach zda sobie sprawę, że nie wygra zakładu, a przez
ten czas może uda się jej kogoś znalezć. Mac mógłby też
podszkolić Gary'ego. Chłopak w trzy miesiące nauczy się
przy nim więcej niż od kogoś innego przez rok.
Było to doskonałe rozwiązanie, choć Mac dobrze wie
dział, co robi. Znalazł pretekst, by być w pobliżu, ale Geo
rgia uznała, że nie będzie to dla niej problemem.
- Jeśli ci odpowiada ta praca, nie widzę przeszkód - po
wiedziała w końcu.
- Zwietnie - odparł Mac z uśmiechem.
- Jeden warunek: będziesz traktował swoje obowiązki
poważnie - ostrzegła. - A więc zjawiasz się w redakcji jak
wszyscy i robisz zdjęcia, jakie ci każę.
- Ty jesteś tu szefem - zgodził się Mac.
- Nie zapominaj o tym, proszę - odrzekła chłodno. -
Nasze kontakty w redakcji będą miały wyłącznie zawodo
wy charakter.
RS
- Oczywiście - zapewnił i przestał się uśmiechać.
Georgia westchnęła. Dręczyło ją niemiłe przeczucie, że
będzie o wiele trudniej, niż się spodziewała. No, ale przy
najmniej miała fotografa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]