[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zastanowiło, ale oczywiście teraz, kiedy okazało się, że nie ma ochoty o tym rozmawiać,
zaczęła mnie zżerać ciekawość.
Zastanawiałam się, czy Jenna ma szanse wiedzieć cokolwiek o przeszłości Archera, ale
szybko odrzuciłam tę myśl. Ledwie odzywała się do kogokolwiek i najwyrazniej miała
potężnego doła. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, było moje nudzenie w kwestii
zadurzenia.
Kiedy Vandy po nas przyszła, miałam napisaną większość zadania, a resztę postanowiłam
dopisać rano przed lekcjami.
Wracając do pokoju, po drodze minęłam uchylone drzwi sypialni Elodie, skąd dobiegał cichy
śpiewny głos Anny.
- Ja tam miałabym podejrzenia, gdyby to był mój chłopak.
Zatrzymałam się przed drzwiami, żeby usłyszeć odpowiedz Elodie.
- Ja też, gdyby ona nie była taką świruską. Wierz mi, skoro już Archer musi być zamknięty w
piwnicy z jakąkolwiek dziewczyną z tej szkoły, to dobrze, że to jest Sophie Mercer. On nawet
na nią nie spojrzy.
Zabawne. Wiedziałam, że Archer się mną nie interesuje, ale takie stwierdzenie w ustach innej
dziewczyny nie należało do przyjemności.
- Ona ma duże piersi - zauważyła Anna.
Elodie tylko parsknęła w odpowiedzi.
- Proszę cię, Anno. Największe piersi nic nie dadzą, kiedy jesteś niska i pospolita. I te jej
włosy! - Nie widziałam jej, ale wyobraziłam sobie, jak Elodie wzdryga się przy tych słowach.
Mnie tymczasem robiło się trochę niedobrze. Wiedziałam, że powinnam sobie stamtąd pójść,
ale nie mogłam powstrzymać się od podsłuchiwania. Zastanawiałam się, dlaczego zawsze
lubimy słuchać, co inni o nas mówią, nawet jeśli są to okropne rzeczy. I wiecie, przecież
Elodie nie stwierdzała niczego, o czym nie wiedziałabym wcześniej. Jestem niska, pospolita i
mam okropne włosy. Sama sobie to wielokrotnie powtarzałam. Dlaczego więc teraz czułam,
że zbiera mi się na płacz?
- Tak, ale Archer jest dziwny - powiedziała Anna. - Pamiętasz, jaki był dla ciebie wredny na
początku? Nazywał cię przecież głupią lalą i tak dalej. Albo płytką...
- To należy do przeszłości, Anno - oznajmiła ostro Elodie, a ja musiałam powstrzymać się od
śmiechu. Wygląda na to, że Archer miał kiedyś nieco rozumu. Co się zmieniło? Czyżby
Elodie jednak miała jakieś ukryte zalety, jak się wyraził? Bo ja odnosiłam wrażenie, że,
kończąc urwane zdanie Anny, była płytka jak kałuża. - A poza tym nawet gdyby Archerowi
odbiło do tego stopnia, że poczułby cokolwiek do Sophie, to po balu nigdy nie pomyśli o tym,
żeby spojrzeć na inną dziewczynę.
- Dlaczego?
- Postanowiłam mu się oddać.
Och, buuee. Kto tak mówi? Czemu nie użyła zwrotów w rodzaju najdelikatniejszy kwiat"
albo cielesne rozkosze", albo czegoś równie głupiego?
Anna jednak oczywiście pisnęła z zachwytu.
- O Boże, ależ to romantyczne!
Elodie zachichotała, co zabrzmiało dziwacznie w jej wykonaniu. Dziewczyny takie jak ona
powinny gdakać.
- Pewnie!
Miałam zdecydowanie dość, więc odeszłam na paluszkach i cicho otworzyłam drzwi mojego
pokoju.
lenna jak zwykle leżała zwinięta na łóżku, przykryta jednym ze swoich ostro różowych
koców. Ostatnimi czasy często tak robiła, udając, że śpi, żebym nie próbowała z nią
rozmawiać. Zazwyczaj ulegałam jej kaprysom i nie zaczynałam rozmowy. Ale tego wieczoru
usiadłam na skraju łóżka współlokatorki i to tak, żeby nim lekko zakołysać.
- Wiesz, co właśnie podsłuchałam? - zanuciłam. Odchyliła róg koca i zamrugała do mnie
jednym okiem
jak sowa.
- Co?
Powtórzyłam jej rozmowę Elodie i Anny.
- Jesteś w stanie w to uwierzyć? Postanowiłam mu się oddać". Fuj. Dlaczego nie mogła użyć
po prostu słowa seks", wiesz może?
W nagrodę otrzymałam słaby uśmieszek.
- To idiotyczne - przyznała Jen na.
- Kompletnie - zgodziłam się z nią.
- Mówiły cokolwiek o Chaston?
- Ee... nie - odpowiedziałam zdziwiona. - W każdym razie ja nic nie słyszałam. Ale
podsłuchałam coś, co mówiła pani Casnoff przy kolacji parę dni temu. Chaston ma się dobrze
i wypoczywa z rodzicami na Riwierze czy też w innym równie ekskluzywnym miejscu.
Wróci w przyszłym roku.
- Nie jestem w stanie uwierzyć, że one plotkują o chłopakach, kiedy jedna z ich sabatu nie
żyje, a druga omal nie zginęła trzy tygodnie temu.
- Bo one są płytkimi zołzami. Nie, żeby stanowiło to dla mnie nowość.
- Taa.
Zrzuciłam ubranie i włożyłam niebieski podkoszulek Hekate oraz spodnie od piżamy, które
przysłała mi w zeszłym tygodniu mama. Były białe we wzorek przedstawiający małe
niebieskie czarownice na miotłach. Sądzę, że mama chciała w ten sposób przeprosić za naszą
kłótnię. Mnie też było głupio, więc zadzwoniłam i powiedziałam jej o tym. Poczułam się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]