[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy wszedł Makiejew.
- Mogłem zatelefonować, ale pomyślałem, że porozmawiam z tobą osobiście -
powiedział Rosjanin.
- Co tym razem?
- Przyniosłem ci kilka aktualnych zdjęć Brosnana. A to jest je go przyjaciółka,
Anne-Marie Audin.
- Dobrze. CoÅ› jeszcze?
- Kontaktowałem się znowu z Tanią Nowikową. Generał Ferguson i jego
pomocnica, kapitan Tanner, lecą tutaj. Wystartowali z Gatwick o jedenastej. - Popatrzył
na zegarek. - Myślę, że są już z Hernu.
- W jakim celu?
- Rzeczywistym celem ich podróży jest wizyta u Brosnana.
Chcą spróbować przekonać go, aby pomógł im w poszukiwaniu ciebie.
- Naprawdę? - Dilton uśmiechnął się zimno. - Martin staje się poważną
przeszkodą. Muszę coś z tym zrobić.
Makiejew ruchem głowy wskazał wycinki na ścianach.
- Twoja prywatna galeria?
- Właśnie poznaję faceta - odrzekł Sean. - Napijesz się?
- Nie, dzięki. - Nagle Makiejew poczuł się dziwnie. - Mam dużo pracy. Będę w
kontakcie.
Wyszedł. Sean dolał sobie szampana, napił się trochę, potem odstawił kieliszek,
przeszedł do kuchni i wylał całą butelkę do zlewu. Kosztowna strata, ale musiał tak
postąpić. Wrócił do kajuty, zapalił papierosa i znów popatrzył na wycinki, ale jego myśli
krążyły wokół Martina Brosnana. Wziął fotografie, które przyniósł Makiejew, i przypiął
je do ściany.
Anne-Marie była w kuchni, a Brosnan czytał przy stole, kiedy zadzwonił
dzwonek u drzwi. Kobieta ruszyła w ich stronę, wycierając dłonie w ściereczkę.
- To oni - powiedziała. - Ja otworzę. Pamiętaj, co mi obiecałeś.
Musnęła jego kark i wyszła. W holu rozległy się głosy. Po chwili wróciła z
Fergusonem, Hernu i Mary Tanner.
- Zrobię kawę - powiedziała i poszła do kuchni.
- Mój drogi Martinie! - Ferguson wyciągnął rękę. - Miło znów cię widzieć.
- Zdumiewające - odparł Brosnan. - Spotykamy się tylko wtedy, kiedy pan czegoś
chce.
- Ktoś, kogo pan nie zna - mój pomocnik, kapitan Mary Tan ner.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Brosnan szybko przyjrzał się jej - małej, ciemnowłosej dziewczynie z blizną na
lewym policzku. Spodobało mu się to, co zobaczył.
- Nie mogła pani znalezć lepszej pracy niż ta, którą oferuje ten stary łajdak? -
zapytał.
Dziwne, ale czuła się lekko skrępowana, stojąc przed tym
czterdziestopięcioletnim mężczyzną o zabawnie długich włosach i twarzy, która
widziała wszystkie najgorsze strony życia.
- Jest recesja. Trzeba brać to, co jest - odparła, witając się z nim.
- Skończyliśmy ten kabaret, zatem przejdzmy do sprawy - po wiedział generał.
Hernu podszedł do okna, Ferguson i Mary zajęli miejsca naprzeciwko
gospodarza.
- Max mówi, że rozmawiał z panem zeszłego wieczora, po za mordowaniu braci
Jobert?
Anne-Marie przyniosła kawę.
- Zgadza się - odpowiedział Martin.
- I odmówił pan pomocy?
- To niewłaściwe sformułowanie. Powiedziałem, że zrobię wszystko, co będę
mógł, ale nie wezmę bezpośredniego udziału w akcji. Jeśli przyszliście, żeby przekonać
mnie do zmiany decyzji, to tracicie czas.
Anne-Marie nalała kawę.
- Zgadza się pani, pani Audin? - zapytał Charles.
- Martin nie zajmuje się tym już od dawna, generale - powie działa ostrożnie. -
Nie chciałabym, żeby wrócił do tej pracy, bez względu na przyczynę.
- Ale na pewno rozumie pani, że trzeba powstrzymać tego Dillona?
- W takim razie musi to zrobić ktoś inny. Dlaczego Martin, na miłość boską? -
Była zmartwiona i zła. - To wasza robota, ludzi takich jak wy! Z tego żyjecie.
Hernu wziął filiżankę.
- Ale profesor Brosnan zajmuje szczególne stanowisko w tej sprawie, musi pani
to zrozumieć, mademoiselle. Znał blisko Dillona, pracował z nim przez lata. Mógłby
nam bardzo pomóc.
- Nie chcę go widzieć z pistoletem w dłoni - odparła - a do te go w końcu by
doszło. Jeśli uczyni krok w tym kierunku, koniec może być tylko jeden.
Ze zmartwioną twarzą odwróciła się i poszła do kuchni. Mary Tanner wyszła za
nią i zamknęła drzwi. Anne-Marie opierała się o zlew, obejmując się ramionami, na jej
twarzy widoczny był ból.
- Oni nie rozumiejÄ…, prawda? Nie pojmujÄ…, o co mi chodzi.
- Ja rozumiem - odpowiedziała Mary. - Dokładnie rozumiem, o co pani chodzi.
Kiedy Francuzka cicho zaszlochała, podeszła i przytuliła ją.
Brosnan otworzył okno i stanął na tarasie przy rusztowaniu, głęboko oddychając
mroznym powietrzem. Podszedł do niego Ferguson.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Przykro mi, że ją zmartwiliśmy.
- Nie, panu nie jest przykro. Wy jedynie chcecie dopiąć swego.
Zawsze tak było.
- On jest niebezpieczny, Martinie.
- Wiem. - Brosnan skinął głową. - Tym razem sukinsyn naro bił prawdziwego
bigosu. Muszę zapalić.
Wrócił do pokoju. Hernu siedział przy kominku. Brosnan znalazł paczkę
papierosów, zawahał się, a następnie otworzył drzwi do kuchni. Anne-Marie i Mary
siedziały naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce. Mary odwróciła się.
- Nic jej nie będzie. Proszę nas zostawić.
Martin wycofał się na taras. Zapalił papierosa i oparł się o balustradę.
- Ta pańska pomocnica to prawdziwa dama, a ma bliznę na lewym policzku.
Szrapnel. Jak to się stało?
- Pełniła służbę jako porucznik Policji Wojskowej w Londonderry. Jakiś facet z
IRA jechał samochodem-pułapką. Wysiadł silnik. Zostawił wóz na hamulcu i uciekł. Na
nieszczęście wydarzyło się to przed domem jakichś ludzi. Mary przejeżdżała land
roverem, kiedy ktoś ją zaalarmował. Wsiadła do samochodu, zwolniła hamulec i
odjechała w opuszczone miejsce. Eksplodował, kiedy uciekała.
- Dobry Boże!
- Kiedy wyszła ze szpitala, dostała surową reprymendę za ła manie rozkazów
oraz Medal George a za wspaniałą postawę. A ja wziąłem ją do siebie.
- %7łycie jest takie pogmatwane - westchnął Martin i wyrzucił niedopałek.
Dołączyła do nich Mary Tanner.
- Poszła się położyć - powiedziała.
- W porządku - rzekł Brosnan. - Wracajmy do środka.
Znowu usiedli, a on zapalił następnego papierosa.
- Skończmy z tym. Co chcieliście mi powiedzieć?
- Twoja kolej, moja droga - Ferguson zwrócił się do Mary.
- Przejrzałam kartoteki, sprawdziłam w komputerze. - Otworzyła brązową
torebkę i wyjęła fotografię. - Jedyna podobizna DilIona, jaką udało nam się znalezć.
Odbita z grupowej fotografii zrobionej dwadzieścia lat temu.
Zdjęcie było nie podpisane, struktura papieru ziarnista, a twarz całkowicie
anonimowa. Po prostu jakiś młody chłopak. Brosnan spojrzał na nie i odłożył.
- Bezużyteczne. Nawet nie jestem pewien, czy to on.
- Och, to na pewno on. Ten po jego prawej ręce pracował w telewizji. Już nie żyje.
- Dillon?
- Och, nie! Tamten, miał raka żołądka. W osiemdziesiątym pierwszym jeden z
naszych ludzi dotarł do niego. Facet potwierdził, że obok niego stoi Dillon.
- Jedyne zdjęcie, jakie mamy - powiedział Ferguson. - Tyle, że bezużyteczne.
- Czy wiedział pan, że wyrobił sobie licencję pilota? - zapytała Mary.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Nie, o tym nie wiedziałem.
- Według naszych informacji zrobił to w Teksasie, kilka lat temu.
- Dlaczego wasi ludzie interesowali siÄ™ nim w osiemdziesiÄ…tym pierwszym? -
spytał Martin.
- No właśnie - odparła. - Powiedział pan pułkownikowi Hernu, że Dillon obraził
się na IRA, wystąpił z jej szeregów i przyłączył się do terrorystów międzynarodowych.
- Zgadza siÄ™.
- Wygląda na to, że zatrudnili go znowu w osiemdziesiątym pierwszym. Mieli
kłopoty ze swoimi jednostkami w Anglii. Zbyt wiele aresztowań. Informator w Ulsterze
doniósł nam, że przez ja kiś czas działał w Londynie. Przypisuje mu się co najmniej trzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl