[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ją, lubiła z nim przebywać i du\o o nim myślała, ale
wcią\ nie miała pewności. Mówiąc szczerze nie
wiedziała, jak poznać, \e się jest naprawdę zakochaną.
- A mo\e - pomyślała zasypiając - nigdy nie mo\na
być absolutnie pewnym?
Minął tydzień, a potem drugi i oto ojciec miał
wracać do domu. Doktor Latimer zło\ył im następną
wizytę, zapewniał, \e ojciec czuje się dobrze jak
dawniej, ale nie wolno mu się przemęczać.
- Trzeba mu oszczędzać wszystkich zmartwień
- przestrzegał. - śadnych rachunków, kłopotów
finansowych. I nie pozwólcie, aby się męczył. Mo\e
udzielać wskazówek zza biurka, mo\e nawet odwiedzać
pacjentów, jeśli będzie miał ochotę, ale musi być ktoś,
kto wykona ucią\liwą część pracy. I \adnych wezwań
w środku nocy, \adnych nagłych przypadków. Myślę,
\e Beatrice i pan Wood potrafią to wziąć na siebie.
Siedział z nimi w salonie, naprzeciw Beatrice i jej
matki.
- Wszedł w swoje obowiązki dość gładko? - spojrzał
na paniÄ… Browning.
- Tak - powiedziała pani Browning z wahaniem.
- W istocie wydaje mi się, \e przejął władzę kompletnie
w swoje ręce, rozumie pan, co mam na myśli, choć
mo\e to tylko moje wyobra\enia.
Spojrzała na córkę.
SPOTKANIE NA WZGÓRZU 45
- Beatrice mówi, \e on doskonale pracuje, mo\e
więc mieliśmy szczęście, \e na niego trafiliśmy.
- Zrobiła pauzę. - Mam tylko nadzieję, \e kiedy Tom
wróci do domu, pan Wood zrozumie, \e mój mą\
będzie kierował kliniką, bo na razie zachowuje się,
jakby on był jej właścicielem.
Beatrice nachmurzyła się.
- Myślę, mamo, \e niepotrzebnie się martwisz.
- Mówiła łagodnie, ale chwilami ostrzejsza nuta
brzmiała w jej głosie.
Spojrzała na doktora Latimera, napotkała jego
badawczy wzrok i zaczerwieniła się.
- Nie wiem, co byśmy bez niego zrobili - dodała
w jego obronie. - LubiÄ™ go i dobrze siÄ™ nam razem
pracuje.
Odwróciła wzrok poirytowana, bo doktor Latimer
uśmiechał się kpiąco.
Opuścił je wkrótce obiecując, \e przeprowadzi
kontrolne badania pana Browninga w szpitalu za trzy
tygodnie.
- Doktor Stevens wie wszystko, co trzeba; jeśli
będą panie miały jakieś wątpliwości, proszę się z nim
skontaktować. Wydaje mi się, \e nie ma powodu do
obaw, jeśli tylko pan Browning będzie uwa\ał na
siebie. - Tylko proszę pamiętać: \adnych zmartwień
ani nagłych wzruszeń.
Dwa dni pózniej pan Browning przyjechał ze
szpitała do domu, a wyglad jego świadczył wyraznie o
powrocie do zdrowia. Doktor Forbes wstąpił wkrótce
do niego, sprawdził, \e podró\ mu nie zaszkodziła i
zalecił oszczędzać się przez następne kilka tygodni.
Prosił te\, aby go pan Browning wzywał zawsze, jak
tylko będzie potrzebny. Wychodząc, zatrzymał się na
chwilę, aby zamienić parę słów z Beatrice.
- Tak mi przykro, \e ty i James... - zakasłał.
46 SPOTKANIE NA WZGÓRZU
- Znaliście się od dzieciństwa, zawsze byłem pewny,
\e...
Beatrice pospieszyła z wyjaśnieniem:
- Właśnie dlatego - powiedziała łagodnie - czujemy
się raczej jak rodzeństwo. James to zrozumie, gdy
spotka właściwą dziewczynę.
- Pewnie masz racjÄ™, moja droga. Mam nadziejÄ™, \e
ty te\ spotkasz odpowiedniego mÄ™\czyznÄ™.
Beatrice była prawie pewna, \e ju\ spotkała, ale nie
zamierzała o tym mówić.
W ciągu następnych dni Colin okazał się po prostu
niezastąpiony. A mo\e nawet, jak myślała z pewną
obawą, zbyt niezastąpiony. Widziała bowiem u ojca
pewne oznaki irytacji, gdy Colin przejmował tak wiele
praktyki. Nie chodziło o to, \e musiał borykać się z
przewa\ającą jej częścią, lecz o okazywanie
satysfakcji i zadowolenia, \e tak wspaniale daje sobie
radę. Miała ochotę ostrzec go, lecz obawiała się, \e
jeśli to zrobi, Colin obrazi się i wyjedzie, a to było
ostatnią rzeczą, jakiej by sobie \yczyła. Zbyt ju\
wypełnił jej \ycie i myśli, a martwiło ją tylko to, \e
inni nie podzielali jej opinii. To prawda, \e matka
niezmiennie dbała o jego wygody i odnosiła się do
niego uprzejmie, ale Ella nie ukrywała, \e go nie lubi,
a i ojciec ju\ po paru dniach zdradzał się z tym, \e nie
czuje do niego sympatii, choć wysoko oceniał jego
pracÄ™.
Brakowało jej kogoś, z kim mogłaby o nim
porozmawiać i kto by ją zrozumiał.
Doktor Latimer bardzo by się do tego nadawał,
myślała, tylko \e zniknął w swoim własnym, pełnym
zajęć świecie, a gdyby pojechała z ojcem na badania
do szpitala, nie miałaby okazji do rozmowy z nim sam
na sam.
Tymczasem niespodziewanie okazja się znalazła. W
tydzień po powrocie ojca ze szpitala wracała
SPOTKANIE NA WZGÓRZU J
właśnie z kliniki, gdy zastała go na rozmowie z ojcem,
wyciągniętego na jednym z ogrodowych foteli.
Był to wyjątkowo upalny dzień; ona wstała bardzo
wcześnie, \eby nakarmić gromadkę szczeniąt, zanim
się zabierze do swoich codziennych obowiązków.
Była zgrzana, zmęczona, nos jej błyszczał, a gęste
włosy, splecione normalnie w warkocz, rozsypały się.
Do tego wszystkiego ojciec się rozzłościł, bo Colin
odrzucił lekarstwo, które on sam stosował od wielu
lat. śycie się komplikowało, a tu oto siedział sobie
doktor Latimer, spokojny, elegancki i trochÄ™ roz-
bawiony.
Powiedziała mu  dzień dobry" rozdra\nionym
głosem, na co nie zareagował.
- Zapracowana? - spytał, choć było to oczywiste.
- A dzień taki piękny. Chodziłaś ostatnio na wzgórze? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl