[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kleić, bo sytuacja zrobi się mocno niezręczna.
Claire sprzedała mi kuksańca i spojrzała na mnie z dezaprobatą.
Coś mi mówi, że do mojego klejenia mógłbyś się szybko przekonać powiedziała z
przekąsem, wtulając się we mnie biodrami. Objąłem ją rękoma w pasie i otarłem się o nią
słusznych rozmiarów wybrzuszeniem w spodniach, które pojawiło się, odkąd zobaczyłem ją w
drzwiach.
Być może szanowna pani ma rację, pani Morgan nachyliłem się, żeby ją pocałować.
Ręce precz od mojej kobiety!
Odsunąłem usta od ust Claire i oboje wybuchliśmy śmiechem na mocne wejście Gavina.
Gavin, co ty masz na sobie? Claire oswobodziła się z moich ramion i podeszła do
chłopca.
Za Gavinem stał uśmiechnięty Drew.
Cześć, ślicznotko! Podoba ci się koszulka, którą mu kupiłem?
Gavin dumnie się wyprężył i obciągnął dół koszulki tak, by Claire mogła zobaczyć napis.
Mały, ale kogut przeczytała na głos Claire, posyłając Drew taksujące spojrzenie.
Wiesz, zawsze mogłem mu kupić taką jak moja.
Całkiem możliwe, że mieli w jego rozmiarze postraszył Drew.
Myślę, że wszyscy zgodnie orzekliśmy, że napis na koszulce Gavina był jednak znacznie
lepszy niż Dobre klientki to ruch w interesie .
Claire podziękowała Drew za podrzucenie materiałów od Jenny i powiedziała mu, że na
pewno musi już iść.
Koszulkę Gavina postanowiła zatrzymać, bo bądzmy szczerzy była zbyt zabawna,
żeby ją zdejmować. Ja zaś, choć nie miałem ochoty żegnać się z Claire i Gavinem, musiałem się
wykąpać i przebrać w świeże ciuchy.
Ponieważ Claire spędziła cały dzień w pracy, zaprosiłem ją z Gavinem do siebie na
kolację. I poprosiłem, żeby wzięli rzeczy na noc.
***
Przetrząsnęłam całą sypialnię w poszukiwaniu czegoś, co mówiłoby Nie mam zamiaru
robić z siebie napalonej, zdesperowanej nimfomanki, ale zamierzam ujeżdżać cię całą noc, gdy
tylko dziecko pójdzie spać . Trzy razy umyłam włosy i nałożyłam odżywkę, dwa razy
wydepilowałam nogi i nałożyłam na nie tyle balsamu, że Carter mógłby je ode mnie wypożyczyć
i używać ich w charakterze lubrykantu, gdyby potrzebował zaspokoić się na osobności. Stanęłam
przed szafą, w jednej ręce trzymając białe koronkowe stringi, a przyciśniętymi do piersi
ramionami starałam się przytrzymywać ręcznik, którym się owinęłam. Po namyśle wrzuciłam
białe koronki z powrotem do szuflady. Biały jest dobry dla dziewic. A ja nie mam zamiaru
zgrywać dziewicy. Chcę być szalona.
Szalona, napalona laska w wyzywającej, czerwonej bieliznie. No dobra, bez przesady.
Zadzwonił telefon. Sięgnęłam po niego, z trudem manewrując po zagraconej garderobie i
próbując nie wypuścić ręcznika. Odebrałam i ramieniem przycisnęłam słuchawkę do ucha.
Załóż czerwone koronkowe biodrówki i stanik push-up do kompletu.
Liz? Jak to, do cholery& Znaczy, jakim cudem?
Przecież& jąkałam się do telefonu.
Liz wydała z siebie dramatyczne westchnienie.
No cóż, pani Swędziszparka sama jakoś się nie kwapiła, żeby podzielić się ze mną
informacją o tym, że wybiera się dziś na nocne ekscesy do Cartera, musiałam sobie więc poradzić
inaczej.
Liz, sama wiem o tym od trzydziestu minut.
Zamierzałam do ciebie zadzwonić, przysięgam. Niemniej, jak ci się do diabła udało o tym
dowiedzieć?
Wiesz, Jim widział dzisiaj w sklepie Cartera, jak kupował kondomy. W rozmiarze
XXS. Nie wiedziałam, że robią je w wersji dla dzieci.
Bardzo śmieszne. Znów cierpisz na syndrom niedorżnięcia? zbiesiłam się. A
jeśli już o nimfomanii mowa, to ostatnio coś nie miałam okazji wysłuchiwać przez telefon twoich
pojękiwań, jak to kiedyś bywało, gdy w łóżku przypadkiem wybierałaś tyłkiem mój numer.
Czyżby Jimowi znudziło się penetrowanie twojej bezdennej groty?
Gavin wparował do pokoju z plecakiem z postaciami z Toy Story. Był cały
podekscytowany perspektywą spędzenia nocy w domu Cartera. Uparł się, że sam zapakuje swój
plecak. Zdołałam jednak zerknąć do środka, gdy był zajęty czymś innym. Ostatnim razem, gdy
szliśmy do mojego ojca, spakował jedną brudną skarpetkę, osiem pluszowych zwierzaków oraz
plastikowy widelec.
Liz, muszę iść. Twój chrześniak właśnie wszedł do pokoju i zaczyna się niecierpliwić
wyjaśniłam, obserwując Gavina, który zdążył już wdrapać się na łóżko i skakał po nim jak
najęty.
Pstryknęłam i pokazałam mu palcem łóżko. Zrozumiał
wyprostował w podskoku nogi i wylądował na tyłku.
Pamiętaj, żeby zabrać ze sobą jakiś dziecięcy środek nasenny. I może na wszelki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]