[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoim zgubnym nałogu, zadzwonię do lekarza.
- Miałem na myśli twoje dobro.
- Moje dobro? Jak mo\esz siedzieć tu i mówić to po tym,
co mi zrobiłeś?
Otworzyły się drzwi i weszła Kim. Przyjrzała się Noel i
postawiła kawę na biurku. Noel podziękowała, nie unosząc
głowy.
- Dziękuję - zawtórował jej Ramsey. - Kim, mogę cię
prosić o coś jeszcze?
- Tak, panie Scott? - Młoda kobieta zatrzymała się w
drzwiach. Najwyrazniej chciała jak najszybciej opuścić pokój,
w którym panowała lodowata atmosfera.
- Nie łącz \adnych rozmów, dopóki nie skończę
pogawędki z Noel, dobrze?
- Oczywiście. Proszę zadzwonić, gdyby pan czegoś
potrzebował.
Gdy zostali sami, Noel powróciła do swego pytania:
- Dlaczego wysłałeś akurat tę taśmę? Ramsey lekko
wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Nie zrobiłem tego celowo. Pomyślałem sobie
o tych przychylnych telefonach, i w ostatniej chwili
dorzuciłem ją. Spodobała się im?
Westchnęła cię\ko. Powinna wiedzieć to z góry. Ramsey,
jak zwykle, starał się działać na jej korzyść.
- Jeszcze jak. Zmarszczył brwi, zaskoczony.
- W takim razie nie rozumiem, co cię tak zdenerwowało.
Noel sięgnęła po kolejnego papierosa i przypaliła go,
zapominając, \e w popielniczce tli się pierwszy.
- Ramsey - zaczęła wolno i z namysłem, zastanawiając się
nad ka\dym słowem. - Wywiad z Rossem bardzo im się
spodobał. - Nawet wymawiając to imię, Noel poczuła ból. -
Zachwyciła ich moja wiedza na temat futbolu. Myślą, \e
męska publiczność zaakceptuje fakt, \e znam się na grze, a
kobiety będą podzielać mój punkt widzenia; coś w rodzaju
kobiecego spojrzenia na sport. W Las Vegas szykuje się nowa
sensacja - ciągnęła suchym tonem. - Lobos do grudnia nie
przegrali ani jednego meczu. Masz pojęcie, co to oznacza?
Potrząsnął głową.
- Ale Dan Mitchell wie - mruknęła. - Myśli, \e byłoby
wspaniale, gdybym kierowała programem o dru\ynie, dopóki
będą wygrywać. Wspaniała dru\yna w zbli\eniu.
- Oczywiście, włączając w to Rossa McCormicka.
- Bo\e, ale jesteś dziś bystry - rzuciła z sarkazmem i
natychmiast tego po\ałowała. Zaczęła skubać kosmyk
włosów. - Przepraszam, Ramsey. Mam zły dzień.
- Rozmawiałaś z McCormickiem? Przytaknęła, nie mogąc
zmusić się do spojrzenia mu
w oczy. Mogła znieść wszystko poza współczuciem. Czuła
się o wiele lepiej, gdy była wściekła. Teraz zaczynała u\alać
się nad sobą i nie potrzebowała Ramseya, który pogłębiał jej
depresję.
- Rozumiem, \e zaakceptował twój wybór? Ramiona Noel
opadły bezsilnie.
- Tak. Chłodno wyliczył mi wszystkie powody, dla
których nasz związek nie przetrwałby.
- Noel, bardzo mi przykro. Czy mogę w czymś pomóc? -
Nakrył jej dr\ącą rękę swoją i poklepał bezradnie.
Spojrzała na niego. Jej wargi dr\ały, a w oczach błysnęły
łzy.
- Jeśli dasz mi wolne, pójdę do domu i wypłaczę się.
- Dobrze - zgodził się natychmiast. - Będziesz miała
pózniej ochotę na towarzystwo? Mogę cię zabrać na obiad.
- Nie, dzięki. Sama się w to wkopałam i sama muszę z
tego wyjść.
- Mogę ci powiedzieć, \e on prawdopodobnie ma rację?
Ten romans był zbyt krótki, aby przetrwać długie rozstanie.
- Ty mo\esz tak sądzić - powiedziała, czując ból w
związku ze słowem, jakie wybrał Ramsey na określenie ich
relacji - i on te\, ale musi minąć jakiś czas, zanim będę w
stanie w to uwierzyć.
Sztorm nad Pacyfikiem przyniósł Las Vegas opady
ciepłego deszczu. Noel otworzyła drzwi na balkon i zasiadłszy
w fotelu, patrzyła tępo na równomierną m\awkę. Zwykle
czyste niebo zasnute było cię\kimi szarymi chmurami.
Przyszło jej do głowy, \e pogoda i jej uczucia po raz pierwszy
od kilku tygodni odpowiadają obrazowi z zimowym pejza\em,
wyrzuconemu przez Rossa.
To moja wina, oskar\ała się, popijając gorącą ziołową
herbatę. Powinnam była zachować dystans, a nie działać
impulsywnie.
Gdzieś w tle cichy głos argumentował, \e Ross te\ działał
impulsywnie. Byli jak dwa pociągi skazane na zderzenie.
Miała nadzieję, \e gdy ostry ból w sercu zel\eje, będzie
wdzięczna losowi za takie rozwiązanie. Co by się stało, gdyby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl