[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Naprawdę? W takim razie musiałam kiedyś o niej
słyszeć.
Wyraz jego twarzy sugerował, że faktycznie trudno,
bym o niej nie słyszała. Mój umysł uruchomił więc pro-
RS
gram przypomnij sobie" i bardzo szybko wyszukał wła
ściwą osobę, kobietę na świeczniku, która na sam szczyt
wspięła się szybciej niż krem Jerseya.
- Czy Jessica York jest twojÄ… siostrÄ…?
- Zgadza się. Oczywiście siostrą rozwiedzioną.
- Była mężatką? Nie wiedziałam o tym.
- Bardzo krótko. Wyszła za mąż bardzo młodo i bar
dzo szybko swego męża przerosła.
- Och...
- Natomiast moja matka jest prawniczkÄ…, od zawsze
wałczy o równouprawnienie kobiet, obecnie zasiada
w komisji rządowej. Tak na marginesie, również jest roz
wiedziona.
- Aż strach spytać, co porabia twój ojciec.
- Czy prasuje swoje koszule? Oczywiście, że nie, do
spraw przyziemnych zatrudnia gosposiÄ™, a inne potrzeby
zaspokajają coraz to nowe czarujące przyjaciółki. Ojciec
też jest chirurgiem, kardiochirurgiem.
- Czyli poszedłeś w jego ślady.
- Nie we wszystkim. Wybrałem wolność, żeby unik
nąć rozpadu małżeństwa.
A więc nie jest rozwiedziony.
- Myślisz, że w tym wytrwasz? A co będzie, jeśli się
zakochasz?
- Nie zakocham siÄ™. To nie jest obowiÄ…zkowe.
- Człowiek raczej nie ma na to wpływu - stwierdziłam
melancholijnie i natychmiast wpadłam w panikę, czy Ga
briel nie potraktuje tego jak zaproszenie do analizy moich
spraw sercowych. Dlatego perorowałam dalej: - Robisz
wielki błąd. %7łonaci mężczyzni żyją dłużej niż kawalera-
RS
wie, bo majÄ… przy sobie kogoÅ›, kto zajmuje siÄ™ drobiazga
mi, rozumiesz.
- JesteÅ› pewna?
- Tak mówią statystyki.
Mój ojciec nigdy nie przejmował się drobnymi, przy
ziemnymi sprawami. Ciekawe, kiedy zacznie się staczać,
pozbawiony opieki matki? Albo mojej.
Trudno, nie będę z tego powodu rozdzierać szat. Poda
łam ostatni tost Gabrielowi. Posłusznie wyciągnął rękę,
zapomniał jednak, że w drugiej trzyma filiżankę. Gorąca
herbata lunęła na jego podołek.
Wyrzucił z siebie jedno krótkie, ale bardzo dosadne sło
wo, zerwał się z łóżka i zaczął zdzierać z siebie mokre spod
nie od dresu, ja zaś, tylko przelotnie zerknąwszy na długie
męskie nogi, zajęłam się ściąganiem z łóżka kołdry, by nie
dopuścić do zamoczenia prześcieradeł. Potem pomknęłam
do sutereny z tą kołdrą, wrzuciłam ją do pralki, znalazłam
proszek i nastawiłam odpowiedni program. Gabriel wpadł
zaraz za mną i zdążył wrzucić do pralki mokre spodnie.
- Nie powinny się prać razem z białymi rzeczami - za
protestowałam.
W odpowiedzi nacisnÄ…Å‚ przycisk start".
- No... dobrze. To ja pójdę po tacę.
- Nie trzeba.
- W porządku. W takim razie ja już w ogóle sobie
pójdę. - Dziwnie nie miałam ochoty zostawiać go samego.
Dziwna była też nadzieja, że poprosi, bym została. - Po
radzisz sobie sam?
- Wydaje mi się, że wtedy będę bardziej bezpieczny.
Nie wpływasz dobrze na stan mojego zdrowia.
RS
Pomyślałam sobie, że to i jego strony nie fair, ale nie
dyskutowałam.
- Jesteś tu po to, żeby wyprowadzać psy, Sophie, a nie
opiekować się mną. Zresztą nie potrzebuję, żeby ktoś ocie
rał mi pot z czoła rozpalonego gorączką. Mieszkam tu, bo
chciałem uciec z tego cholernego szpitala. Poza tym
w każdej chwili może zjawić się gosposia, brat też na
pewno zajrzy w porze lunchu, aby sprawdzić, czy psy nie
naruszyły ogródka.
Koło telefonu leżał notes i długopis. Napisałam mój
numer, wydarłam kartkę i podałam Gabrielowi. Zauważy
łam, że drży.
- Nie powinieneś chodzić na bosaka - napomniałam
go surowo.
MruknÄ…Å‚ coÅ› i wsunÄ…Å‚ kartkÄ™ do kieszeni.
- Jeśli twój brat nie będzie mógł przyjść, zadzwoń do
mnie. I nie spadaj ze schodów ani nie mdlej. - Nie czeka
jąc, aż coś tam znów burknie, ruszyłam ku drzwiom.
W progu przystanęłam. - Będę wieczorem. Może ci coś
przynieść? Na przykład coś lekkiego do poczytania. Książ
ki medyczne podczas choroby nie sÄ… wskazane. Co po
wiesz na Clancy'ego albo Grishama?
Raczej nie był pod wrażeniem.
- Może jakąś kasetę wideo? Jakąś komedię, żebyś się
pośmiał?
- Tu nie ma telewizora.
- Mam przenośny telewizorek z magnetowidem, mogę
pożyczyć.
- Nie, dzięki. Przeżyję bez tego.
- A radio? Odtwarzacz CD?
RS
Pytałam jak w transie. Zachwycona, bo ponurak wreszcie
wykrztusił dzięki". Nawet powtórzył:
- Dzięki. Mam do ciebie tylko jedną prośbę, Sophie.
Postaraj się być punktualna.
Agencja internetowa działała bez zarzutu. Moja skrzyn
ka odbiorcza zawalona była ofertami pracy, jedna bardziej
nęcąca od drugiej, naturalnie w cudzysłowie. Dlatego naj
pierw wykonałam telefon do firmy ogłaszającej się w ga
zecie pod hasłem: Praca w domu". Okazało się, że to
znany schemat: przyślij pieniądze, my przyślemy ci narzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]