[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przewlekłą wojnę z Iranem, wzajemne bombardowania instalacji naftowych
wywindowały ceny do 36 dolarów. Ale radość trwała krótko i fortuna zaczęła się od
Moskwy odwracać - wkrótce po dojściu Gorbaczowa do władzy OPEC zaczął tracić
klientów na rzecz tańszej ropy z Morza Północnego. Pózniej ceny szły raz w górę, raz w
dół, lecz do upadku komunizmu nie przekroczyły dwudziestu dolarów za baryłkę. Za to
szczęście uśmiechnęło się do Putina.
Gdy George W. Bush po raz pierwszy spotkał go latem 2001 roku w Słowenii i
zajrzał mu głęboko w oczy, dostrzegł, jak powiedział, duszę demokraty. Obraz duszy
zmienił się wraz ze wzrostem cen ropy. Putin zhardział. Połowa budżetu kraju to wpływy
z eksportu nośników energii. W grudniu 2012 roku Rosja siedziała na 540 miliardach
dolarów rezerw walutowych.
Dziś Rosja eksportuje dziennie prawie sześć milionów baryłek. Zaspokaja jedną
trzecią potrzeb Europy na ropę i gaz. Unia próbuje na różne sposoby wyzwolić się od
rosyjskiej dominacji energetycznej. Moskwa nie daje za wygraną, ale jednocześnie
ubezpiecza się przez bliższe relacje z rynkiem Azji, jeszcze bardziej nienasyconym i
szybko rosnącym. Transnieft buduje rurociąg Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny
(ESPO, czyli Eastern Siberia-Pacific Ocean), który ma służyć eksportowi rosyjskiej ropy
do Chin, Japonii i Korei Południowej. Pomysł na ten rurociąg ma długą historię - jego
autorem w 2001 roku był Jukos, jeszcze za czasów Chodorkowskiego.
Współczesna Rosja, pisze Władisław L. Inoziemcew, profesor ekonomii i dyrektor
Centrum Badań Postindustrialnych, nie jest kandydatem na Związek Radziecki 2.0. To
kraj o otwartych granicach, w którym obywatele mają nieskrępowany dostęp do
informacji. Jak jednak przyznał Miedwiediew, zanim oddał fotel prezydencki Putinowi,
kraj tylko do pewnego stopnia, nie całkowicie spełnia standardy demokracji. Niektórzy
Rosjanie dają wyraz swemu niezadowoleniu z tej sytuacji, ale system jest w istocie
stabilny. Korupcja, powiada Inoziemcew, postrzegana w społeczeństwach
demokratycznych jako immanetne zło, w Rosji stanowi podstawę mechanizmu
funkcjonowania, smar wszelkich transakcji. Rosja jest bowiem w stadium neofeudalizmu
- rewolucja i komunizm zatrzymały jej rozwój społeczno-ekonomiczny w takim właśnie
stanie i po upadku komunizmu ta zamrożona forma feudalizmu odtajała.
Przyczyn deformacji, autorytaryzmu i rozmaitych klęsk krytycy współczesnej Rosji
dopatrują się głównie w dominacji oddanych Putinowi struktur siłowych, spuścizny po
KGB. Gdy naturalnym biegiem rzeczy ci ludzie odejdą, rosyjskiej demokracji zaświeci
słońce. Taka diagnoza, dość powszechna, jest zródłem nadziei na lepszą przyszłość
Rosji. Rzeczywistość i perspektywy na przyszłość są jednak bardziej ponure.
Prawdziwy problem polega na negatywnej selekcji na sposobie rekrutacji
nowych członków elit. Setki niesprawnych biurokratów rekrutują na kluczowe
stanowiska w centralnej administracji państwa ludzi jeszcze gorzej wykwalifikowanych
w przekonaniu, że ta miernota nie będzie stanowić dla nich wyzwania. W rezultacie dziś
zarządzanie Rosją cierpi mniej z powodu oligarchii władzy, a bardziej z powodu
dyktatury niekompetencji.
Elita polityczna Rosji reprezentuje niższy poziom niż biurokraci póznego okresu
sowieckiego. O karierach nie decyduje ani doświadczenie, ani wyniki, lecz powiązania
osobiste. Szalenie popularna stała się posada biurokraty na całe życie - bo tam kryją się
pieniądze, a po to, by się do nich dobrać, nie trzeba żmudnych studiów. Najważniejszym
celem elity jest zachowanie systemu, który umożliwia niekompetentnym kontrolę nad
bogactwem kraju. Sprawowanie władzy stało się monopolistycznym biznesem.
Kontrolują go głównie przyjaciele i koledzy twórcy systemu - Władimira Putina. W
nadchodzących latach rywalizacja wewnątrz systemu jeszcze bardziej osłabnie. Inaczej
niż w końcowych latach istnienia ZSRR wielkie zastępy społeczeństwa chcą przyłączyć
się do systemu, a nie stać w opozycji. Miernota zasili elitę. Najlepsi wyjadą.
Kolejne wyroki na Chodorkowskiego i zniszczenie Jukosu dowiodły, jak Putin
rozumie państwo prawa. Bałagan w trakcie zapaści finansowej 2008 roku pokazał skalę
niekompetencji władz, a protesty po wyborach 2011 roku jeszcze bardziej podważyły
wiarę klasy średniej w Putina.
Duże rosyjskie pieniądze boją się Rosji. Dlatego uciekają. Dlatego Nikozja, stolica
Cypru, stała się głównym buchalterem wielu rosyjskich firm, i tych lewych , i tych
prowadzących działalność legalną. Na Cyprze trzymali swe pieniądze nie tylko rosyjscy
oszuści, gangsterzy i oligarchowie, ale także państwowy Rosnieft i wielkie rosyjskie
banki VTB czy Sberbank. Szacuje się, że od kryzysu 2008 roku do momentu cypryjskiej
wywrotki z Rosji wyciekło ponad 350 miliardów dolarów. Według Międzynarodowego
Funduszu Walutowego w 2011 roku przeszło jedna trzecia wszystkich rosyjskich
inwestycji zagranicznych trafiła na Cypr.
Anders Aslund, szwedzki badacz gospodarki Rosji, przypomina, że zwykle im kraj
biedniejszy, tym bardziej skorumpowany, i na tle tej reguły Rosja jest wyjątkiem. Tylko
Gwinea Równikowa, powiada, jest bogatsza i bardziej skorumpowana niż Rosja.
Największemu państwu świata przez ostatnie dziesięć lat nie przybyło ani kilometra dróg,
bo korupcja czyni ich budowę tak drogą, że ledwie zdołano odtworzyć to, co się
rozpadło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]