[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bo wszystko robię nie tak. Miałam zrazić Markusa, a zamiast tego uciekam z nim,
siedzę w zaparkowanym samochodzie... i dostaję palpitacji za każdym razem, gdy
na mnie spojrzy.
Carina mnie zabije, pomyślałam. O ile Ingrid albo Killjoy nie zrobią tego
wcześniej.
- Carino, żartowałem. Nie chciałem cię zdenerwować. -Wiem... Ja tylko...
- Tęsknisz za mamą? - spytał ostrożnie Markus. - Wiem, że twoja babcia jest
chora i...
- Możemy porozmawiać o czymś innym? - przerwałam mu. Im więcej mówił o mojej"
rodzinie, tym bardziej czułam się przyparta do muru. Zaczęło denerwować mnie to
ciągłe przypominanie, kim jestem. Siedzenie z Markusem sam na sam było
największym kłamstwem tego dnia. To, co działo się wcześniej, było tylko
występem, a to, co działo się teraz, stawało się coraz bardziej... osobiste.
- Dobrze, to o czym chcesz rozmawiać? - zapytał Markus. Co będzie bezpieczne? -
zastanawiałam się, próbując coś
wymyślić. Nie mogę mu powiedzieć niczego o sobie, więc...
- Opowiedz mi więcej o architekturze - powiedziałam, odwracając się do niego.
Gdzie chcesz studiować?
126
Markus zgniótł serwetkę i wrzucił jądo torby na śmieci, którą schował za
siedzeniem. Odwrócił się i oparł o drzwi.
- Dobrze, ale niech to zostanie między nami.
- SÅ‚owo harcerza. -Co?
Zacisnął mi się żołądek.
- To takie powiedzonko, którego się tu nauczyłam.
- Ach, w każdym razie zawsze kochałem architekturę, od dziecka. Pamiętasz, jak
zawsze bawiłem się klockami lego?
- Aha... - skłamałam.
- Potem przerzuciłem się na fortyfikacje, a pózniej na każdą Gwiazdkę chciałem
dostawać książki o architekturze - opowiadał z rosnącym ożywieniem. - Mój ojciec
zachęcał mnie, bo myślał, że to tylko hobby, ale kiedy powiedziałem mu, że chcę
studiować architekturę, wybuchła awantura.
- Poważnie? Dlaczego? - zdziwiłam się. - Architekt to dobry zawód.
- Ale to nie dla mnie - odpowiedział Markus, a jego spojrzenie stało się
surowe. Owinął sobie sznurówkę wokół palca. - Trochę wiesz o oczekiwaniach,
Carino. Wiesz, jak to jest.
W jego głosie wyczułam poczucie porażki. Nie wiem, jak to jest, tak dokładnie,
ale zaczynałam rozumieć. Jego ton sprawił, że poczułam się tak samo, jak czułam
się za każdym razem, gdy przychodziły zawiadomienia o zaległościach w czynszu.
Jakbym zupełnie nic nie mogła zrobić.
- Próbowałeś jeszcze raz z nim porozmawiać?
- Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Tak myślę...
Roześmiał się i zerknął na mnie kątem oka. Odpowiedziałam uśmiechem. Wiedziałam,
że ponowna rozmowa z ojcem będzie wymagała od niego sporo odwagi, ale z jakiegoś
powodu wierzyłam, że da sobie radę. Markus nie sprawiał wrażenia kogoś, kogo
łatwo przestraszyć.
127
Strona 49
PDF created with FinePrint pdfFactory Pro trial version http://www.fineprint.com
Brian Kate (Scott Kieran) - Ksiezniczka i zebraczka
Markus zgniótł serwetkę i wrzucił ją do torby na śmieci, którą schował za
siedzeniem. Odwrócił się i oparł o drzwi.
- Dobrze, ale niech to zostanie między nami.
- SÅ‚owo harcerza. -Co?
Zacisnął mi się żołądek.
- To takie powiedzonko, którego się tu nauczyłam.
- Ach, w każdym razie zawsze kochałem architekturę, od dziecka. Pamiętasz, jak
zawsze bawiłem się klockami lego?
- Aha... - skłamałam.
- Potem przerzuciłem się na fortyfikacje, a pózniej na każdą Gwiazdkę chciałem
dostawać książki o architekturze - opowiadał z rosnącym ożywieniem. Mój ojciec
zachęcał mnie, bo myślał, że to tylko hobby, ale kiedy powiedziałem mu, że chcę
studiować architekturę, wybuchła awantura.
- Poważnie? Dlaczego? zdziwiłam się. Architekt to dobry zawód.
- Ale to nie dla mnie - odpowiedział Markus, a jego spojrzenie stało się
surowe. Owinął sobie sznurówkę wokół palca. - Trochę wiesz o oczekiwaniach,
Carino. Wiesz, jak to jest.
W jego głosie wyczułam poczucie porażki. Nie wiem, jak to jest, tak dokładnie,
ale zaczynałam rozumieć. Jego ton sprawił, że poczułam się tak samo, jak czułam
się za każdym razem, gdy przychodziły zawiadomienia o zaległościach w czynszu.
Jakbym zupełnie nic nie mogła zrobić.
- Próbowałeś jeszcze raz z nim porozmawiać?
- Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Tak myślę...
Roześmiał się i zerknął na mnie kątem oka. Odpowiedziałam uśmiechem. Wiedziałam,
że ponowna rozmowa z ojcem będzie wymagała od niego sporo odwagi, ale z jakiegoś
powodu wierzyłam, że da sobie radę. Markus nie sprawiał wrażenia kogoś, kogo
łatwo przestraszyć.
127
- Chyba powinniśmy wracać na bal - powiedział, wziął kluczyki i zapalił silnik.
Odpuściłabym sobie cały ten bal, suknię i wszystko inne, żeby tylko spędzić z
nimi jeszcze jeden kwadrans w samochodzie, ale nie zaprotestowałam. Wiedziałam,
że kiedyś ten wieczór się skończy. I byłam pewna, że Froken Killroy już czeka,
żeby nawrzeszczeć na mnie tak, że mi uszy odpadną.
Markus zaparkował na tyłach ambasady i zakradliśmy się do sali balowej tylnymi
drzwiami, przez kuchnię i jadalnię. Wstrzymałam oddech, gdy przeciskaliśmy się
przez tłum, zbliżając się do Froken i jej dystyngowanego towarzysza. Kiedy mnie
zobaczyła, uśmiechnęła się z aprobatą. Chyba naprawdę jej partner ją oczarował.
Po chwili znów znalezliśmy się z Markusem na tarasie, gdzie zaczął się nasz
wieczór.
- Widzisz? Nie wpakowaliśmy się w żadne kłopoty - powiedział, kładąc swoją dłoń
na mojej, opartej na balustradzie.
Gdy tylko mnie dotknął, przeniknął mnie ciepły dreszcz. Właściwie, pomyślałam,
to wcale nie jestem tego taka pewna.
20
rzepraszam! -wrzasnęłam, próbujÄ…c przecisnąć siÄ™ przez «_X zatÅ‚oczony klub.
Desperacko starałam się znalezć w tym chaosie Rechota. - Przepraszam! Ej!
Przepraszam!
Dziewczyna przede mną rzuciła mi spojrzenie, które mogłoby uśmiercić małego
gryzonia, a potem przesunęła się ze dwa centymetry w lewo. W odpowiedzi
spiorunowałam ją wzrokiem i strzeliłam łokciem w plecy, przeciskając się między
nią a wielkim gościem po prawej.
128
Gdyby tylko wiedziała, kim jestem... odezwał się z oburzeniem cichutki głos w
mojej głowie, ale szybko go uciszyłam. Gdyby wiedziała, kim jestem, pewnie nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]